tag:blogger.com,1999:blog-90501579727529648042024-03-06T06:32:48.221+01:00Rock-Metal MusicBlog o szeroko pojętej muzyce rockowej i metalowejTomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.comBlogger174125tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-58453228082171411172023-11-01T18:46:00.002+01:002023-11-01T18:46:08.237+01:00Queensrÿche - Operation: Mindcrime II (2006)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjD-lDNTx9LTooTVKk6_tRY6qPE19JU4eSDBb4e58DCeqW5zlRIOIFDOdUEH_ETyb8lb1QcKMualGwuzCTT73rylGfwSFZzRsglZvuE683fdVV1-CMgt-dwDpnujAhNE1JPGPTnWuf7jrL7Hvdgsf8TTGUkk_CeWj5_MvnGlNLiMejZDQ24bSZxzMgQrk/s300/om2.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="300" data-original-width="300" height="445" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjD-lDNTx9LTooTVKk6_tRY6qPE19JU4eSDBb4e58DCeqW5zlRIOIFDOdUEH_ETyb8lb1QcKMualGwuzCTT73rylGfwSFZzRsglZvuE683fdVV1-CMgt-dwDpnujAhNE1JPGPTnWuf7jrL7Hvdgsf8TTGUkk_CeWj5_MvnGlNLiMejZDQ24bSZxzMgQrk/w445-h445/om2.jpg" width="445" /></a></div> <br /><b><br /></b><p></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b>Tracklista:</b></p><div>1. Freiheit Overtüre 1:35</div><div>2. Convict 0:08</div><div>3. I'm American 2:53<br />4. One Foot in Hell 4:12<br />5. Hostage 4:29<br />6. The Hands 4:36<br />7. Speed of Light 3:12<br />8. Signs Say Go 3:16<br />9. Re-Arrange You 3:11<br />10. The Chase 3:09<br />11. Murderer? 4:33<br />12. Circles 2:58<br />13. If I Could Change It All 4:27<br />14. An International Confrontation 2:32<br />15. A Junkie's Blues 3:41</div><div>16. Fear City Slide 4:58</div><div>17. All the Promises 5:10</div><div><br /></div><div><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="display table_lyrics" style="clear: both; color: #c2b8af; font-family: Verdana, Arial, sans-serif; font-size: 11px; margin: 0px auto; padding: 0px; position: relative; width: 719px;"><tbody></tbody></table><b>Rok wydania:</b> 2006<br /><b>Gatunek:</b> Metal progresywny<br /><b>Kraj:</b> USA<br /><br /><b>Skład zespołu:</b></div><div><b><br /></b></div><div>Geoff Tate - śpiew</div><div>Eddie Jackson - gitara basowa, wokal</div><div>Mike Stone - gitara, wokal</div><div>Michael Wilton - gitara</div><div>Scott Rockenfield - perkusja</div><div>Miranda Tate<span face="sans-serif" style="color: #202122; font-size: 14px;"> </span>- śpiew w "The Hands"</div><div><br /></div><div><br /></div><div>Po 18 latach od ukazania się "Operation: Mindcrime" grupa Queensrÿche zdecydowała się dopisać ciąg dalszy do swojej opowieści o Nikkim, narkomanie, który zostaje poddany praniu mózgu. Po 18 latach odsiadki wychodzi na wolność i decyduje się na zemstę wobec Doktora X, którego obarcza winą za swój los. Warto wspomnieć, że w roli Doktora X występuje Ronnie James Dio ("The Chase"), a w roli siostry Mary, podobnie jak na pierwszej części albumu sprzed 18 lat, <span style="text-align: justify;">Pamela Moore</span><span face="sans-serif" style="color: #202122; font-size: 14px; text-align: justify;"> </span>("Speed Of Light", "Murderer?", "If I Could Change It All", "All The Promises").</div><div><br /></div><div>Co do samej zawartości płyty to oczywiście nie dorównuje ona swojej koncepcyjnej poprzedniczce, lecz nie takie były oczekiwania wobec niej. Śmiało można powiedzieć, że jest udaną kontynuacją, niejednorodną stylistycznie, której - tak samo jak poprzedniczki sprzed lat - trzeba posłuchać dogłębnie, wsiąknąć w nią. Gdy się już to zrobi, dojdzie się do wniosku, że płyta intryguje i niezwykle przyciąga. Mimo, że osobiście nie przepadam za niektórymi motywami stylizowanymi trochę jakby na punk czy nu-metal (bo z tym mi się kojarzy "I'm American" po drugim refrenie oraz "Signs Say Go" ze względu na wykrzyczane refreny), ale ma to swoją siłę. Znajdą się momenty dojrzałe ("If I Could Change It All", "All the Promises"), jak i "szczeniackie", buntownicze ("Signs Say Go", "Murderer?") . Geoffowi zdarza się melorecytować oraz skandować, jednak cała ta specyfika spowodowana licznymi środkami wyrazu (granie zadziorne oraz wysublimowane, skandowany śpiew, ale i ekspresyjny) przyciąga uwagę. Nie ma się poczucia, że to album koncepcyjny, bo są przerwy między utworami, nie tak jak w pierwszej części z 1988 roku, gdzie tych przerw nie było i wszystko tworzyło jedność.</div><div><br /></div><div>Zdecydowanym przebojem jest krótki i treściwy "I'm American", który mocno nas rozgrzewa. Równie chwytliwy, choć wolniejszy "One Foot in Hell" to też mocny punkt albumu. Niezwykle tajemniczy i interesujący jest pół-balladowy "Hostage" ze świetną ekspresją emocji w refrenie. "The Hands" to wyraźne nawiązanie do "I Don't Believe in Love", nawet akordy jakby znajome.</div><div><br /></div><div>Kunsztem artystycznym muzycy wykazali się w wysublimowanych i dojrzałych "If I Could Change It All" i "All the Promises". Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na duet wokalny Tate-Moore.</div><div><br /></div><div>"Operation: Mindcrime II" jest albumem niejednorodnym stylistycznie, na którym warto zawiesić ucho. Chociaż niepozbawiony pewnych wad i niedorównujący poprzednikowi, zyskuje wraz z każdym przesłuchaniem.</div><div><br /></div><div><br /></div><h3 style="text-align: left;">7,5/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-2893390806425428112023-10-31T19:39:00.004+01:002023-11-01T14:14:19.683+01:00Queensrÿche - Operation: Mindcrime (1988)<p style="text-align: left;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh31of6S-RgFIg4VWgYDK5oRe2xhbGaabBWFaf9EACiilcT0AeQ4hknxWNMXUbLJNjZ3Q6LLuYjueC0ijrRYiQYpFFxvb7uTsLqiqnCDqBEdBCPJ50qhh-OHvYwLwXSWhxD3ZNokpwAyJrUhf_b2hspFQ9jJOZ4h9y9jrpt7rRvMqAzm42bGCOM0nwDWIY/s1000/om1.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="1000" height="455" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh31of6S-RgFIg4VWgYDK5oRe2xhbGaabBWFaf9EACiilcT0AeQ4hknxWNMXUbLJNjZ3Q6LLuYjueC0ijrRYiQYpFFxvb7uTsLqiqnCDqBEdBCPJ50qhh-OHvYwLwXSWhxD3ZNokpwAyJrUhf_b2hspFQ9jJOZ4h9y9jrpt7rRvMqAzm42bGCOM0nwDWIY/w455-h455/om1.jpg" width="455" /></a></div><br /><br /><p></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></p><div style="text-align: justify;">1. I Remember Now 1:17</div><div style="text-align: justify;">2. Anarchy-X 1:27</div><div><div style="text-align: justify;">3. Revolution Calling 4:42</div><div style="text-align: justify;">4. Operation: Mindcrime 4:43</div><div style="text-align: justify;">5. Speak 3:42</div><div style="text-align: justify;">6. Spreading The Disease 4:07</div><div style="text-align: justify;">7. The Mission 5:46</div><div style="text-align: justify;">8. Suite Sister Mary 10:41</div><div style="text-align: justify;">9. The Needle Lies 3:08</div><div style="text-align: justify;">10. Electric Requiem 1:22</div><div style="text-align: justify;">11. Breaking The Silence 4:34</div><div style="text-align: justify;">12. I Don't Believe In Love 4:23</div><div style="text-align: justify;">13. Waiting For 22 1:05</div><div style="text-align: justify;">14. My Empty Room 1:28</div><div style="text-align: justify;">15. Eyes Of A Stranger 6:39</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="display table_lyrics" style="clear: both; color: #c2b8af; font-family: Verdana, Arial, sans-serif; font-size: 11px; margin: 0px auto; padding: 0px; position: relative; text-align: justify; width: 719px;"><tbody></tbody></table><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Rok wydania:</b><b> </b>1988</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Gatunek:</b><b> </b>Metal progresywny</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Kraj:</b><b> </b>USA</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;">Geoff Tate - śpiew, instrumenty klawiszowe</div><div style="text-align: justify;">Eddie Jackson - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Chris DeGarmo - gitara</div><div style="text-align: justify;">Michael Wilton - gitara</div><div style="text-align: justify;">Scott Rockenfield - perkusja</div><div>Pamela Moore<span face="sans-serif" style="color: #202122; font-size: 14px;"> </span>-śpiew w "Suite Sister Mary"</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po wydaniu dwóch albumów stricte heavy metalowych, muzycy z Seattle zdecydowali się na znacznie ambitniejszy krok, a mianowicie nagranie albumu koncepcyjnego, opowiadającego historię Nikkiego, mężczyzny narkomana i radykała politycznego, który został poddany praniu mózgu i zmuszony do dokonywania morderstw na wysoko postawionych ludziach. Był to krok przełomowy, torujący dalszą działalność Queensrÿche, którego to stylistyka ewoluowała z klasycznej, heavy metalowej do metalowej progresji (choć tu bywają różne opinie). Charakterystyczny styl Queensrÿche od tej pory stanie się nie do podrobienia, a grupa, takich ambitnych koncepcyjnych albumów dostarczy nam więcej. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nikki budzi się w szpitalu psychiatrycznym, nie pamiętając wczorajszego dnia w "utworze" "I Remember Now". Potem na rozgrzewkę mamy Anarchy-X (jest to tajna organizacja oddana rewolucji, do której należy Nikki), ale prawdziwa uczta rozpoczyna się od utworu nr 3, "Revolution Calling". Numer po prostu kompletny, rytmiczny, iście przebojowy, z niezwykle mocnymi gitarami serwującymi wyśmienite zagrywki i harmonie, które są znakiem rozpoznawczym grupy. Jak już jesteśmy przy znakach rozpoznawczych, to nie sposób pominąć Geoff'a Tate'a, którego głos jest niepowtarzalny. Skala jego głosu na tym albumie jest imponująca i w dużej mierze to on stoi za wysokim poziomem tychże kompozycji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mocnym punktem jest "The Mission" o niezwykłym ładunku emocjonalnym. I znów gitary dają czadu, ale i tak niezastąpiony jest Tate, zwłaszcza w refrenie, gdzie potrafi wykrzesać z siebie naprawdę nieskazitelne emocje.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na uwagę zasługuje zagadkowy "Suite Sister Mary", zaczynający się dosyć niepokojąco. Słychać w nim deszcz oraz syreny policyjne. Ciekawostką również są chóry. W połowie utwór przybiera na sile, lecz wciąż nie ma standardowej budowy. Dzieje się w nim naprawdę wiele i trzeba tego posłuchać, bo słowa wszystkiego nie oddadzą.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dynamiczny i przebojowy, a zarazem najkrótszy (nie licząc przerywników), choć wciąż treściwy jest "The Needle Lies". Prawdziwa petarda, i znów na pierwszy plan wysuwa się Tate.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Smutną, ale interesującą kompozycją jest "I Don't Believe in Love", obfitą w liczne, intrygujące zagrywki gitarowe. Tate śpiewa z ogromnym przejęciem. Jednak prawdziwy majstersztyk na tym wydawnictwie to "Eyes of a Stranger". Prawdziwie epicki, podniosły utwór z przepotężnym kopnięciem i mistrzowskimi partiami wokalnymi Geoff'a Tate'a, szczególnie w refrenie. Gitary to klasa sama w sobie, harmonijne solówki to uczta dla uszu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Operation: Mindcrime" okazał się dziełem ponadczasowym. Pomimo upływu lat w ogóle się nie starzeje i wciąż jest uważane za najlepsze dokonanie grupy. To, co je wyróżnia, to przede wszystkim rewelacyjny wokal Geoff'a Tate'a oraz intrygujące, tajemnicze jak również mocne i zadziorne zagrywki oraz sola DeGarmo i Wiltona. Wydawnictwo nietuzinkowe i trzeba co najmniej kilku przesłuchań, żeby się w nie wgryźć i wyłapać wszelkie detale. Gdy już się to zrobi, wystawi się tej płycie ołtarzyk. Jeden z najlepszych metalowych concept albumów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">9,5/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-3675342952934725862023-07-29T09:25:00.004+02:002023-07-29T13:33:39.838+02:00[Recenzja] Skull Fist - Paid In Full (2022)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkosJa0iX_Psr7v5_EwzRwLfG2xgB_w1NSC6TgmnAXIWar4Oqd80IRQBueuJ0yDii3LpC7tiCnfPFdaPEzlu83qzP40H0bwSf5KpbTSidbHxTAOywae5eILMAMyhvfVjnN4aPgGX0hrpQ207odcUJ0ZPbW58KbEJBxl26VM7aIhlEAWCGJLYeUpoGyFrU/s709/1019747.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="709" data-original-width="709" height="455" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkosJa0iX_Psr7v5_EwzRwLfG2xgB_w1NSC6TgmnAXIWar4Oqd80IRQBueuJ0yDii3LpC7tiCnfPFdaPEzlu83qzP40H0bwSf5KpbTSidbHxTAOywae5eILMAMyhvfVjnN4aPgGX0hrpQ207odcUJ0ZPbW58KbEJBxl26VM7aIhlEAWCGJLYeUpoGyFrU/w455-h455/1019747.jpeg" width="455" /></a></div><br /><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><b>Tracklista:</b></div><div>1. Paid in Full 05:35 <br />2. Long Live the Fist 03:41 <br />3. Crush, Kill, Destroy 04:14 <br />4. Blackout 04:59 <br />5. Madman 03:38 <br />6. For the Last Time 04:02 <br />7. Heavier than Metal 03:37 <br />8. Warrior of the North 03:48<br /><br /><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="display table_lyrics" style="clear: both; color: #c2b8af; font-family: Verdana, Arial, sans-serif; font-size: 11px; margin: 0px auto; padding: 0px; position: relative; width: 719px;"><tbody></tbody></table><b>Rok wydania:</b> 2022<br /><b>Gatunek:</b> Heavy Metal<br /><b>Kraj:</b> Kanada<br /><br /><b>Skład zespołu:</b><br />Zach Slaughter - wokal, gitara<br />Casey Guest - bas<br />JJ Tartaglia - perkusja<br /><br /><div><br /></div><div style="text-align: justify;">To już czwarty krążek kanadyjskiej formacji Skull Fist. Formacji świetnej, która jednak zaniemogła na poprzednim albumie "Way of the Road", co jest zrozumiałe, bo nie jest łatwo w tym stylu za każdym razem utrzymać wysoki poziom. "Paid in Full" poziomu poprzednika niestety nie przeskakuje, a nieudolne silenie się na komercyjność w niektórych momentach na tamtym albumie zostało zastąpione przez oldskulowe co prawda, ale bardzo już wtórne i sztampowe granie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tytułowy utwór brzmi naprawdę zachęcająco. Trochę nietypowo jak na Skull Fist, bo brzmienie przywołuje nieco klimat lat 70-tych. Początkowy riff jakby nieco stonerowy, ociężały i dosyć powolny, co nie jest charakterystyczne dla tych Kanadyjczyków, którzy przyzwyczaili nas do wściekłych riffów i szybkich solówek. Refren jednak już podchodzi bardziej pod Scorpions i nawet Slaughter śpiewa trochę manierą Klausa Meine. Moment solówek to już typowy Skull Fist i jego prawdziwa moc. Utwór zdecydowanie najciekawszy na płycie i już myślałem, że grupa po spadku formy kompozycyjnej 4 lata wcześniej podniosła się i zaciekawieniem przesłucham krążek. Niestety nic bardziej mylnego. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Long Live the Fist" przywodzi na myśl "You're Gonna Pay" z drugiej produkcji grupy, "Chasing the Dream" i jest on jeszcze całkiem udany, choć bez szału i to taki klasyczny Skull Fist. "Crush Kill Destroy" początkowo zalatuje nieco thrashem, ale to jednak czystej maści heavy. Może i szkoda, bo kawałek w takiej formie niemiłosiernie nudzi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Reszta numerów już bardzo w stylu grupy, tylko bardzo jest to wszystko wtórne i przewidywalne. Zespół zamieścił nawet dwa odgrzewane kotlety w postaci "<span style="text-align: left;">Blackout" oraz </span>"Heavier than Metal" z ich Epki z 2010 roku, bo chyba nie miał pomysłów jak tu zapełnić album.</div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Granie w swoim stylu można by było uznać za atut tej płyty, bowiem warto być szczerym z samym sobą i fanami grając taką muzykę, w jakiej czuje się najlepiej i za jaką wielbiciele pokochali zespół. Z drugiej jednak strony daleko tej produkcji do pierwszych dwóch albumów formacji. Dominuje tu bowiem muzyka bardzo przewidywalna, zwłaszcza, jeśli zna się pozostałą twórczość grupy. Po raz kolejny zespół pokazał, że w tym stylu nie ma już za wiele do powiedzenia.</div></div><div><br /></div><div><h3 style="text-align: left;">4,5/10</h3></div></div>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-74427771524774404982023-07-02T12:54:00.001+02:002023-07-02T12:54:25.552+02:00[Recenzja] Europe - Europe (1983)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieNExRSaNRZwYGWH01D59gGApR1zUE9JMkDxa-Plk_RY0cxb8Ye2Gba1A-e0ecAyzKw6HUtS2Zv3zkvsccWEEKeLBwcXFUI-xY9nVvcaLX6LMR0dGaMsD1bcz03eLJU8M_Lv8XL7EFVN32bHbtDMP-5JQxnw6Uf6mDsGsaCEjPoOd6vpC8tiIKK4LG/s220/Europe-europe_(album).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="220" data-original-width="220" height="418" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieNExRSaNRZwYGWH01D59gGApR1zUE9JMkDxa-Plk_RY0cxb8Ye2Gba1A-e0ecAyzKw6HUtS2Zv3zkvsccWEEKeLBwcXFUI-xY9nVvcaLX6LMR0dGaMsD1bcz03eLJU8M_Lv8XL7EFVN32bHbtDMP-5JQxnw6Uf6mDsGsaCEjPoOd6vpC8tiIKK4LG/w418-h418/Europe-europe_(album).jpg" width="418" /></a></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-weight: 700;"><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;">1. In the Future to Come 5:00</div><div style="text-align: justify;">2. Farewell 4:16</div><div style="text-align: justify;">3. Seven Doors Hotel 5:16</div><div style="text-align: justify;">4. The King Will Return 5:35</div><div style="text-align: justify;">5. Boyazont 2:32</div><div style="text-align: justify;">6. Children of This Time 4:55</div><div style="text-align: justify;">7. Words of Wisdom 4:05</div><div style="text-align: justify;">8. Paradize Bay 3:53</div><div style="text-align: justify;">9. Memories 4:32</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1983</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Hard Rock, Heavy Metal, Glam Rock</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Szwecja</div></b><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></b><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Joey Tempest - wokal, gitara akustyczna, klawisze</div><div style="text-align: justify;">John Norum - gitara</div><div style="text-align: justify;">John Levén - bas</div><div style="text-align: justify;">Tony Reno - perkusja</div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Szwedzkiej grupy Europe nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Jej przebój "The Final Countdown" zna chyba każdy, kto ma jakikolwiek dostęp do mediów, bowiem utwór z 1986 roku do dziś często słyszy się w radiu i telewizji. Europe jest artystą jednego przeboju i szkoda, że tak się stało, bo z początku zespół prezentował inne, ciekawsze oblicze, znacznie różniące się od obecnego, pop-metalowego, które prezentuje się dosyć miałko. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zamiarem Europe było granie hard rocka i heavy metalu i to słychać na tym albumie wyraźnie. Słychać także lekkie zapędy do glam rocka, ale nie były one jeszcze tak wyraźne jak na kolejnych produkcjach grupy. Charakterystyczny w utworach zawartych na tym krążku jest wysoki i jakże czysty wokal Joeya Tempesta wysuwający się na pierwszy plan i mogący właściwie prowadzić całość. Gitary, chociaż drapieżne, są tu jakby schowane i osobiście ubolewam nad tym, bowiem John Norum gra tutaj riffy z prawdziwą ikrą. Jego sola gitarowe również są na wysokim poziomie. Sekcja rytmiczna też mogłaby być wyraźniejsza i ogólnie niestety produkcja albumu kuleje. Rekompensują to na szczęście niezwykle udane kompozycje.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"In the Future to Come" to otwieracz prawdziwie ruszający z kopyta. Szybkie tempo, agresywny riff i jakby niepokojący, czysty śpiew niezwykle utalentowanego Joeya Tempesta to jest coś, co charakteryzuje większość tu zawartych utworów. "Farewell" też słucha się wyśmienicie, choć ten ma prostszą budowę, jest wolniejszy i bardziej hard rockowy. Następnie mamy pierwszy mały sukces Europe w postaci "Seven Doors Hotel", bowiem singiel zdobył rozgłos w Japonii. Nie ma co się dziwić, gdyż utwór to prawdziwy dynamit, energiczny, obfity w szybkie ataki gitar, a przy tym melodyjny, a to Japończycy lubią najbardziej. Są też spokojniejsze kawałki, takie pół-ballady jak "The King Will Return" i "Words of Wisdom". One również wypadają ciekawie i tu czysty, wysoki głos Tempesta sprawdza się znakomicie. Urozmaiceniem w tym drugim jest flet rozpoczynający kompozycję. Drapieżny i bezlitosny "Boyazont" to prawdziwa petarda. John Norum ma tu ewidentne pole do popisu, jego riffy i solówki są naprawdę ostre i zadziorne. Największym jednak killerem na płycie jest bezapelacyjnie "Children of This Time", to kapitalny numer z agresywnymi zagrywkami, szybkim tempem i świetną melodią. "Paradize Bay" oraz "Memories" wypadają trochę bezbarwnie na tle reszty materiału. Nie są jednak żadną ujmą dla zespołu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Debiut Europe wypada naprawdę obiecująco. Kompozycje są przemyślane i chwytliwe, a muzycy niewątpliwie utalentowani. Wadą albumu jest w zasadzie tylko słaba produkcja. Szkoda, że zespół obrał później inny kierunek grania.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">7,5/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-54956714700417122462023-04-18T19:46:00.000+02:002023-04-18T19:46:01.515+02:00[Recenzja] Tyran Pace - Long Live Metal (1985)<br /><b><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcpG0TCjIsvdXRhuc9_zPyrEtEdwkCIh2XfaxClF9OmGKqBBMzhp_JRb3tOYBrJDQ11mKg7tAj3yA0hHpOo0Sw_lHVzyQEhIi5azsjTspmdSf5Z8YFWcPK_JUZdxQMIY7vTN_35ds1Y34KpP32K62GdHaskOcGYKn2qc13h_8ebTrVzbYi-O1zIXjk/s400/long.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="394" data-original-width="400" height="421" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcpG0TCjIsvdXRhuc9_zPyrEtEdwkCIh2XfaxClF9OmGKqBBMzhp_JRb3tOYBrJDQ11mKg7tAj3yA0hHpOo0Sw_lHVzyQEhIi5azsjTspmdSf5Z8YFWcPK_JUZdxQMIY7vTN_35ds1Y34KpP32K62GdHaskOcGYKn2qc13h_8ebTrVzbYi-O1zIXjk/w428-h421/long.jpg" width="428" /></a></div><br /><br /></b><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">1. Shockwaves 4:02</div><div style="text-align: justify;">2. Red Sweat 3:13</div><div style="text-align: justify;">3. Play All Night 4:18</div><div style="text-align: justify;">4. Law and Order 3:10</div><div style="text-align: justify;">5. Wheels of Love 2:08</div><div style="text-align: justify;">6. Hot to Rock 3:24</div><div style="text-align: justify;">7. Shake Down 3:44</div><div style="text-align: justify;">8. Night of the Wolves 3:08</div><div style="text-align: justify;">9. Raid the Victims 3:21</div></div><div><div style="text-align: justify;">10. Killers on the Highway 2:45</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania: </b>1985</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Heavy Metal</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Niemcy</div></b><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></b><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ralf Scheepers - wokal</div><div style="text-align: justify;">Oliver Kaufmann - gitara</div><div style="text-align: justify;">Calo Rapallo - gitara</div><div style="text-align: justify;">Andy Ahues - bas</div><div style="text-align: justify;">Edgar Patrik - perkusja</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Long Live Metal" właściwie kontynuuje drogę obraną przez Tyran Pace na poprzedniku. Scheepers wciąż naśladuje Halforda, a gitarzyści Kaufmann i Rapallo Downinga i Tiptona. Robią to oczywiście w sposób niezbyt udolny, odnosi się jednak wrażenie, że grupa, może w nieznacznym stopniu, ale rozwinęła się. Kompozycje zawarte na albumie są ciekawsze niż na debiucie, bardziej zadziorne i wyraziste. Wciąż jednak są krótkie i cięte i właśnie w takich utworach grupa czuje się najlepiej. Brzmienie, chociaż ostrzejsze niż na "Eye to Eye", produkcyjnie nadal nie jest idealnie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Do najciekawszych numerów należy otwierający wydawnictwo "Shockwaves". To solidny strzał między oczy i po prostu konkret, który pokazuje jak wygląda cała ta płyta. A jest na niej krótko, zwięźle i dynamicznie. Sekcja rytmiczna najbardziej tu wysuwa się na przód, gitary jakby schowane, ale nie tracą swego ostrego brzmienia. Świetny jest także "Red Sweat", prosty, ale niezwykle treściwy kawałek z ogranym jednak już riffem przez heavy metalowe zespoły. Odwołań do Judas Priest jest naprawdę dużo i dobitnie to pokazuje "Play All Night", zarówno w śpiewie Scheepersa jak i gry duetu Kaufmann-Rapallo. Nawet nieźle wychodzi ekipie Tyran Pace naśladowanie tej brytyjskiej legendy.</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Law and Order" to już bardziej ukłon w stronę Accept, zwłaszcza słychać to w chórkach. Skandujący "Hot to Rock" zawierający hasło będące tytułem owej płyty z jednej strony można uznać za żenujący hymn rocka, ale przypomnijmy, że Judas Priest, z którego grupa czerpie garściami, ma podobne grzeszki na sumieniu. A skoro publika mimo wszystko dobrze się bawi przy takim "Living After Midnight", to myślę, że i "Hot to Rock" znalazłby swoich zwolenników, jak i oczywiście przeciwników, którzy słysząc ten numer uśmiechnęliby się z politowaniem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Totalnie nudny i bezbarwny "Shakedown" jest wyznacznikiem słabej części wydawnictwa. Nic bowiem dobrego nie można powiedzieć o tych kilku utworach i dobrze, że są one krótkie. W totalnie nieinteresującym "Night of the Wolves" najbardziej chyba drażnią wysokie rejestry Scheepersa. Kiczowato też wypada zamykający płytę "Killers on the Highway" w klimacie rock'n'rolla.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ogólnie Scheepers nie poprawił się jeśli chodzi o formę wokalną. A już najbardziej irytujące jest jego wycie. Na najlepsze jego dokonania jak widać czas dopiero miał przyjść. Choć gitarzystów jest już tylko dwóch, nie trzech - grupę opuścili Michael D. Young oraz Frank Mittelbach, a dołączył Calo Rapallo - to ma się wrażenie, że tych gitar jest tu właśnie więcej niż na ugładzonym poprzedniku. Sekcja rytmiczna znów tu wybija się na pierwszy plan, co może trochę przeszkadzać, z drugiej jednak strony ma to swój klimat. Album jest surowy, ale chyba taki ma być. Pewien progres jeśli chodzi o względy kompozycyjne, bo wykonawczo dalej pozostaje wiele do życzenia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">7/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-79140252603935818032023-02-27T22:29:00.001+01:002023-02-27T22:29:18.808+01:00[Artykuł] Czy tylko ja nie lubię Iron Maiden?<p></p><h2 style="text-align: justify;"><i><span> <span> </span> <span> </span><span> </span><span> <span> </span><span> </span> </span></span>Czy tylko ja nie lubię Iron Maiden?</i></h2><div><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8auY8f7vE6fdRsg8X9aN64H5o2UgyKNMKGTxDo0x5svTHTDlTXEsWmlNKkAYjdia8Qjr7o19mZGfPTb-patSw0DlkYKWfaMC0djWmmeX4PL2PBKxWIeXg-nzJVGxrmAXVZS5xcmW8rXM2Z3BR2qO9noqtEs0gK6SVo6KAmOJCLAfBQbdM6v-1h-vc/s415/HWX64wkBqcDoQDCYbWXFwW-970-802.jpg%20(1).jpg" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="332" data-original-width="415" height="490" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8auY8f7vE6fdRsg8X9aN64H5o2UgyKNMKGTxDo0x5svTHTDlTXEsWmlNKkAYjdia8Qjr7o19mZGfPTb-patSw0DlkYKWfaMC0djWmmeX4PL2PBKxWIeXg-nzJVGxrmAXVZS5xcmW8rXM2Z3BR2qO9noqtEs0gK6SVo6KAmOJCLAfBQbdM6v-1h-vc/w640-h490/HWX64wkBqcDoQDCYbWXFwW-970-802.jpg%20(1).jpg" width="640" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: justify;"><tbody><tr><td class="tr-caption">Eddie, popularna maskotka Iron Maiden (autor grafiki zakazu - OpenClipart-Vectors, Pixabay)</td></tr></tbody></table><br /><br /><br /><br /></td></tr></tbody></table><p style="text-align: justify;"><br /></p></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Trudno dziś sobie wyobrazić heavy metal bez Brytyjczyków z Iron Maiden. Nie trzeba chyba wspominać o zasługach grupy, jeśli chodzi o muzyczny wkład w rozwój rocka i metalu. Oczywistym jest więc fakt, że każdy heavy metalowiec zapytany o swoje ulubione zespoły, wymieni Ironów jako jednych z pierwszych. Czy można jednak kochać heavy metal nie przepadając za Iron Maiden? Można. Jestem tego przykładem.</p><p style="text-align: justify;">Celem niniejszego artykułu nie będzie hejtowanie tej zasłużonej formacji, a poruszenie kwestii, która zastanawia mnie od lat. Nigdy bowiem nie spotkałem się z kimś, kto by tak jak ja bezgranicznie kochał klasyczny heavy metal nie trawiąc jednocześnie jednego z najbardziej zasłużonych zespołów w tym gatunku. Może się nie znam, może nie jestem godzien nazywać się heavy metalowcem? To już pozostawiam do indywidualnej oceny, mało mnie jednak ona interesuje.</p><div style="text-align: justify;">Zacznijmy więc od początku. Od lat jestem maniakiem zespołów New Wave of British Heavy Metal. Okres, gdy Żelazna Dziewica była jednym z przedstawicieli tego nurtu, a więc wydanie płyt "Iron Maiden" (1980) oraz "Killers" (1981) z Paulem Di'Anno na wokalu, bardzo przypada mi do gustu. Jednak od czasu ery Bruce'a Dickinsona (1982 rok i płyta "The Number of the Beast) mam spory problem z twórczością zespołu. I oczywiście, nie chodzi o samego wokalistę, który dysponuje przecież jednym z najpotężniejszych i najlepszych głosów w heavy metalu. Teoretycznie Iron Maiden właśnie wtedy poszedł w stronę klasycznego heavy, co przecież powinno mi się podobać. Wielokrotnie zastanawiałem się, co przyczynia się do tego, że jest dokładnie odwrotnie i mogę tu wymienić kilka czynników, które mnie rażą, domyślam się natomiast, że zapewne dla większości wielbicieli gatunku będą one stanowić zalety:</div><p style="text-align: justify;"><br /></p><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">1. Maniera wokalna Dickinsona</span></b></div><div style="text-align: justify;">Bruce Dickinson to wokalista mega utalentowany, a jego wielooktawowy głos jest jednym z najwybitniejszych w heavy metalu i znakiem rozpoznawczym grupy. Jednak sama jego barwa może nieco irytować, a już zwłaszcza, gdy w wielu utworach nieznośnie przeciąga melodię lub wydaje charakterystyczne okrzyki. Refreny "Run To the Hills", "Fear of the Dark", "Wasted Years" czy okrzyk w "Seventh Son of a Seventh Son" w 2:22 przyprawiają mnie o mdłości. Może fajnie się to śpiewa na koncertach, jednak te fragmenty na płytach ciężko mi zdzierżyć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">2. Riffowe "galopady"</span></b></div><div style="text-align: justify;">Choć same w sobie są naprawdę super i świetnie się ich słucha (takie "The Trooper" czy "The Evil That Men Do" wypadają wyśmienicie), to zespół nadużywa ich w wielu kompozycjach. Czasem na jednym albumie można znaleźć kilka kompozycji w tym stylu. Przedawkowanie tego typu motywów może znużyć.</div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">3. Powtarzalność motywów</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span>Wiele zagrywek jest do siebie podobnych, czy to gitarowych, czy basowych czy nawet perkusyjnych. Dużo lekkiego autoplagiatu, jak np. fragmenty "Seventh Son of a Seventh Son" i "Mother Russia" oraz przyspieszenie w "No Prayer for the Dying" i "Afraid to Shoot Strangers", czy wokal w "<span style="text-align: left;">Hallowed Be Thy Name" i "Rime of the Ancient Mariner"</span>. Ktoś może powiedzieć, że zespół po prostu ma własny styl jak </span>AC/DC czy Motorhead. Wymienione zespoły grają/grały jednak inny gatunek, wręcz można powiedzieć, wymagający powtarzalności, bezkompromisowości, bezpretensjonalności i braku silenia się na jakieś nowatorstwo. Heavy metal wykonywany przez Iron Maiden wyżej zawiesił poprzeczkę, więc powinien być bardziej urozmaicony, w innym wypadku męczy lub nuży.</div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: x-large;">4. Dłużyzny</span></b></div><div style="text-align: justify;">To jest prawdziwa zmora szczególnie tych nowszych albumów grupy. Formacja sili się na epickość, patos i granie progresywnego metalu, który ewidentnie jej nie wychodzi. Przykladow mamy mnoóstwo - "To Tame a Land", <span style="text-align: left;">"Rime of the Ancient Mariner"</span>, "Alexander the Great", "Seventh Son of a Seventh Son", nie wspominąjac już o prawdziwych kolosach jak "The Red and the Black" (13:33), "Empire of the Clouds" (18:01) z "The Book of Souls" oraz "Hell on Eath" (11:19) i "The Parchment" (12:38) z "Senjutsu". IM o wiele lepiej czuje się w krótkich, chwytliwych utworach. Z jednej strony można docenić ambicje kilkunastominutowych utworów zawierających wiele motywów (mowa o tych długich utworach, bo w tych krótkich są zbyt powtarzalni, co opisałem w poprzednim punkcie - by nikt nie zarzucił ze przeczę samemu sobie :)) to niestety nie są to jakieś wybitne momenty, a muzycy też ostatnimi laty wypalili się kompozytorsko.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-large;"><b>5. Nadużycia</b></span></div><div style="text-align: justify;">Generalnie to może być podsumowanie wszystkich tych punktów. Za dużo wycia, za dużo "patatajów", za dużo gitarowych unisonów i niepotrzebne przeciąganie utworów na siłę. Ile razy można jeść wciąż tę samą potrawę?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;">Szczerze lubię niektóre kompozycje z Brucem Dickinsonem na wokalu. Nie jestem jednak w stanie zdzierżyć całych płyt zespołu z tym wokalistą. I podkreślam, chodzi w dużej mierze o inny styl owych albumów. O ile znajdą się osoby, które podzielają moje zdanie co do wymienionych przeze mnie czynników, to mimo tego uwielbiają one Mejdenów, a te powody nie przeszkadzają im w odbiorze twórczości formacji. Bo w końcu Dickinson operuje szeroką skalą głosu, bo "patataje" są fajne, bo warto powtarzać to, co dobre...Tak naprawdę wszystko można obrócić w zalety. Mnie jednak ciężko o takie podejście. Czy choć jedna osoba ma podobny problem z Iron Maiden? Zachęcam do dyskusji.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><span><br />--------------------------------------------------------------------------------<a name='more'></a></span><p style="text-align: justify;"><br /></p><div style="text-align: justify;">Na koniec: Zawsze powtarzam, że z całego dorobku z Brucem można wybrać pojedyncze utwory i skompilować jeden naprawdę porządny album. Postanowiłem więc się trochę pobawić i stworzyłem sobie taką kompilację. Proszę jednak nie brać jej na poważnie, to tylko moja osobista lista, każdy może mieć własną. Lista kompozycji jest chronologiczna wraz z ukazywaniem się płyt, starałem się również, by całościowo album nie był za długi. Nie sądzę, bym coś istotnego pominął, ani że lista się zaktualizuje wraz z nowymi albumami Mejdenów - nie wydaje mi się, aby jeszcze nagrali coś interesującego (a wbijmy im delikatną szpileczkę na sam koniec ;) ). Moja lista przedstawia się następująco:</div><p style="text-align: left;"></p><ol><li>Hallowed Be Thy Name</li><li>Flight of Icarus</li><li>The Trooper</li><li>Aces High</li><li>2 Minutes to Midnight</li><li>The Evil That Men Do</li><li>Wasting Love</li><li>Chains of Misery</li><li>Judas Be My Guide</li><li>Fear of the Dark</li><li>The Mercenary</li><li>Speed of Light</li></ol><p></p><div><p style="text-align: left;"></p><div style="text-align: justify;"><span style="color: #202122; font-size: 14px;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-52069422850184905482022-12-19T14:27:00.002+01:002022-12-19T14:30:00.426+01:00[Po pierwszym odsłuchu...] #21<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHF-u-JNUDXCDnuZOcmt4Re9F8HLmmRtSHjTSM_EUJPuQyEpgnDG_scWnWd_yu5BhvJnbCTfhzcGpvieOvk2DD39aFZz4dhlMkfLiTeCXdFmdkX1Ply21MTTzdAdHWA-f6cA6GoSyj2hU_Egafxjwnnl-92SOiB8aj8yzwzSCC9zLc_tJTr-vMaj-p/s1200/dopowiedzenia-b-iext73695779%20(1).webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="430" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHF-u-JNUDXCDnuZOcmt4Re9F8HLmmRtSHjTSM_EUJPuQyEpgnDG_scWnWd_yu5BhvJnbCTfhzcGpvieOvk2DD39aFZz4dhlMkfLiTeCXdFmdkX1Ply21MTTzdAdHWA-f6cA6GoSyj2hU_Egafxjwnnl-92SOiB8aj8yzwzSCC9zLc_tJTr-vMaj-p/w418-h430/dopowiedzenia-b-iext73695779%20(1).webp" width="418" /></a></div><br />13 grudnia 2022 roku zaginęła Monika Dejk-Ćwikła, wokalistka alternatywnej grupy OBRASQI. Dwa dni później potwierdziły się informacje o jej śmierci. Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie zagłębiłem się w twórczość OBRASQ-ów, a kojarzyłem zespół jedynie z nazwy, jednak ostatnie tragiczne okoliczności spowodowały, iż poczułem potrzebę zapoznania się z dorobkiem grupy. Słuchając "Dopowiedzenia" zapada się w trans i zadumanie. Kompozycje ciągną się leniwie, nie powodując jednak znudzenia, wręcz przeciwnie, są intrygujące i tajemnicze. Jest to zresztą charakterystyczne dla tego typu muzyki. Grupa wykonuje bowiem psychodelicznego rocka oraz dream pop. "Cień" i "Charon" rozpoczynające album zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Czymś, co przyciąga jest chyba ogólna tajemniczość i mrok tych kompozycji, trudno bowiem wskazać jakiś konkretny element czy wyróżnić konkretnego muzyka. Słychać jednak w tym wszystkim pełen profesjonalizm. "Nie czując nic" trochę smęci i zacząłem się zastanawiać czy reszta płyty już taka będzie - nie byłoby to korzystne nawet w przypadku wykonywania takich gatunków. I wtem następuje jakby na rozruszanie "Porzeczkowy Raj", utwór zdecydowanie żywszy od poprzednich. W dalszym ciągu jednak byłem niepocieszony i malkontencko powiem, że nie o taką żywotność mi chodziło. Kawałek jest zbyt skoczny, zbyt elektroniczny. Dopiero w takich numerach jak "Najtrudniej", "Do środka", czy "Dopowiedzenia" to jest to, o co mi chodzi. Wyróżnię jeszcze "Najbardziej Ciemny Świt", delikatną kompozycję z bardzo ładnym refrenem oraz równie przyjemny "Mój Grudzień" - w obliczu ostatnich wydarzeń aż dziwnie słucha się tekstu...Płytę zamykają "Iskierki", które są takim łącznikiem miedzy psychodelicznym a, powiedzmy, żywszym graniem. Ogólnie krążek szalenie mnie zaintrygował. Rozpoczyna się leniwie, marzycielsko, by w kolejnych utworach przybrać na sile i być coraz bardziej dynamiczny (oczywiście jak na taki styl). Słychać inspiracje innymi wykonawcami grającymi alternatywne odmiany rocka czy popu, tj. Low, czy może Myslovitz. Zastanawiam się czy zespół znajdzie godną następczynię Moniki Dejk-Ćwikły...Czas pokaże. Tak czy inaczej, nieodżałowana strata. Wokalistka zostawiła jednak po sobie dwa wspaniałe albumy, zatem jej muzyka zostanie z nami na zawsze.Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-67376752614058744412022-10-06T19:19:00.001+02:002022-10-06T19:22:29.876+02:00[Recenzja] Nocny Kochanek - O Jeden Most za Daleko (2022)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifhuoregcELVSwiTFpXfKcNk81JSFnZ71D-GwAWvnvXPyhHDXkVb8vmEI14-_mylQ_b9Vs3JNQZtKRItT1Ffq-p6Q3zXXqAnOOKR1cKbpj_jHLrcTNl5fT2VFiJrKBU9waH8nowp8c5XvIyxypTiYGa2yiDW-K2H5RPqxb_midRJ0WEQ1mU0TDrYb9/s600/24eb175-o-jeden-most-za-dale.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="600" height="402" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifhuoregcELVSwiTFpXfKcNk81JSFnZ71D-GwAWvnvXPyhHDXkVb8vmEI14-_mylQ_b9Vs3JNQZtKRItT1Ffq-p6Q3zXXqAnOOKR1cKbpj_jHLrcTNl5fT2VFiJrKBU9waH8nowp8c5XvIyxypTiYGa2yiDW-K2H5RPqxb_midRJ0WEQ1mU0TDrYb9/w402-h402/24eb175-o-jeden-most-za-dale.jpg" width="402" /></a></div><br /><p></p><br /><p><br /></p><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></div><div style="text-align: justify;">1. Otwieracz 5:33</div><div style="text-align: justify;">2. Cudzesy 3:34</div><div style="text-align: justify;">3. Pornolistonosz 3:55</div><div style="text-align: justify;">4. O Jeden Most za Daleko 3:47</div><div style="text-align: justify;">5. Ranny Ptaszek 2:55</div><div style="text-align: justify;">6. Romantyczny Książe Metalu 4:47</div><div style="text-align: justify;">7. Numer z Banjo 3:51</div><div style="text-align: justify;">8. Serce za Szkłem 4:19</div><div style="text-align: justify;">9. Wampir 4:27</div><div style="text-align: justify;">10. Alkoman 4:53</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 2022</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Heavy metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Polska</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b style="text-align: justify;">Skład zespołu:</b><b></b><br /><b></b><br /><div style="text-align: justify;">Artur Pochwała - bas</div><div style="text-align: justify;">Artur Żurek - perkusja</div><div style="text-align: justify;">Robert Kazanowski - gitara</div><div style="text-align: justify;">Arek Cieśla - gitara</div><div style="text-align: justify;">Krzysztof Sokołowski - wokal</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nawet ulubiona potrawa jedzona codziennie może z czasem stracić smak, a najlepszy żart opowiadany wielokrotnie stać się denny. Tak właśnie jest w przypadku nowego wydawnictwa "O Jeden Most za Daleko" Nocnego Kochanka, zespołu znanego z prześmiewczych i niepoważnych tekstów okraszonych tradycyjnym heavy metalem. Choć i z tym bym polemizował, ponieważ grupa zmierza niestety coraz bardziej w stronę słodkich, popowych piosenek. "Cudzesy" i "O Jeden Most za Daleko" są tego idealnymi przykładami. O ile tego pierwszego da się jeszcze słuchać - po prostu fajna piosenka z lekką, nośną melodią - o tyle drugi jest totalnie bezbarwny i nijaki. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Otwieracz" zawiera ciekawy wstęp, potem jednak robi się nudno zarówno pod względem riffowania jak i melodii. Tematyka też już przerabiana wielokrotnie, choćby w "Teksańskim" Hey, a mianowicie jest to piosenka o pisaniu piosenek... Nuda, Panie. Żeby to chociaż jeszcze było podane w zabawnej formie... Ogólnie te teksty nie są już tak zabawne. Brakuje im ikry, i takiego smaczku, inteligentnych nawiązań i dwuznaczności, jakich mogliśmy doświadczyć na poprzednich płytach. Zamiast inteligentnej gry słownej mamy tu infantylizm, który wcześniej wywoływał nawet uśmiech, teraz jedynie zażenowanie. Wyjątkiem jest "Romantyczny Książe Metalu", który jako jedyny broni się lirycznie, a i muzycznie porządnie zrobiony numer, który zapewne zostanie balladowym klasykiem Nocnego Kochanka na miarę "Zaplątanego" czy "Andrzeli".</div><br />Znalazły się totalnie żenujące i nieśmieszne numery i tu najgorzej wypada "Pornolistonosz". Jest to numer zupełnie nieinteresujący, a niemoc twórczą dostrzega się także w tekście, gdzie zespół jest zmuszony po raz drugi w swej twórczości odwoływać się do Olgierda Ngala. W zamyśle złowieszczy "Wampir" jest w rzeczywistości mało straszny i przeciętny, "Alkoman" też jakoś nie przykuwa uwagi niczym istotnym. O "Sercu za Szkłem" ze wstawką a'la Dio można w zasadzie powiedzieć to samo, ten jednak nie męczy jeszcze aż tak bardzo.<div><br /></div><div>Na wyróżnienie zasługuje jeden utwór. I nie, nie jest to "Numer z Banjo", bo ten też jest nudny i prymitywny, mimo, że - jak rozumiem - chłopaki chcieli zrobić coś nowatorskiego łącząc muzykę country z heavy metalem. Niestety to próba nieudana. Chodzi mi o "Rannego Ptaszka", który wyróżnia się na tle pozostałych utworów hard rockową przebojowością i nośną melodią. Krótki, zwięzły i chwytliwy kawałek w stylu AC/DC i Saxon zagrany z werwą i zapałem.<br /><br />Przejadł się kochankowy humor, zdecydowanie. Zabrakło nieco polotu i pomysłów, co w pełni rozumiem, no bo ileż można się wygłupiać? Nie da się przyczepić do poziomu wykonawczego albumu, bo ten oczywiście jest jak zawsze wysoki. Muzycy są w bardzo dobrej formie, gitarzyści cisną soczyste riffy i techniczne solówki, bas Pochwały dudni jak należy, Żurek bębni jak natchniony, Sokołowski śpiewa wciąż wybornie. Kompozycyjnie natomiast ta płyta niestety jest niewypałem.<br /><br /><h3 style="text-align: left;">5/10</h3></div>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-75008173672742520792022-09-15T17:26:00.000+02:002022-09-15T17:26:30.870+02:00[Recenzja] Accept - Restless and Wild (1982)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHabSU-2aZFmtI205Ltg-fvUV80TMoCwU277UpLddOlmRQvQMN93DfS-zyMpeXlv-xmJ3jD6k0OBirQMJ_pdvsjSdsflta6PIHbQ97LUGmSOY8uwSIkzzFxxXLSeYHiCvxhw560T_NKO_Ffge4_Ql_5C5DK5MjhZuxc049dbt2tTgxST_XD_3i3dZQ/s500/51eyY-PPzQL._SY498_BO1,204,203,200_.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="415" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHabSU-2aZFmtI205Ltg-fvUV80TMoCwU277UpLddOlmRQvQMN93DfS-zyMpeXlv-xmJ3jD6k0OBirQMJ_pdvsjSdsflta6PIHbQ97LUGmSOY8uwSIkzzFxxXLSeYHiCvxhw560T_NKO_Ffge4_Ql_5C5DK5MjhZuxc049dbt2tTgxST_XD_3i3dZQ/w415-h415/51eyY-PPzQL._SY498_BO1,204,203,200_.jpg" width="415" /></a></div><br /><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b><p></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;">Tracklista:</b></p><div><div><div style="text-align: justify;">1. Fast as a Shark 3:48</div><div style="text-align: justify;">2. Restless and Wild 4:12</div><div style="text-align: justify;">3. Ahead of the Pack 3:24</div><div style="text-align: justify;">4. Shake Your Heads 4:17</div><div style="text-align: justify;">5. Neon Nights 6:01</div><div style="text-align: justify;">6. Get Ready 3:41</div><div style="text-align: justify;">7. Demon's Night 4:27</div><div style="text-align: justify;">8. Flash Rockin' Man 4:28</div><div style="text-align: justify;">9. Don't Go Stealing My Soul Away 3:15</div><div style="text-align: justify;">10. Princess of the Dawn 6:15</div></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><span style="font-family: inherit;"><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1982</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Niemcy</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></span><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Udo Dirkschneider - wokal</div><div style="text-align: justify;">Wolf Hoffmann - gitara</div><div style="text-align: justify;">Peter Baltes - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Stefan Kaufmann - perkusja</div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Restless and Wild" można uznać za w pełni heavy metalowy album Accept. To po jego wydaniu grupa naprawdę zaczęła się liczyć w heavy metalu, i to nie tylko niemieckim. Niektóre z zawartych tu kompozycji to już klasyki, które zespół do tej pory wykonuje na koncertach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na początek dostajemy solidny strzał między oczy. "Fast as a Shark" to przecież iście speed metalowy utwór z zabójczym riffem i głośną, szybką sekcją rytmiczną. Gdy wydaje się, że lepiej być nie może, wkracza podniosły i chwytliwy refren, który naprawdę rozwala na łopatki i nie wychodzi z głowy. Tytułowy "Restless and Wild" to kolejny killer Accept i obowiązkowy element jej koncertów. Zawiera prosty, ale jakże heavy metalowy riff. Świetnie tu chodzą gitary oraz galopujący bas i perkusja. Również Udo sprawdza się znakomicie w mówionych zwrotkach na tle flażoletów i w mocno śpiewanych refrenach. "Ahead of the Pack" poza niezłym riffem nie przykuwa niestety większej uwagi. "Shake Your Heads" to też nie jest utwór wysokich lotów i tu nawet riff jest beznadziejny.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po dwóch słabszych numerach Accept serwuje tajemniczy, nieodgadniony i epicki "Neon Nights", w którym pokazuje klasę. Kompozycja robi wrażenie, zwłaszcza ze względu na kontrast delikatnych, tajemniczych zagrywek i energetycznego, mocnego refrenu z iście metalową melodyką, który najbardziej tu zapada w pamięć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podobnie jak na "Breaker" grupa niestety znów musiała zaprezentować utwór w klimacie rock'n'rolla. Niestety, bo "Get Ready" to kompletnie nieinteresujący kawałek, w którym brak polotu. Formacja zdecydowanie nie czuje się dobrze w graniu tego typu numerów. "Demons Night" w zamyśle chyba miał być mroczny, ale w rzeczywistości jest zwykłym przeciętniakiem. Trochę lepiej wypada "Flash Rockin Man", pomimo dosyć oklepanego w hard rocku i heavy metalu riffu, ale też jednak nie jest zachwycający.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trochę jakby komercyjnie brzmi "Don't Go Stealing My Soul Away" i być może taki był zamysł tego kawałka. Z pewnością wyróżnia się na albumie, ale raczej nie porywa.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na koniec klasyk w postaci "Princess of the Dawn", mroczny i hipnotyzujący za sprawą charakterystycznej metalowej zagrywki na tle monotonnie grającego basu. Ciekawy jest również ze względu na zróżnicowany wokal - w zwrotkach stonowany, w refrenach agresywny i wykrzyczany. Udo spisuje się znakomicie, ale czadu daje także Wolf Hoffman, który zaznaczył tu swoją obecność poprzez liczne intrygujące zagrywki i sola gitarowe.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Restless and Wild" jest solidnym albumem Accept, dzięki któremu formacja zaczęła być traktowana na poważnie w heavy metalowym świecie. Pochwalić go należy za bardzo dobrą na nim formę wokalną Udo Dirkschneidera, który to porównując z poprzednimi krążkami, osiągnął znaczne postępy. Niezastąpiony dla zespołu Wolf Hoffman jak zawsze gra tu wyśmienicie i zdecydowanie jest nienależycie docenianym gitarzystą. Wydawnictwo niestety nie jest pozbawione wad w postaci kilku przeciętnych kompozycji, które psują odbiór dobrego przecież albumu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">7,5/10</h3><div style="text-align: justify;"><br /></div>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-13942072896708415492022-09-06T12:48:00.002+02:002022-09-06T12:48:14.968+02:00[Recenzja] Accept - Balls To The Wall (1983)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizRqrJB-C-wxEM3PGm4NWVDeBkeuZp-rbPqUAjYE14CNk9cu5-wYsWC5lVSG3yQQjF3tvt-RvwVuhap8tN78Twyg88LrGYgFfH6aj__wsRlr_aFVqy7vO5tsbzef_sINzZHwBSTSDQyK59Y_G88XB1L0qQ_yZmCwBOLI9XKniWcTWLOaboMfG4LCER/s350/balls-to-the-wall-remastered-w-iext89536360.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="347" data-original-width="350" height="429" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizRqrJB-C-wxEM3PGm4NWVDeBkeuZp-rbPqUAjYE14CNk9cu5-wYsWC5lVSG3yQQjF3tvt-RvwVuhap8tN78Twyg88LrGYgFfH6aj__wsRlr_aFVqy7vO5tsbzef_sINzZHwBSTSDQyK59Y_G88XB1L0qQ_yZmCwBOLI9XKniWcTWLOaboMfG4LCER/w433-h429/balls-to-the-wall-remastered-w-iext89536360.jpg" width="433" /></a></div><br /><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b><p></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="font-family: inherit; text-align: justify;">Tracklista:</b></p><div><div>1. Balls To The Wall 5:50<br />2. London Leatherboys 3:57<br />3. Fight It Back 3:30<br />4. Head Over Heels 4:19<br />5. Losing More Than You've Ever Had 5:04<br />6. Love Child 3:35<br />7. Turn Me On 5:12<br />8. Losers And Winners 4:19<br />9. Guardian Of The Night 4:25<br />10. Winter Dreams 4:45</div><div><br /><span style="font-family: inherit;"><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1983</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Niemcy</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></span><br />Udo Dirkschneider - wokal<br />Wolf Hoffmann - gitara<br />Herman Frank - gitara<br />Peter Baltes - gitara basowa<br />Stefan Kaufmann - perkusja</div><span style="font-family: inherit;"><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Accept to legenda niemieckiego heavy metalu. Zespół ten zaczął swą muzyczną przygodę już w 1968 roku (jako Band X), a więc w tym samym czasie co tacy giganci jak Black Sabbath, Deep Purple czy Judas Priest. Swój pierwszy album zdołał jednak wydać dopiero w 1979 roku, a dzieliły go lata świetlne od tego, co grupa zaprezentowała w swej późniejszej twórczości, stając się tym samym jednym z czołowych przedstawicieli heavy metalu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pierwsze, na co zwróciłem uwagę przesłuchując album "Balls to the Wall" to nawet nie same kompozycje (które są przecież wyśmienite), a brzmienie. Takie toporne i bardzo "judasowe", zwłaszcza porównując z "British Steel". Budowa utworów również przywodzi na myśl wspomniany album brytyjskiej grupy. Chodzi tu o w gruncie rzeczy bardzo proste, ale ociężałe riffy oraz o nieskomplikowane i wykrzyczane melodie. Sekcja rytmiczna również gra prosto, w większości w jednostajnym rytmie. Jak dla mnie, wszystko to jest jak najbardziej na plus, bowiem heavy metal, zwłaszcza ten klasyczny, nie musi być skomplikowany. Dodatkowo mam sentyment do płyty "British Steel", bo to pierwsza, jaką usłyszałem od Judas Priest i do dziś uwielbiam twórczość tej grupy z lat 80-tych (czym może narażę się wielbicielom JP z lat 70-tych, uważającym, słusznie zresztą, że wtedy zespół prezentował ambitniejsze i bardziej rozbudowane kompozycje). Dostając więc coś sporządzone według tego samego przepisu, musiałem na to zwrócić uwagę. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na początek klasyk. "Balls to the Wall" zawiera prosty i charakterystyczny riff, który stał się niejako znakiem rozpoznawczym grupy. Jest on do dziś obowiązkowym elementem koncertowym Accept. Zwraca uwagę skandujący refren tak bardzo typowy dla heavy metalu. Utwór mógłby być niejako hymnem tego gatunku. "London Leatherboys" to również mocny punkt albumu i znów mamy prosty, charakterystyczny, toporny i jakże "judasowy" riff. To samo można powiedzieć o następnym "<span style="text-align: left;">Fight It Back". Prostota i toporność to jest coś, co uwielbiam w tych kompozycjach.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Nieco bardziej rozbudowany jest "</span><span style="text-align: left;">Head Over Heels". Zaczyna się on basowym wstępem oraz krótką solówką. Dalej mamy dość patetyczne zagrywki i Udo śpiewa spokojniej, porównując z poprzednikami i ogólną manierą jego wokalu. Z pewnością jest to jeden z najbardziej interesujących kawałków na albumie z uwagi na jego podniosłość i jego rozbudowanie. "</span><span style="text-align: left;">Losing More Than You've Ever Had" to numer kojarzący się z "Princess of the Dawn" z poprzedniego albumu grupy "Restless and Wild", głównie z uwagi na riff. Refren utworu jest jednak znacznie bardziej melodyjny. Można powiedzieć, że to taki przebój na tym krążku. Krótki, treściwy i ostry "Love Child" to też mocny punkt "Balls to the Wall". W takich utworach grupa czuje się najlepiej. W "Turn me On" znów urzeka mnie "judasowa" toporność. Jednak po chwilowym zwolnieniu Accept odzyskuje formę i zapodaje szybki "</span><span style="text-align: left;">Losers And Winners".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;">"<span style="text-align: left;">Guardian Of The Night" to podobnie jak </span><span style="text-align: left;">"</span><span style="text-align: left;">Head Over Heels" rozbudowany kawałek na tym albumie, obfity w toporne riffy, melodie i przejścia. W takich dłużyznach Accept też potrafi wypaść interesująco. Na koniec band serwuje ciekawą balladę "Winter Dreams". Można więc trochę odetchnąć po heavy metalowym łomocie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Właściwie trudno mi wskazać coś na minus. Na tym wydawnictwie po prostu nie ma złego kawałka. Płyta jest bardzo równa, obfita w krótkie, zwięzłe i treściwe, ostre i szybkie oraz toporne i powolne utwory heavy metalowe. Kompozycje te są dopracowane do perfekcji. Myślę, że głównym atutem "Balls to the Wall" są mocarne riffy gitarzystów, choć nie sposób nie docenić sekcji rytmicznej grającej prosto, ale z wyczuciem oraz dosadnego wokalu Udo, który w tamtym czasie z płyty na płytę śpiewał coraz lepiej. Każdy z członków zespołu wspiął się na wyżyny swych możliwości. "Balls to the Wall" to płyta bez kombinacji i zbędnych dłużyzn. To prostolinijna i bezkompromisowa jazda do przodu. Niczego więcej nie trzeba. Pozycja obowiązkowa dla miłośników heavy metalu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><h3 style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">10/10.</span></h3></span></div>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-83308866920690098922022-02-08T19:22:00.004+01:002022-02-08T19:22:42.854+01:00[Recenzja] Saxon - Carpe Diem (2022)<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_YOEIya4vQG-xdaMsLrfDbxo6jG0xvsS-7vf2XKX5Yrz3668TBxjb6LSPuBfVVN7QD1Go01jxWj8_YQAE97kNRBfw3Vctmdlkqy_VDUqZPl4dmsNnvgg5VDibMN2Y8hxw1ivfoAN5eoR5x4ROCbgfn_eCe6EN5UEzvfpY_II8l7RDO3asuiPypO_D=s400" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="400" height="489" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_YOEIya4vQG-xdaMsLrfDbxo6jG0xvsS-7vf2XKX5Yrz3668TBxjb6LSPuBfVVN7QD1Go01jxWj8_YQAE97kNRBfw3Vctmdlkqy_VDUqZPl4dmsNnvgg5VDibMN2Y8hxw1ivfoAN5eoR5x4ROCbgfn_eCe6EN5UEzvfpY_II8l7RDO3asuiPypO_D=w514-h489" width="514" /></a></span></div><span style="font-family: inherit;"><br /><br /></span><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><b style="font-family: inherit; text-align: justify;">Tracklista:</b></div><div><span style="font-family: inherit;"><div><div style="text-align: justify;">1. Carpe Diem (Seize the Day) 04:42</div><div style="text-align: justify;">2. Age of Steam 04:08</div><div style="text-align: justify;">3. The Pilgrimage 06:28</div><div style="text-align: justify;">4. Dambusters 03:19</div><div style="text-align: justify;">5. Remember the Fallen 05:15</div><div style="text-align: justify;">6. Super Nova 04:21</div><div style="text-align: justify;">7. Lady In Gray 05:12</div><div style="text-align: justify;">8. All for One 03:42</div><div style="text-align: justify;">9. Black is the Night 04:12</div><div style="text-align: justify;">10. Living on the Limit 02:55</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 2022</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Wielka Brytania</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;">Biff Byford - wokal</div><div style="text-align: justify;">Paul Quinn - gitara</div><div style="text-align: justify;">Doug Scarratt - gitara</div><div style="text-align: justify;">Nibbs Carter - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Nigel Glockler - perkusja</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div></span></div><div><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div><span style="font-family: inherit;">Ta ekipa jest po prostu nie do zdarcia. Zaledwie rok temu Saxon wydał płytę z coverami "Inspirations" zagraną w bardzo swojskim stylu, a już pojawił się dwudziesty trzeci studyjny krążek grupy. Jednak nie sama ilość płyt i częstotliwość ich wydawania robi wrażenie, a również zawartość muzyczna oraz wyborna forma muzyków.</span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Na sam początek trzeba powiedzieć, że na tegorocznym krążku Saxon po prostu gra swoje, nie próbując na siłę się do kogoś upodobnić. Nie eksperymentuje, jakby mając świadomość poprzez doświadczenia z przeszłości, że takowe eksperymenty kończą się źle. Zespół jest również świadom, że nie dorówna heavy metalowym gigantom, stąd na albumie nie ma nawet prób zbliżenia się do wybitności. Co za tym idzie, zaskoczenia i rewelacji tu nie ma i bardzo dobrze - nie chcielibyśmy bowiem dostać czegoś eksperymentalnego czy za wszelką cenę wybitnego, bo nie byłoby to szczerze ze strony Saxon. A ten album właśnie taki jest - szczery, zagrany od serca i słychać, że komponowanie sprawia muzykom autentyczną radość, nawet, jeśli nie jest to doskonałe. Bo doskonałego albumu zespół nigdy nie nagrał, ale dostarczył wiele wydawnictw z prostodusznym hard rockiem i heavy metalem zagranym z prawdziwą pasją. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Tytułowy "Carpe Diem (Seize The Day)" którego mieliśmy okazję usłyszeć pod koniec ubiegłego roku dał nam jasno do zrozumienia, że to będzie wciąż ten sam stary, klasyczny, dobry, heavy metalowy Saxon. Szybkie tempo i dynamiczny riff na wstępie, który spokojnie mógłby powstać w latach 80-tych to kwintesencja stylu zespołu. Bardziej mrocznemu i rozbudowanemu "Age of Steam" już bliżej do nowoczesnego metalu. Maniacy klasycznego heavy mogą się poczuć nieco rozczarowani, ale utwór w pewien sposób intryguje i docenia się go wraz z kilkoma kolejnymi przesłuchaniami. Prawdziwą perełką na płycie jest "The Pilgrimage". Nie jest to zbyt skomplikowana kompozycja, ale mega epicka i klimatyczna. Patos i rycerskość w niej zawarte bardzo kojarzą się z "Crusader", a więc mamy odwołanie do klasyki i najlepszych lat zespołu (choć od "Crusader" zaczęła się dla Saxon niechlubna epoka). Super jest tu budowanie napięcia i dostojny to utwór. Dobrą robotę robi pulsujący bas. Świetne jest też zwolnienie w środkowej części kawałka i wkraczające długie, intrygujące solo. Wyśmienicie się tego słucha. "Dambusters" to krótki, cięty utwór i w takich numerach grupa zawsze sprawdzała się dobrze. Następnie wjeżdża "Remember the Fallen" i znowu aż do bólu klasyczny, saxoński riff, ale właśnie tego oczekujemy od tej formacji. Gdyby kawałek ukazał się na "Wheels of Steel" czy "Denim and Leather" spokojnie zostałby jednym z największych przebojów Saxon. "Super Nova" to killer na albumie posiadający trochę tego mroku i nowoczesności "Ages of Steam, ale słychać pewne przebłyski klasycznych dokonań grupy. Wydawnictwo zamyka sprawnie zagrany, dynamiczny i znów bardzo saxonowy "</span>Living on the Limit".</p><p style="text-align: justify;">Doskonała jest forma muzyków. To zdumiewające, że pomimo upływu lat są oni w stanie grać i śpiewać z taką werwą, energią i zapałem. Gitarzyści Quinn i Scarratt idealnie się uzupełniają w znakomitych riffach i porywających solach gitarowych. Bas Cartera dudni jak należy, Glocker bębni z odpowiednim wyczuciem. Grzechem jest nie wspomnieć o Biffie Byfordzie, którego wokal nigdy się nie starzeje. To coś niebywałego, że facet w jego wieku i po tak dużej ilości nagranych materiałów wciąż śpiewa wybornie i nie daje się usłyszeć żadnego fałszu czy zmęczenia materiału. Produkcja jest wyśmienita, gitary są wyraziste, bas dudni jak należy, idealnie słychać syki blach, no i wokal świetnie wyeksponowany. Na "Carpe Diem" nie ma tak naprawdę żadnego słabego numeru, nie ma również numeru totalnie powalającego na kolana. Powstał po prostu kolejny, solidny album Saxon w stylu, do jakiego przyzwyczaił wieloletnich fanów, który zyskuje wraz z kolejnymi przesłuchaniami.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><h3 style="text-align: justify;">9/10</h3></div>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-27094556146391172552021-12-13T19:36:00.002+01:002021-12-13T19:40:06.232+01:00[Recenzja] Wanda i Banda - Piosenki z serialu Siedem Życzeń (2009)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwlqhBNol1dIH7NXZI2282TccdS1GI1dIt0z31KZ8FEbUNX6qJJ7ouYrUDsPAfLaAHmFWpBHX-qOAMeJWdfhyImGk2slm5bTLRhqDxXGdMO0ovkuL9O33zGyueRB__QxZGcI50zvTaddo99Sr-VsOJ0MyMoQKgqKO0KRk2EQjucS1nAjATjB-kDvdO=s479" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="479" data-original-width="479" height="504" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwlqhBNol1dIH7NXZI2282TccdS1GI1dIt0z31KZ8FEbUNX6qJJ7ouYrUDsPAfLaAHmFWpBHX-qOAMeJWdfhyImGk2slm5bTLRhqDxXGdMO0ovkuL9O33zGyueRB__QxZGcI50zvTaddo99Sr-VsOJ0MyMoQKgqKO0KRk2EQjucS1nAjATjB-kDvdO=w504-h504" width="504" /></a></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div> <b style="text-align: justify;">Tracklista:</b><div><div style="text-align: justify;">1. Czy to Szczęście czy Nieszczęście 03:25</div><div style="text-align: justify;">2. Siedem Życzeń 03:52</div><div style="text-align: justify;">3. Głowa do Góry 02:36</div><div style="text-align: justify;">4. Chcę Być Dorosły 03:57</div><div style="text-align: justify;">5. Jestem Zmęczony 03:28</div><div style="text-align: justify;">6. Zostawcie Mnie 04:52</div><div style="text-align: justify;">7. Dawać 02:31</div><div style="text-align: justify;">8. Nie Ma Już Nic 04:02</div><div style="text-align: justify;">9. Egipski Rock 02:26</div><div style="text-align: justify;">10. Siedem Życzeń (Akustyk) 02:21</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 2009</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Rock</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Polska</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;">Wanda Kwietniewska - wokal</div><div style="text-align: justify;">Krzysztof Gabłoński - gitara, wokal wspierający</div><div style="text-align: justify;">Bartek Jończyk - gitara</div><div style="text-align: justify;">Dominik Samborski - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Damian Grodziński - perkusja</div><div style="text-align: justify;">Katarzyna Szubartowska - chórki</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W latach 80-tych Maciej Zembaty i John Porter zwrócili się do Wandy Kwietniewskiej, by wykonała wraz z zespołem piosenki do powstającego właśnie serialu młodzieżowego "Siedem Życzeń". Kwietniewska zaproponowała, by jej grupa owe piosenki również zaaranżowała. Choć Porter początkowo wcale nie miał przekonania co do tego pomysłu, to po przesłuchaniu propozycji Bandy i Wandy był pod wrażeniem. Po 23 latach od emisji, formacja wydała płytę zawierającą utwory z tego serialu, do czego przyczyniły się liczne prośby fanów. Z powodu niemożności znalezienia brakujących śladów z tamtego okresu grupa postanowiła, że dużo prościej i szybciej będzie po prostu nagrać te kompozycje na nowo. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Album otwiera pełen werwy i entuzjazmu "Czy to Szczęście czy Nieszczęście". Kawałek rusza od razu z kopyta za sprawą energicznego riffu i wyrazistej sekcji rytmicznej. W podobnym klimacie jest "Siedem Życzeń", to po prostu jazda do przodu bez oglądania się za siebie. Utrzymany w szybszym tempie i bardziej dynamiczny "Głowa do Góry" też jest mocnym punktem albumu. Słychać, że pozytywna energia muzyków i kompozycji aż kipi. Spokojniejszy, i nieco balladowy "Chcę Być Dorosły" to już zupełnie inna muzyczna bajka. Utwór utrzymany jakby w bluesowej, czy też funkowej konwencji z pewnością wyróżnia się na tym wydawnictwie. Dynamiczny, ale lekki w odbiorze "Jestem Zmęczony" też na swój sposób intryguje. Po nim następuje prawdziwy dynamit w postaci "Zostawcie Mnie". Przyznam, że to mój faworyt na płycie, z którym utożsamiam się zarówno muzycznie jak i lirycznie. Otwiera go rewelacyjny riff z prawdziwym, rockowym polotem. Mamy w nim świetną solówkę gitarową zagraną ze smakiem. Pełno tu nieposkromionej, gitarowej energii, ale duże zasługi ma tu również sekcja rytmiczna grająca wyraziście i z wyczuciem oraz Kwietniewska, której forma jest doskonała. Prawdziwy rockowy majstersztyk. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na płycie nie zabrakło ballady, a jest nią "Nie Ma Już Nic". To kompozycja bardzo refleksyjna, ale niepozbawiona rockowej energii, która uwidacznia się w refrenie. Po raz kolejny sekcja rytmiczna sprawuje się bardzo dobrze i po raz kolejny uświadczyć można wysokiej klasy solo gitarowe. Krążek zamyka akustyczna wersja utworu "Siedem Życzeń".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trzeba przyznać, że dzięki ponownemu nagraniu utworów, zyskały one nowoczesne brzmienie, a co za tym idzie, energię i polot. Kompozycje są chwytliwe i dopracowane do perfekcji. Na krążku nie ma miejsca na zbędne wypełniacze. Forma muzyków jest rewelacyjna. Wanda Kwietniewska śpiewa mocno i zadziornie, gitarzyści spisują się bezbłędnie, zwłaszcza w wysmakowanych solówkach gitarowych, a sekcja rytmiczna gra bardzo wyraziście. Płyty od początku do końca słucha się świetnie i te ponad pół godziny mija bardzo szybko.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">8,5/10</h3><p></p>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-55536457626434547172021-12-09T22:03:00.005+01:002021-12-09T22:03:35.935+01:00[Recenzja] Wanda i Banda - Z miłości do strun (2008)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEii5AUbKKgdtpYEUkpX-wZdJsf2Ry69T3DfswYhsLb61mCOWPSot0cERazrQ16iGcd2GUqcRMuTmo5CwFGjAQgF_me69O48nyclXnPoPd6-BwpTWjIJeBVTKAReo56Vv9TZHve3SHxFlHXcmhhTgVD8qqrPL78gDvQPAnqtuopgxIoFakJgrwwioIXR=s350" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="350" height="408" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEii5AUbKKgdtpYEUkpX-wZdJsf2Ry69T3DfswYhsLb61mCOWPSot0cERazrQ16iGcd2GUqcRMuTmo5CwFGjAQgF_me69O48nyclXnPoPd6-BwpTWjIJeBVTKAReo56Vv9TZHve3SHxFlHXcmhhTgVD8qqrPL78gDvQPAnqtuopgxIoFakJgrwwioIXR=w408-h408" width="408" /></a></div><br /><p></p><b style="text-align: justify;"><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b>Tracklista:</b></div></b><div><div style="text-align: justify;">1. Afryka woła nas 03:21</div><div style="text-align: justify;">2. Dobry plan 03:21</div><div style="text-align: justify;">3. To nie Polska 02:55</div><div style="text-align: justify;">4. Z miłości do chmur 03:28</div><div style="text-align: justify;">5. Nie zmieniajmy się 03:27</div><div style="text-align: justify;">6. Kanonady, galopady 03:10</div><div style="text-align: justify;">7. Miłości żar 03:20</div><div style="text-align: justify;">8. Więcej nic 02:55</div><div style="text-align: justify;">9. Czas leczy rany 03:41</div><div style="text-align: justify;">10. Wyżej 03:23</div><div style="text-align: justify;">11. Ślepy los 03:34</div><div style="text-align: justify;">12. O trzecim takim 03:00</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 2008</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Rock</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Polska</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;">Wanda Kwietniewska - wokal, gitara akustyczna</div><div style="text-align: justify;">Krzysztof Gabłoński - gitara, wokal wspierający</div><div style="text-align: justify;">Jarosław Kidawa - gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe</div><div style="text-align: justify;">Bartek Jończyk - gitara</div><div style="text-align: justify;">Krzysztof Bożek - gitara</div><div style="text-align: justify;">Marek Raduli - gitara</div><div style="text-align: justify;">Dominik Samborski - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Piotr Korzonek - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Piotr Płecha - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Damian Grodziński - perkusja</div><div style="text-align: justify;">Filip Leszczyński - perkusja</div><div style="text-align: justify;">Tomek Bidiuk - instrumenty klawiszowe</div><div style="text-align: justify;">Kasia Szubartowska - instrumenty perkusyjne, wokal wspierający</div><div style="text-align: justify;">Janusz Tytman - mandolina</div><div style="text-align: justify;">Piotr Cugowski - gościnnie wokal wspierający (utwór 6)</div><div style="text-align: justify;">Wojciech Cugowski - gościnnie wokal wspierający (utwór 6)</div><div style="text-align: justify;">Piotr Sztajdel - gościnnie wokal wspierający (utwór 6)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: justify;">Rok po wydaniu albumu "Mamy czas", grupa Banda i Wanda zakończyła swą działalność. W 1993 roku doszło do reaktywacji zespołu, lecz po dwóch latach formacja znów się rozpadła. Kolejna reaktywacja zespołu miała miejsce w 2000 roku, tym razem pod nową nazwą Wanda i Banda. Do 2008 roku Wanda Kwietniewska wraz z ekipą wypuściła kilka nowych utworów (w tym "Kanonady, galopady" w 2001 roku), po czym fani wreszcie doczekali się od zespołu pełnometrażowego albumu "Z miłości do strun", którego promował utwór "Nie zmieniajmy się". Kolejnymi singlami były "To nie Polska", "Miłości żar" oraz "Afryka woła nas".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Album jest zdecydowanie lżejszy od poprzednich dokonań zespołu, ma bowiem wyraźne, popowe zapędy. Nie ma co oczekiwać hitów na miarę "Hi-Fi" czy "Nie będę Julią", natomiast obfita dawka chwytliwych melodii może w pewnym sensie rekompensować brak rockowego pazura. Kompozycje takie jak "Afryka woła nas" czy "Dobry plan" wpadają w ucho równie szybko jak przeboje zespołu sprzed lat, próżno jednak szukać w nich jakiejś wirtuozerii. Bardziej intrygujący jest "To nie Polska", i jemu już znacznie bliżej do energetycznego rocka. Kiedy już wydaje się, że Wanda i Banda wreszcie się rozkręciła i będzie strzelać rockowymi perełkami między oczy, nagle na przekór zapodaje łagodny "Z miłości do chmur". Nie podejdzie to miłośnikom rockowego oblicza zespołu, niemniej utwór posiada w sobie ciepło i jest przyjemny dla ucha. Balladowy "Nie zmieniajmy się" także pozbawia nadziei na gitarowy łomot. "Kanonady, galopady" wyróżnia się na tle innych kompozycji na albumie. Zawiera bowiem elementy rhythm and bluesa oraz nawiązuje do słynnego przeboju Ray'a Charles'a "Hit the Road Jack". Trzeba przyznać, że to ciekawy zabieg stylistyczny. "Miłości żar" to niestety zwyczajny pop, w którym nie ma nic odkrywczego. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dobrym momentem wydawnictwa jest "Czas leczy rany". Utwór znów nie robi oszałamiającego wrażenia, ale jego zgrabna budowa i rytmika czyni z niego przyjemną kołysankę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Do jednych z bardziej dynamicznych momentów należy ostatni utwór "O trzecim takim". Jest dobra melodia i trochę więcej gitar, co stanowi dobre połączenie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Lekkość kompozycji i popowe zabarwienie "Z miłości do strun" może spowodować, że to wydawnictwo będzie totalnym rozczarowaniem dla zagorzałych miłośników Wandy i Bandy. Ważne jest jednak odpowiednie podejście. Jeśli podejdzie się do niego bez większych oczekiwań, album ma prawo się podobać. Utwory mimo swej prostej konstrukcji są dobrze przemyślane i zrealizowane. Niektóre z nich naprawdę wpadają w ucho za sprawą świetnych melodii. Ciężko jednak kogoś lub coś szczególnie wyróżnić Potencjał członków zespołu został troszkę zmarnowany, nikt bowiem nie zaznaczył wyraźnie swojej obecności chociażby jakąś porywającą solówką czy zadziornym wokalem. Wszyscy grają i śpiewają poprawnie i tylko poprawnie. Poziom wydawnictwa też wyraźnie odstaje od szczytowych dokonań zespołu. Cechy te czynią ten krążek przeciętnym.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">6,5/10</h3></div><div></div></div><p></p>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-41429319085838004462021-07-21T21:11:00.000+02:002021-07-21T21:11:07.107+02:00[Recenzja] Banda i Wanda - Mamy czas (1985)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4XKokSNwu8_4rv-Vw2y0LP_B1hwnd3qQfDQ9I4aOaa9RW_xOMmS0cWhA5XMyscVHIZXc6tz1EqBeucAbHDXG0lLWkZTxCpSj9iHfFSrI-28j64EL0OdzBfLcC8FromZnJPzqSMGAmWNI/s1200/mamy-czas-b-iext52745534.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1118" height="499" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4XKokSNwu8_4rv-Vw2y0LP_B1hwnd3qQfDQ9I4aOaa9RW_xOMmS0cWhA5XMyscVHIZXc6tz1EqBeucAbHDXG0lLWkZTxCpSj9iHfFSrI-28j64EL0OdzBfLcC8FromZnJPzqSMGAmWNI/w465-h499/mamy-czas-b-iext52745534.jpg" width="465" /></a></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><b style="text-align: justify;">Tracklista:</b><div><div style="text-align: justify;">1. Plastuś 00:35</div><div style="text-align: justify;">2. Ach, jaki wspaniały 04:45</div><div style="text-align: justify;">3. Nie bój się, nie bój 04:10</div><div style="text-align: justify;">4. Para goni parę 03:45</div><div style="text-align: justify;">5. Kochaj mnie miły 03:15</div><div style="text-align: justify;">6. Znowu Paskuda 03:40</div><div style="text-align: justify;">7. Hej, heja hej 04:00</div><div style="text-align: justify;">8. Po nas choćby country 04:05</div><div style="text-align: justify;">9. Podróżni bez biletu (Mamy czas) 04:35</div><div style="text-align: justify;">10. Drętwa mowa 04:40</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1985</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Rock</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Polska</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div><div style="text-align: justify;">Wanda Kwietniewska – śpiew</div><div style="text-align: justify;">Marek Raduli – gitara</div><div style="text-align: justify;">Jacek Krzaklewski – gitara</div><div style="text-align: justify;">Henryk Baran – gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Marek Kapłon – perkusja</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Drugi album grupy Banda i Wanda jest w zasadzie kontynuacją koncepcji przyjętej na poprzedniku, choć pod względem poziomu kompozycyjnego nieco od niego odstaje. Perkusistę Andrzeja Tylca zastąpił Marek Kapłon. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na początek dostajemy krótką kompozycję gitarową Marka Raduli "Plastuś". Stanowi ona wstęp do "Drętwej mowy" oraz zwiastuje początek żywiołowego hard rockowego "Ach, jaki wspaniały". Ostre gitary elegancko spisują się w tym utworze. W bardzo dobrej formie jest również Wanda Kwietniewska, której zadziorny wokal jest nie do podrobienia. Idealnie sprawdza się on właśnie w tak żywiołowych kompozycjach. "Nie bój się, nie bój" to kolejny prawdziwy rockowy hit. Jest on znacznie bardziej melodyjny od poprzednika, dlatego to Kwietniewska ma tutaj najwięcej do powiedzenia. Równie przebojowy jest "Para goni parę", w którym miłośnicy muzyki rockowej od razu dostrzegą podobieństwo głównego riffu do riffu z "Ain't Talkin' 'bout Love" grupy Van Halen. Czy to musi być zarzut? Jak wiemy, w muzyce rockowej takich zapożyczeń jest na pęczki, sądzę więc, że o ile cały utwór nie bazuje na cudzej kompozycji, nie jest to nic złego. Zwłaszcza, że zawsze warto promować i przypominać to, co dobre. Do popularności kompozycji przyczynił się jednak nie riff, a chwytliwy refren, który jest niezwykle melodyjny i zapamiętywalny. "Kochaj mnie miły" jest utworem, w którem duet gitarzystów Raduli-Krzaklewski ma prawdziwe pole do popisu. Gitary są tu niezwykle imponujące i zagadkowe. Panowie postawili tu przede wszystkim na finezję, a nie prostolinijne rockowe granie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Druga połowa albumu kompozycyjnie już nie powala, choć nie można nic zarzucić jeśli chodzi o poziom wykonawczy. "Znowu Paskuda" i "Hej, heja hej" to dosyć sztampowe utwory, które w zasadzie niczym się nie wyróżniają. "Po nas choćby country" robi już zdecydowanie lepsze wrażenie. Po raz kolejny gitarzyści grają finezyjnie i z pomysłem, świetnie wypada też Kwietniewska. "Podróżni bez biletu (Mamy czas)" jest niezłą balladą, choć bardziej podobały mi się "Stylowe ramy" z poprzednika. "Drętwa mowa" to dosyć nietypowy kawałek, ale też nie robi oszałamiającego wrażenia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Mamy czas" jest ogólne udaną propozycją grupy. Uważam jednak, że nie ma startu do poprzednika i w zasadzie brakuje hitów na miarę "Hi-Fi" czy "Nie będę Julią". Pomysły na kompozycje wydają się być trochę w cieniu pomysłów na albumie z roku poprzedniego. Tę drobną niedoskonałość rekompensuje na szczęście znakomita forma muzyków.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">7/10</h3><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-18113336560393170552021-05-01T12:45:00.000+02:002021-05-01T12:45:25.847+02:00[Recenzja] Banda i Wanda - Banda i Wanda (1984)<p></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFXQyYEv7C4HLxuFRJAMfjqAGgeRpNPQ7R7y-Js9PnpgBZK-tV-tVksLTOdlBtIteuoi0Mxs1A2W-JKaWhiNUZq1HAZ1gq1v9RMnJDBOid1SbubR4p9HF_1Pq2acf3aNhTM7lTcC4z-wQ/s300/R-1033637-1370090351-4556.jpeg.jpg" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="298" data-original-width="300" height="469" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFXQyYEv7C4HLxuFRJAMfjqAGgeRpNPQ7R7y-Js9PnpgBZK-tV-tVksLTOdlBtIteuoi0Mxs1A2W-JKaWhiNUZq1HAZ1gq1v9RMnJDBOid1SbubR4p9HF_1Pq2acf3aNhTM7lTcC4z-wQ/w471-h469/R-1033637-1370090351-4556.jpeg.jpg" width="471" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr></tbody></table> <p></p><br /><p></p><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><b style="text-align: justify;">Tracklista:</b></div><div><div style="text-align: justify;">1. Fabryka marzeń 03:46</div><div style="text-align: justify;">2. Cała biała 02:38</div><div style="text-align: justify;">3. Stylowe ramy 03:46</div><div style="text-align: justify;">4. 6.22 02:52</div><div style="text-align: justify;">5. Chcę zapomnieć 04:05</div><div style="text-align: justify;">6. Nie będę Julią 03:40</div><div style="text-align: justify;">7. Bilet na dno 02:51</div><div style="text-align: justify;">8. Zgrywa 03:29</div><div style="text-align: justify;">9. Poczta pantoflowa 02:59</div><div style="text-align: justify;">10. Do szpiku kości 05:05</div><div style="text-align: justify;">11. Hi-Fi 04:35</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1984</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Rock</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Polska</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div><div style="text-align: justify;">Wanda Kwietniewska – śpiew</div><div style="text-align: justify;">Marek Raduli – gitara</div><div style="text-align: justify;">Jacek Krzaklewski – gitara</div><div style="text-align: justify;">Henryk Baran – gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Andrzej Tylec – perkusja</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">We wrześniu 1982 grupę Lombard postanowiła opuścić jedna z wokalistek, a była nią Wanda Kwietniewska. Już w listopadzie tegoż roku uformowała własny zespół Banda i Wanda, w skład którego weszli doświadczeni muzycy: Marek Raduli (gitara), Jacek Krzaklewski (gitara), Andrzej Tylec (perkusja) i Henryk Baran (gitara basowa). Wanda Kwietniewska była i jest nie tylko wokalistką i liderką zespołu, ale ma w nim również istotny wkład kompozytorski.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Debiutancki album grupy to iście dziarskie i chwytliwe rockowe granie. Dominują tu zadziorne gitary Raduli i Krzaklewskiego, ostra sekcja rytmiczna oraz mocny wokal Kwietniewskiej, która, kiedy trzeba, potrafi zaśpiewać też subtelnie i melodyjnie. Na sam początek otrzymujemy solidny, nośny otwieracz "<span style="text-align: justify;">Fabryka marzeń", mający w sobie nutkę rock'n'roll'a. Ciekawa jest historia powstania tej kompozycji. Jest to bowiem "pół-cover" utworu pewnej amatorskiej grupy, który wokalistka zobaczyła na lokalnym przeglądzie zespołów rockowych. Piosenka spodobała jej się do tego stopnia, że zaproponowała kapeli włączenie jej do swego repertuaru nieco ją modyfikując i zmieniając tekst, dopisując przy tym oryginalnego autora kompozycji w ZAIKS. "</span>Cała biała" to prawdziwy dynamit o wręcz heavy metalowym zabarwieniu. Rozpoczyna się szybką i zadziorną zagrywką, po czym wkracza dynamiczna sekcja rytmiczna. Utwór jest znacznie szybszy od poprzedniego, a i Kwietniewska śpiewa tu ostrzej. Zdecydowanie jest to killer na płycie. Jakby na złagodzenie klimatu grupa serwuje finezyjną balladę "Stylowe ramy". Kompozycja ta robi wrażenie ze względu na poetycki tekst i stopniowo narastające w nim emocje. Nabiera on energii i wręcz eksploduje po drugiej zwrotce. Ciekawe są tu sola gitarowe. "6.22" to tempo i klimat jak z "Fabryki marzeń", czyli riffowanie w rock'n'rollowym stylu. "Chcę zapomnieć" to nostalgiczna kompozycja, w której największe wrażenie robią finezyjne sola gitarzystów. Następnie mamy jeden ze sztandarowych przebojów grupy "Nie będę Julią". Nośny riff i chwytliwa melodia spowodowały, że ten numer po prostu musiał się udać. Wszystko jest tu dopracowane, a piosenka została napisana wedle przepisu na przebój. "Bilet na dno" to kolejny utwór mający heavy metalowy charakter. Najlepiej słychać to w refrenie, gdzie ostre gitary oraz zadziorny wokal Wandy Kwietniewskiej mogą kojarzyć się nieco z twórczością takich gigantów jak Judas Priest.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Słabszym, choć nie słabym momentem albumu jest "Zgrywa". Kawałek posiada balladowy i nostalgiczny charakter. Nie przyciąga jednak zbytnio uwagi i daleko mu do "Stylowych ram". Podobną rzecz można powiedzieć o "Poczcie pantoflowej". Ten kawałek usiłuje już być zadziorny i przebojowy. Zabrakło jednak w tym wszystkim ikry.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Prawdziwą perełką jest ballada "Do szpiku kości". To doskonały utwór o niezwykłym ładunku emocjonalnym. Trudno wskazać kto tu najlepiej wykonał swoją robotę, bowiem wszyscy muzycy są tu rewelacyjni. Interesujące jest to jak utwór stopniowo nabiera tempa i energii. Na koniec kolejny wieki przebój - galopujący "Hi-Fi". Henryk Baran ma tu pole do popisu, ponieważ ten galopujący bas jest tu szczególnie istotny i to dzięki niemu utwór jest tak charakterystyczny. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div>Album <span style="text-align: left;">okazał się sukcesem dzięki takim hitom jak </span>"Nie będę Julią", "Hi-Fi" czy "Chcę zapomnieć" <span>i uzyskał on status</span><span style="text-align: left;"> </span>złotej płyty. Ponadto pokazuje, że Banda i Wanda to niedoceniony zespół o wysokim potencjale i pomimo sukcesów w latach 80-tych zespół szybko się rozpadł.</div><div><br /></div><h3 style="text-align: justify;">8,5/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-29975322428306281452021-03-25T13:00:00.001+01:002021-03-25T13:00:05.950+01:00[Recenzja] Anvil - Pounding the Pavement (2018)<p style="text-align: left;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH4ABHCBkkEty8jqlOUXq7OUa_UQmwAUx9M4RiiOG-KQCxcSbZ7cPas6GChyChq476IIuWPWmu4gF6CgKK64SQDruLajfcp7jpTG2L3Qi-hnKvswew4UfoWeY2bJzk76O-MdPhpB2hfDw/s638/Anvil-Pounding.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="638" data-original-width="638" height="446" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH4ABHCBkkEty8jqlOUXq7OUa_UQmwAUx9M4RiiOG-KQCxcSbZ7cPas6GChyChq476IIuWPWmu4gF6CgKK64SQDruLajfcp7jpTG2L3Qi-hnKvswew4UfoWeY2bJzk76O-MdPhpB2hfDw/w446-h446/Anvil-Pounding.jpg" width="446" /></a></div><p></p><p style="text-align: left;"><br /></p><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></div><div style="text-align: justify;">1. Bitch in the Box 04:29</div><div style="text-align: justify;">2. Ego 02:57</div><div style="text-align: justify;">3. Doing What I Want 03:17</div><div style="text-align: justify;">4. Smash Your Face 04:20</div><div style="text-align: justify;">5. Pounding the Pavement 03:05</div><div style="text-align: justify;">6. Rock That Shit 03:21</div><div style="text-align: justify;">7. Let It Go 03:00</div><div style="text-align: justify;">8. Nanook of the North 05:57</div><div style="text-align: justify;">9. Black Smoke 03:26</div><div style="text-align: justify;">10. World of Tomorrow 04:37</div><div style="text-align: justify;">11. Warming Up 03:03</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 2018</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Kanada</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div><div style="text-align: justify;">Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara</div><div style="text-align: justify;">Chris "Christ" Robertson - bas</div><div style="text-align: justify;">Robb Reiner - perkusja<span style="text-align: left;"> </span></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">"Pounding the Pavement" jest siedemnastym albumem kanadyjskiego tria Anvil. Pomimo długiego stażu na scenie muzycznej grupa ciągle trzyma formę i jest naprawdę solidna w tym, co robi. Próżno oczywiście szukać oryginalności w jej muzyce i pod tym względem grupa nigdy nie grzeszyła, ale warto na ten album zwrócić uwagę, jeśli lubi się solidnie wykonany heavy metal.</p><p style="text-align: justify;">Na początek dostajemy masywny killer w postaci "Bitch in the Box". Utwór dosyć zabawny jeśli chodzi o tekst, ale i pomysłowy na swój sposób. Pod względem muzycznym jest naprawdę solidnie. Kawałek otwiera potężny riff na wstępie. Mamy też skandujący, chwytliwy refren i świetne solo Lipsa. Utwór mógłby być jednym ze sztandarów Anvil, gdyby ukazał się w latach 80-tych. Bo właśnie w stylistyce heavy metalu lat 80-tych ten numer, jak i cały album jest osadzony. Gdyby nie nowoczesna produkcja, można by odnieść wrażenie, że właśnie w tamtym czasie płyta została nagrana. Jest to najlepszy dowód na to, że Anvil nigdy się nie sprzedał i wciąż gra muzykę, jaka członkom zespołu sprawia frajdę. Kolejnym utworem jest dynamiczny i prostoduszny "Ego" i ten ma w sobie dużo z Motörhead. Jest w nim ostra jazda bez oglądania się za siebie. "Doing What I Want" to nieco wolniejszy i prosty jeśli chodzi o konstrukcję kawałek, jednak pomimo prostoty, a wręcz pewnego banału jest naprawdę chwytliwy i dobrze się go słucha. Kroczący "Smash Your Face" też należy do mocnych punktów tego albumu. Takie utwory grupa wykonywała już wcześniej - kroczące i ociężałe, nieco złowieszcze, i trzeba przyznać, że czuje się w nich wyśmienicie. Instrumentali też kapela ma na koncie dużo. Nie zabrakło go i na tym albumie. Jest nim tytułowy "Pounding the Pavement" i tu również zespół ma pole do popisu. Kompozycja podniosła, w której każdy instrument ma ważną rolę i każdy sprawuje się znakomicie. </p><p style="text-align: justify;">"Rock That Shit" to znaczne złagodzenie i wręcz strywializowanie dotychczasowego klimatu na tym albumie, bowiem otrzymujemy prostego rock'n'roll'a. Nawet dobrze się tego słucha, ale jest to z pewnością mniej ciekawe i bardzie prymitywne niż to co grupa wcześniej oferowała i co jest w stanie zaoferować. "Let It Go" również nie jest utworem wysokich lotów. Forma zespołu poprawia się wraz z kompozycją "Nanook of the North". To w nim mamy prawdziwego, solidnego i ociężałego Anvila. Ciężkie riffy i świetne sola to jest to, co tutaj możemy znaleźć. To samo można powiedzieć o "Black Smoke", ten jest zdecydowanie bardziej energiczny.</p><p style="text-align: justify;">W "World of Tomorrow" Anvil sięgnęło do stoner rocka. Brzmi on wręcz jak nawiązanie do "Sweet Leaf" Black Sabbath. Nie wiem czy to było celowe czy przypadkowe, w każdym razie średnio to brzmi. "Warming Up" to znowu porcja rock'n'roll'a, ten utwór jest jednak ciekawszy niż "Rock That Shit".</p><p style="text-align: justify;">Pochwalić należy wyborną produkcję oraz perkusistę. Reiner jest niesamowity w tym co robi i ma doskonałe wyczucie. Niesamowite, że pomimo upływu lat ciągle ma sobie tyle energii. Oczywiście Lips i Christ też sprawują się świetnie, ale to na Reinera najbardziej zwróciłem uwagę słuchając tego wydawnictwa. Album dziarski i chwytliwy, utrzymany w klasycznym anvilowym stylu i za to wielki plus.</p><h3 style="text-align: justify;">8/10 </h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-3201423640667787742021-03-24T12:37:00.006+01:002021-03-24T12:37:43.929+01:00[Recenzja] Anvil - Strength of Steel (1987)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzIb8LdzVyuDORr7at5yHHoBs77W96CT6UoGXw11M4VeFixHAIF_agaeY87nDFHcWt4Kzwz7aTha9PkVgfOa0TVkwilxug-7hAiV-typv4aMiCveAmUvxt-fZRYzjhqNBF4d3AHpaRNeI/s599/R-3578042-1499949122-9246.jpeg.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="595" data-original-width="599" height="466" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzIb8LdzVyuDORr7at5yHHoBs77W96CT6UoGXw11M4VeFixHAIF_agaeY87nDFHcWt4Kzwz7aTha9PkVgfOa0TVkwilxug-7hAiV-typv4aMiCveAmUvxt-fZRYzjhqNBF4d3AHpaRNeI/w469-h466/R-3578042-1499949122-9246.jpeg.jpg" width="469" /></a></div><br /><br /><br /><p></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></div><div style="text-align: justify;">1. Strength of Steel 03:30</div><div style="text-align: justify;">2. Concrete Jungle 05:21</div><div style="text-align: justify;">3. 9-2-5 02:57</div><div style="text-align: justify;">4. I Dreamed It Was the End of the World 04:14</div><div style="text-align: justify;">5. Flight of the Bumble Beast 02:25</div><div style="text-align: justify;">6. Cut Loose 03:29</div><div style="text-align: justify;">7. Mad Dog 03:14</div><div style="text-align: justify;">8. Straight Between the Eyes 03:19</div><div style="text-align: justify;">9. Wild Eyes (The Stampeders cover) 03:26</div><div style="text-align: justify;">10. Kiss of Death 05:21</div><div style="text-align: justify;">11. Paper General 04:49</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1987</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Kanada</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div><div style="text-align: justify;">Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara</div><div style="text-align: justify;">Dave Allison - gitara</div><div style="text-align: justify;">Ian Dickson - bas</div><div style="text-align: justify;">Robb Reiner - perkusja</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po problemach prawnych oraz wewnętrznych konfliktach w zespole, Anvil zszedł ze sceny, a powrócił na nią, gdy power i thrash metal był już bardzo rozwinięty. Amerykańską scenę wypełniały więc liczne, ciężko grające zespoły, a co za tym idzie, Anvil, który przecież dał podwaliny pod wyżej wymienione gatunki, został w tyle. Nie miał już takiej siły przebicia jak kiedyś i był i właściwie ciągle jest na uboczu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Płyta "Strength Of Steel" nie przyciąga uwagi w takim stopniu jak dwa poprzednie albumy. Chociaż nie sposób odmówić jej solidności wykonania, to jest ona dosyć wyblakła. Kompozycje są trochę mało wyraziste i produkcja jakby uboższa, porównując z poprzednimi dokonaniami.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Strength of Steel" jest jeszcze poprawnym otwieraczem, choć nie przyciąga tak uwagi jak np. "Metal On Metal". Nietuzinkowy i jakby psychodeliczny "Concrete Jungle" stanowi dość jasny punkt albumu. Może nawet zwracać pewną uwagę swą tajemniczością, jednak Anvil ma lepsze dokonania nawet w takiej stylistyce. "9-2-5" pomimo swej niewątpliwej energii to kawałek dosyć niemrawy. Z założenia epicki, ale tylko z założenia "I Dreamed It Was the End of the World" jest totalnie nijaki. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tradycją na albumach Anvil stało się zamieszczanie utworu instrumentalnego. Taką rolę na "Strenght of Steel" pełni "Flight of the Bumble Beast". Może jakoś szczególnie nie razi, ale jest jakiś niedosyt w tym wszystkim, zwłaszcza jeśli porówna się z poprzednimi epickimi instrumetalami, w których członkowie czuli się jak ryba w wodzie i odwalali kawał solidnej roboty. Anvil stał się sztampowy, co słychać w "Cut Loose".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Mad Dog to całkiem poprawny rock'n'roll, ale od heavy metalowej potęgi mamy prawo wymagać więcej. Jasnym punktem albumu jest "Straight Between the Eyes", w którym są nawiązania do starego dobrego Anvila. Mamy jakieś namiastki tej mocy, jaką zespół miał w latach swojej świetności, są także wyborne sola gitarowe i epicki refren. Złowieszczy i tajemniczy "Kiss of Death" również przypomina o najlepszych dokonaniach Anvil. Zespół, jak widać, potrafi jeszcze wykrzesać z siebie dawną moc. I epickość, bo i tej w tej intrygującej kompozycji nie brakuje.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Płytę kończy "Paper General" i w nim tak jakby grupa nie wiedziała co grać. Z jednej strony jest epicko, z drugiej utwór przeistacza się w szybkiego hard rocka. Może gdyby rozdzielić te części i zrobić dwa osobne utwory, byłoby z tego coś?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Strenght of Steel" niestety nie sprostało zadaniu, by chociaż zbliżyć się do poziomu dwóch poprzednich wydawnictw grupy. Próżno szukać tu energii, jaką zespół niegdyś powalał. Mamy tu przeciętny, heavy metal, nic więcej. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">5/10</h3><p></p>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-26972822448828304702021-03-03T00:11:00.000+01:002021-03-03T00:11:29.403+01:00[Recenzja] Anvil - Forged in Fire (1983)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMSPld1GISfd_vb-YxyhzsFt59wFVU2-B1Op5EMiLYxPflDL3Hj4rvrScHq6C0Lj6DDwi8muxHgA9ur1Z5UhsVpbcH5jPsmivQVeQv3b0Yb1uBmglKGvtYnQEPKLHlaZk_DA8iBtBGBOg/s600/R-1831132-1359526273-7701.jpeg.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="600" height="471" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMSPld1GISfd_vb-YxyhzsFt59wFVU2-B1Op5EMiLYxPflDL3Hj4rvrScHq6C0Lj6DDwi8muxHgA9ur1Z5UhsVpbcH5jPsmivQVeQv3b0Yb1uBmglKGvtYnQEPKLHlaZk_DA8iBtBGBOg/w471-h471/R-1831132-1359526273-7701.jpeg.jpg" width="471" /></a></div><b><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><p><b><br /></b></p><div style="text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></div></b><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">1. <span>Forged in Fire 04:45</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">2. Shadow Zone 04:00</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">3. Free As The Wind 05:38</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span>4. Never Deceive M</span>e 03:35</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">5. Butter-Bust Jerky 03:20</span></div><div style="text-align: justify;">6. Future Wars 03:11</div><div style="text-align: justify;">7. Hard Times - Fast Ladies 03:49</div><div style="text-align: justify;">8. Make It Up To You 03:31</div><div style="text-align: justify;">9. Motormount 03:43</div><div style="text-align: justify;">10. Winged Assassins 03:46</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Rok wydania:</b> 1983</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Gatunek:</b> Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Kraj:</b> Kanada</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></b><div style="text-align: justify;">Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara</div><div style="text-align: justify;">Dave Allison - gitara</div><div style="text-align: justify;">Ian Dickson - bas</div><div style="text-align: justify;">Robb Reiner - perkusja</div><p></p><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trzeci album Anvil "Forged in Fire" kontynuuje granie w stylistyce przyjętej na poprzedniku. Wielkich zmian zatem tu nie uświadczymy, jednak przy dobrym heavy metalu nie sposób się nudzić.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na wstępie dostajemy niepokojący i kroczący "Forged in Fire", który jest interesującym początkiem wydawnictwa. Utwór jakby nieodgadniony i znacznie lepszy od skocznego "Metal on Metal", który rozpoczynał poprzedni album. Wrażenie robi przede wszystkim klimat, nie ma tu bowiem jakiejś szczególnej wirtuozerii. "Shadow Zone" zdecydowanie rozkręca atmosferę i pod tym względem jest trochę jak "Mothra" na poprzedniku. Pod względem wokalnym utwór przypomina nieco twórczość Venom, jednak motoryka kawałka to już <span>Mot</span>ö<span>rhead</span> w czystej postaci. Szybkie i sprawne sola oraz dynamiczna jak zawsze perkusja robią wrażenie. Znacznie lżejszy i nieśmiało się rozpoczynający "Free As The Wind" jest jasnym, choć bardziej melodyjnym punktem albumu. Utwór, początkowo łagodny, nabiera tempa, tym samym przechodząc w raczkujący wówczas speed metal. Gitary robią tu dobrą robotę, jednak na pierwszym planie jest przede wszystkim melodia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span>Wrażenia zaczynają się psuć od "Never Deceive M</span>e". W tym utworze Anvil brzmi, jakby chciał grać chwytliwy heavy metal, ale nie bardzo się w nim odnajdywał. Bardzo głośny, z naciskiem na potężnie grającą perkusję "Butter-Bust Jerky" również nie ratuje sytuacji. Jest chaotyczny i trochę męczy. "Future Wars" z dziarskim riffem na wstępie i super solówką przypomina nieco najlepsze lata Iron Maiden, jest także nieco ciekawszy od dwóch poprzednich utworów. "Hard Times - Fast Ladies" oraz "Make It Up To You" stawiają na przebojowość, ale średnio to wyszło. W obu tych numerach panowie silą się na melodię oraz chórki, jednak to wszystko jest nieco wymuszone. Co innego "Motormount". To w tej kompozycji obecny jest ten prawdziwy Anvil. Zespół doskonale zespoił w niej swą energię i toporność. Jeden z najcięższych wałków zespołu. Trudno się tu przyczepić o cokolwiek, bowiem wszystko brzmi jak należy. Solidna perkusja, szybki i ciężki riff na wstępie oraz dynamiczne solówki i dziarski wokal. Tak powinien brzmieć heavy metal. Kawałek dosyć krótki, ale mega treściwy.</div><p style="text-align: justify;">Płytę znów kończy złowieszczy "Winged Assassins" i chyba jest on trochę ciekawszy niż "666" z poprzednika. Bas przywodzi na myśl Iron Maiden, jednak klimat jest zupełnie inny.</p><p style="text-align: justify;">"Forged in Fire" to udana kontynuacja koncepcji przyjętej na "Metal on Metal". Anvil po prostu gra swoje i nie ogląda się za siebie. Pomimo, że również nie udało się uniknąć słabizn, to "Forged in Fire" wciąż jest albumem godnym polecenia.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><h3 style="text-align: justify;">8/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-19599656836603022192021-03-01T12:50:00.006+01:002021-03-01T23:09:08.920+01:00[Recenzja] Anvil - Metal On Metal (1982)<br /><br /><b><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw1RgaJiRjvqPSl1Zcvi9rQvPed_0gn7uln5jj5aJSIaX_4a5v73uZ0Z_73esY8zz5zyCCcN8DfxUYq4KDKP298uIXEK6YGCpGL3ksQXdwIE1ZESQSMjhq23DujZwy4ROc1AGBQWCxawU/s600/R-919207-1476207817-8234.jpeg.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="600" height="437" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw1RgaJiRjvqPSl1Zcvi9rQvPed_0gn7uln5jj5aJSIaX_4a5v73uZ0Z_73esY8zz5zyCCcN8DfxUYq4KDKP298uIXEK6YGCpGL3ksQXdwIE1ZESQSMjhq23DujZwy4ROc1AGBQWCxawU/w452-h437/R-919207-1476207817-8234.jpeg.jpg" width="452" /></a></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Tracklista:</span></b></div></b><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">1. Metal on Metal 03:56</span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">2. Mothra 05:08</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">3. Stop Me 05:26</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">4. March of the Crabs 02:33</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">5. Jackhammer 03:33</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">6. Heat Sink 03:57</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">7. Tag Team 04:09</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">8. Scenery 04:42</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">9. Tease Me, Please Me 04:53</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">10. 666 04:46</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><span style="font-family: inherit;"><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Rok wydania:</b> 1982</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Gatunek:</b> Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Kraj:</b> Kanada</div></span><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><b><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: inherit;">Skład zespołu:</span></b></div></b><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Steve "Lips" Kudlow - śpiew</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Dave Allison - gitara</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Ian Dickson - bas</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Robb Reiner - perkusja</span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Początki kanadyjskiego Anvil sięgają roku 1973, kiedy to Steve Kudlow i Robb Reiner zaczęli wspólnie grać, co poskutkowało w 1978 roku oficjalnym jego zaistnieniem, wówczas pod nazwą Lips. Pod tym szyldem został pierwotnie wydany w 1981 roku debiut zespołu "Hard 'N Heavy". Krótko po podpisaniu kontraktu formacja zmieniła nazwę na Anvil i można powiedzieć, że od tego czasu stała się prawdziwym kowadłem, a "Metal On Metal" można uznać za "prawdziwy" debiut zespołu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span>Chociaż trudno o jakieś nowatorstwo na tym albumie, a wręcz jest on niepozbawiony pewnej sztampowości, to jednak </span><span>nie sposób odmówić mu solidności wykonania. W końcu to Anvil </span><span>wywarł wpływ na muzykę takich zespołów jak Metallica, Slayer czy </span><span>Pantera. Tytułowy "Metal on Metal" może i trochę razi trywialnością, ale jest swego rodzaju hymnem, a jego toporność sprawia, że mamy do czynienia z dosyć solidnym heavy metalem. "Mothra" to już bardziej urozmaicony numer, w którym możemy się dopatrzyć pobrzmiewań w stylu Judas Priest czy Mot</span>ö<span>rhead. Charakteryzują go energiczne riffy, szybkie sola i liczne przejścia. Zespół pokazał tu swoje prawdziwe oblicze. Anvil uspokaja się w nostalgicznej, lecz ciągle żwawej balladzie "Stop Me". Ciekawy to utwór, mimo, że mniej tu popisów technicznych, a nacisk kładziony jest na melodie. Są za to staranne sola gitarowe. Instrumentalny "March of the Crabs" to niewątpliwie mocny punkt albumu. Głośna sekcja rytmiczna i cięte gitary to jego atuty. Zagrane jest to wszystko w podniosły sposób i co ważne, wszystko słychać jak należy - żaden z instrumentów nie wysuwa się na pierwszy plan. Każdy instrument bowiem ma tu istotną rolę.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span>"Jackhammer" nieco różni się od poprzednich utworów głównie ze względu na swoje hard rockowe zabarwienie. Riff kojarzy się z muzyką gitarową z początku lat 70-tych, a Kudlow właściwie skanduje, a nie wyśpiewuje swoje wersy, zwłaszcza w zwrotce. Refren już ma więcej melodii, a sam kawałek choć odbiega stylistycznie od swych poprzedników, to pod względem energii jest równie mocny. Sprawa ma się podobnie w dość chaotycznym "</span><span>Heat Sink". </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">"Tag Team" to powrót do wolniejszego grania. Swą topornością przypomina tytułowy "Metal on Metal", jednak pod względem kompozycyjnym na pewno wypada znacznie lepiej. Ciężka zagrywka i silne akcentowanie to zdecydowanie coś, co przykuwa uwagę. Stylistycznie też utwór jest bardziej złożony. Mamy tu dobrze dopasowane sola gitarowe do motywu przewodniego i bardzo dobry refren. To są cechy które wyróżniają "Tag Team".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span>"Scenery" to lżejszy, rockowy i raczej niewiele wnoszący numer. O innym niż metalowe zabarwieniu jest również "</span><span>Tease Me, Please Me" podszyty rock'n'rollem. Ten wypada znacznie ciekawiej. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Opętańczy "666" zamyka album. Może nie ma tu totalnej apokalipsy, ale jest naprawdę złowieszczo.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">"Metal On Metal" jest solidnym heavy metalowym albumem. Choć nie pozbawiony wad i pewnej dozy prymitywności, to zawiera tak naprawdę wszystko, co powinien mieć rasowy heavy metal. A mowa tu o ostrych, ciętych gitarach oraz głośnej, ale precyzyjnej perkusji. Krążek mimo słabszych momentów jest też dosyć równy. Pozycja może niedoskonała, ale bardzo wpływowa, co czyni ją obowiązkową dla każdego maniaka heavy metalu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><h3 style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">8/10</span></h3><div style="text-align: justify;"><br /></div>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-84639529106465585112021-01-09T23:00:00.014+01:002021-01-09T23:00:03.479+01:00[Recenzja] niemaGOtu - Ito (2020)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxEu0_nzy2QK4FAjSTJvhBvQEMsXd6wCPN96itoYM3TX_gV69LH2CfsqauHiWwrz6ZdrlepqbAHFXlLiraiWZllVAPKJGFTxXa_HAvKtQrLm7d5QxSawobyd9llGoFTQafbJXK0Cc1EZE/s231/Zrzut+ekranu+2021-01-06+212821.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="229" data-original-width="231" height="451" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxEu0_nzy2QK4FAjSTJvhBvQEMsXd6wCPN96itoYM3TX_gV69LH2CfsqauHiWwrz6ZdrlepqbAHFXlLiraiWZllVAPKJGFTxXa_HAvKtQrLm7d5QxSawobyd9llGoFTQafbJXK0Cc1EZE/w454-h451/Zrzut+ekranu+2021-01-06+212821.png" width="454" /></a></div> <br /><p></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;"><br /></b></p><p><b style="text-align: justify;">Tracklista:</b></p><p><span style="text-align: justify;">1. Magnificat 4:53</span></p><div><div style="text-align: justify;">2. Pieśń stworzenia 5:56</div><div style="text-align: justify;">3. Pieśń świąteczna o wierności Boga 5:02</div><div style="text-align: justify;">4. Jeruzalem 4:59</div><div style="text-align: justify;">5. Hosanna 7:49</div><div style="text-align: justify;">6. Pieśń sprawiedliwości 4:19</div><div style="text-align: justify;">7. Do Serca Jezusowego 5:33</div><div style="text-align: justify;">8. Przyjdź 6:29</div><div style="text-align: justify;">9. Pieśń nad pieśniami 5:15</div><div style="text-align: justify;">10. Biada 4:42</div><div style="text-align: justify;">11. Pieśń pewności 4:26</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Rok wydania:</b><b> </b>2020</div><div style="text-align: left;"><b style="font-weight: bold;">Gatunek:</b><b> </b>Rock chrześcijański</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Kraj:</b><b> </b>Polska</div><div style="text-align: justify;"><span style="font-weight: 700;"><br /></span></div><span style="font-weight: bold;"><div style="text-align: justify;">Skład zespołu:</div></span><div style="text-align: justify;">Jakub Blycharz – muzyka, słowa, aranżacje wokalne</div><div style="text-align: justify;">Ola Maciejewska – wokal</div><div style="text-align: justify;">Paweł Harańczyk - instrumenty klawiszowe, elektronika</div><div style="text-align: justify;">Szymon Pawluś – gitary</div></div><div style="text-align: justify;">Bartłomiej Krawczyk - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Michał Pamuła - perkusja</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Chór</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Gościnnie:</b></div><div style="text-align: justify;">Piotr Mędrzak - gitara akustyczna (utw. 1)</div><div style="text-align: justify;">Rafał Szumny - kołatki (utw. 5)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div>Drugi album niemaGOtu, który otrzymał tytuł "Ito" jest kontynuacją koncepcji przyjętej na poprzedniku. Chociaż debiut zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, zespołowi udało się utrzymać pozycję jednego z najlepszych zespołów chrześcijańskich. "Ito" to 11 utworów, na co składają się psalmy, hymny oraz inne pieśni, w których obecny jest Duch Święty.<br /></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">"Magnificat" to skoczna i przyjemna piosenka, która szybko wpada w ucho. Idealnie sprawdza się na sam początek płyty. "Pieśń stworzenia" to już rozbudowany utwór, który śmiało może konkurować z "Przybądź Święty" z poprzednika. Rozpoczyna go charakterystyczny riff na gitarze akustycznej, po czym z pełną mocą wkracza sekcja rytmiczna, instrumenty klawiszowe i gitarowy przester. Po prostu kapitalne wejście, a dalej robi się tylko lepiej. Okraszony chórkami refren jest podniosły i melodyjny. Na koniec refrenu mamy krótką, i równie charakterystyczną jak początkowy riff, solówkę gitarową. Po drugim refrenie następuje solo pianina, co jest dość ciekawym zabiegiem. Zaraz po nim świetny bridge i ostatni refren. Zdecydowanie jeden z lepszych utworów grupy. Klimat staje się zdecydowanie łagodniejszy w "Pieśni świątecznej o wierności Boga". Wzruszający utwór, w którym prym wiedzie pianino. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Do moich faworytów należy "Jeruzalem". Rozpoczyna się on urokliwymi klawiszami, a następnie wchodzi delikatny wokal Oli Maciejewskiej. Emocje rozwijają się stopniowo, a ich kulminacja następuje w drugim refrenie. Wkraczają ostre gitary, dynamiczna elektronika, a utwór staje się jakby natchniony. Fantastyczny numer, który śmiało mógłby nosić miano hitu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Moje wrażenia ze słuchania płyty psuje niestety "Hosanna". Kompozycja ta jest dość nieciekawa i monotonna, a dodatkowo ciągnie się przez niespełna osiem minut. Znacznie żwawsza i dynamiczna "Pieśń sprawiedliwości" owe wrażenia nieco poprawia, jednak w niej również brakuje czegoś naprawdę interesującego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Do Serca Jezusowego" to niezwykle refleksyjna pieśń, którą niemaGOtu wykonała w sposób fantastyczny. Mimo, że nie jest ona szczególnie rozbudowana i opiera się właściwie na wielokrotnym powtarzaniu motywu przewodniego, to jednak niesamowicie wciąga. Możemy w tej kompozycji zatopić się po same uszy nie orientując się, jak szybko przemija te pięć i pół minuty...Coś wspaniałego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mocnym punktem albumu jest "Przyjdź" zawierający z jednej strony łagodną melodię, z drugiej mocne rockowe uderzenie. Przeciwieństwem jest skoczna, ale dosyć nietuzinkowa "Pieśń nad pieśniami". Może nie ma w sobie jakiejś przebojowości, ale intryguje już od pierwszych dźwięków. "Biada" to znów utwór o rockowym zacięciu. Na koniec zespół prezentuje wyciszoną i jakby intymną balladę "Pieśń pewności". Naprawdę chwyta za serce.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Ito" to wspaniała płyta stworzona przez ludzi całkowicie oddanym temu, co robią. Utwory tu zawarte są pełne zadumy, ale nie brak im mocy i energii. Wielkie brawa dla autorów i wykonawców. Niech w dalszym ciągu wielbią Boga w swych niesamowitych piosenkach.</div><h3 style="text-align: justify;">8,5/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-44313774124192633512021-01-08T22:50:00.000+01:002021-01-08T22:50:57.095+01:00[Recenzja] niemaGOtu - niemaGOtu (2016)<div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div><div class="separator" style="clear: both; font-weight: bold; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwUZnsRcZoWG0wvZNpUQDTBnH8HkX69wcHDB2X4GiiClu-sGD7YTJdPzXDrBMSc9i0u-CqE-YKKdSaD-6WWn28SrU9ZdpiJqds52IMXnluKKKFFb3viXF0bipMZKFuTuclXcfz4-tBCew/s444/large_niemagotu.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="444" data-original-width="444" height="469" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwUZnsRcZoWG0wvZNpUQDTBnH8HkX69wcHDB2X4GiiClu-sGD7YTJdPzXDrBMSc9i0u-CqE-YKKdSaD-6WWn28SrU9ZdpiJqds52IMXnluKKKFFb3viXF0bipMZKFuTuclXcfz4-tBCew/w440-h469/large_niemagotu.png" width="440" /></a></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-weight: 700;"><br /></span></div></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="font-weight: bold; text-align: justify;"><b>Tracklista:</b></div></div><div><div style="text-align: justify;">1. Amen 3:34</div><div style="text-align: justify;">2. Przybądź Święty 5:48</div><div style="text-align: justify;">3. Nie Mądrość Świata Tego (Marana Tha) 4:07</div><div style="text-align: justify;">4. Eloi 3:57</div><div style="text-align: justify;">5. Panie, Gdy Tonę 4:10</div><div style="text-align: justify;">6. Psalm 126 4:15</div><div style="text-align: justify;">7. Nie Ma Go Tu – Wstał! (Alleluja) 4:29</div><div style="text-align: justify;">8. Nie Umrę 3:40</div><div style="text-align: justify;">9. Godzien 4:47</div><div style="text-align: justify;">10. Dzięki Tobie 5:29</div><div style="text-align: justify;">11. Błogosławieni Miłosierni 5:13</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 2016</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Rock chrześcijański</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> Polska</div></b><div style="text-align: justify;"><span style="font-weight: 700;"><br /></span></div><span style="font-weight: bold;"><div style="text-align: justify;">Skład zespołu:</div></span><div style="text-align: justify;">Jakub Blycharz – muzyka, słowa, aranżacje wokalne</div><div style="text-align: justify;">Ola Maciejewska – wokal</div><div style="text-align: justify;">Maria Pękała – piano, aranżacje na kwartet smyczkowy i instrumenty dęte</div><div style="text-align: justify;">Szymon Pawluś – gitara akustyczna, gitara elektryczna</div></div><div style="text-align: justify;">Bartłomiej Krawczyk - gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Jakub Chmura - perkusja, perkusjonalia</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Chór</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Gościnnie:</b></div><div style="text-align: justify;">Joanna Winiarczyk - skrzypce</div><div style="text-align: justify;">Jadwiga Frankiewicz - skrzypce</div><div style="text-align: justify;">Natalia Miszczyk - altówka</div><div style="text-align: justify;">Hubert Frankiewicz - wiolonczela</div><div style="text-align: justify;">Piotr Nowak - trąbka, szofar</div><div style="text-align: justify;">Bartłomiej Noszka - saksofon</div><div style="text-align: justify;">Michał Borowski - puzon</div><div style="text-align: justify;">Jakub Broniewski - gitary rytmiczne (utw. 3)</div><div style="text-align: justify;">Rafał Szumny - elektronika</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">niemaGOtu jest obecnie jednym z najpopularniejszych polskich zespołów grających muzykę chrześcijańską. Grupa bardzo szybko zdobyła rzeszę wielbicieli, a jej debiutancka płyta okazała się hitem. Członkowie zespołu zasłynęli przede wszystkim jako twórcy hymnu Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 roku, a mianowicie piosenki "Błogosławieni Miłosierni". Utwory zawarte na pierwszym krążku są niezwykle chwytliwe i już stały się rozpoznawalne w chrześcijańskich środowiskach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Album otwiera dynamiczny "Amen". Już z początkiem płyty zespół rusza na pełnej petardzie. Utwór charaateryzuje się szybkim tempem i galopującymi bębenkami na wstępie. Melodia zaś ma dość patetyczny charakter. Po bardzo udanym początku albumu mamy "Przybądz Święty", który jest znacznie spokojniejszy i delikatniejszy, jednak nie znaczy to, że nie ma w sobie energii. Kompozycja ta, w przeciwieństwie do poprzednika rozwija się stopniowo i stopniowo robi się coraz bardziej ekspresyjny. Przy drugim refrenie możemy odczuć prawdziwą moc tej kompozycji. Należy ona do najbardziej rozpoznawalnych w dorobku grupy i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ jest ona właściwie kompletna i bezbłędna. "Nie Mądrość Świata Tego (Marana Tha)" to kolejny hit. Oparty na bardzo skocznym rytmie utwór zawiera przesterowane gitary, które dodają kompozycji energii i mocy. Świetnie tutaj prezentują się chórki. "Eloi" to z kolei porcja refleksji, ale mimo to znajdzie się miejsce na ostre gitary dodające polotu. Końcówka utworu idealnie rozładowuje drzemiące w nim emocje. Znacznie spokojniejszy jest "Panie, Gdy Tonę" zawierający ładną i przejrzystą melodię. Prym wiedzie tu pianino, a całość zdobią smyczki oraz chórki. Dla równowagi musiał pojawić się kolejny hit, jakim jest dynamiczny "Psalm 126".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie mam niestety zbyt dużego przekonania do "Nie Ma Go Tu – Wstał! (Alleluja)". Rozpoczyna go melodia saksofonu, zaś następnie mamy zbyt skoczną i wesołkowatą melodię wokalu, co przypomina </div><div style="text-align: justify;">piosenkę w stylu dziecięcych zespołów chrześcijańskich jak Arka Noego. Podoba mi się jednak praca basu w tym utworze, a jest on wyraziście wyeksponowany. Bardzo mnie to cieszy, bo to co robi tu Bartłomiej Krawczyk to istny majstersztyk.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wrażenia znacznie poprawiają się przy kompozycji nr 8. "Nie umrę" jest bowiem delikatną i poruszającą balladą pełną emocji i refleksji. Urokliwie grające pianino, delikatne smyczki, piękny głos Oli Maciejewskiej i oczywiście przepiękna melodia to cechy charakteryzujące tę wspaniałą balladę. Istna perełka na albumie. Równie interesujący jest "Godzien". Ten też posiada ładną melodię, ale najbardziej przykuwają uwagę plemienne bębenki. O zaletach chórków chyba nie trzeba wspominać, bo te sprawują się jak zawsze bezbłędnie. "Dzięki Tobie" to emocjonalna kompozycja pełna optymizmu i nadziei. Mimo, że nie ma w niej mocnych akcentów to jest obecna w niej jakaś niesamowita energia, jest to kompozycja w pewnym sensie natchniona. Na sam koniec grupa zaproponowała słynny już hymn ŚDM-u 2016 "Błogosławieni Miłosierni". Przyznam szczerze, nigdy nie przepadałem za tym utworem, a podczas trwania Światowych Dni Młodzieży w Krakowie totalnie wychodził mi bokiem. Doceniam jednak niewątpliwie olbrzymi wkład w powstanie tej patetycznej kompozycji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Debiut niemaGOtu to dzieło natchnione. Słychać bowiem wkład Ducha Świętego w jego powstanie. Muzycy, których Bóg obdarzył niesamowitym talentem to ludzie z pasją i są całkowicie oddani temu, co robią. Fantastyczna to płyta i godna polecenia nie tylko osobom wierzącym.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><h3 style="text-align: justify;">8,5/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-56437526669421006122020-11-19T21:25:00.001+01:002020-11-19T21:37:19.752+01:00[Po pierwszym odsłuchu...] #20<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmrIfJ0QY9tlg6mS297GD6sA4LX0i8YbkM-7sNUafDmj0gW04xJyfvG223VbbJ77Bzvh3A4V6t4PrYozZk1QkpdX8E69ebcgO3aq2K0MVPyS9aYbkymVi5nZPk2mdmLLFQ_DCehQI1LFs/s319/Damnation_cover.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="319" data-original-width="319" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmrIfJ0QY9tlg6mS297GD6sA4LX0i8YbkM-7sNUafDmj0gW04xJyfvG223VbbJ77Bzvh3A4V6t4PrYozZk1QkpdX8E69ebcgO3aq2K0MVPyS9aYbkymVi5nZPk2mdmLLFQ_DCehQI1LFs/w400-h400/Damnation_cover.jpg" width="400" /></a></div>"Damnation" jest siódmą płytą szwedzkiego Opeth i pierwszą, na której grupa radykalnie odeszła od melodyjnego death metalu w kierunku progresywnego rocka. Ma ona bardzo smętny charakter i zawiera dużo psychodeliki. Jest to muzyka, która idealnie sprawdzi się w chwilach smutku i rozpaczy. Z pewnością pomoże również przetrwać tymczasowy marazm. Niektóre riffy mogą być naprawdę smutne jak w "Windowpane" czy przygnębiające, jak choćby w "In My Time of Need". Refren tego utworu, jakby dla odmiany, daje pewną nadzieję na lepsze. Bardzo kojarzy mi się on z legendarnym karmazynowym "Epitafium". Oprócz smutku i przygnębienia obecny jest też niepokój, jaki mamy w "Death Whispered A Lullaby". Słychać tu dużo rocka alternatywnego. Złowieszczy "Closure" także robi duże wrażenie. Moim faworytem na tym albumie jest prostszy w konstrukcji i bardziej refleksyjny "Hopes Leaves". Nie jest on co prawda szczególnie urozmaicony w przeciwieństwie do pozostałych kompozycji, ale jest konkretny, a zagrywka na wstępie to miód na moje uszy! Uwielbiam tak refleksyjne zagrywki na cleanie. Klimatu dodają urokliwe klawisze. Kolejną dawkę niepokoju mamy w "To Rid The Disease". Pianino i smyczki znów robią robotę, a i refren znów łagodniejszy...<p></p><p style="text-align: justify;">Zdecydowanie wyróżnia się "Ending Credits", jest to bowiem kawałek instrumentalny o dość żwawym tempie i mniej smętnym muzycznym przekazem. Zamykający płytę "Weekness" jest dość specyficzny, brakuje perkusji, a tajemniczości dodaje przesterowany wokal i klawisze.</p><p style="text-align: justify;">Słychać, że muzycy dużo pracowali nad materiałem i są niezwykle zgrani. Album jest spójny i bardzo dobrze się go słucha, zwłaszcza w chwilach smutku. Podobają mi się urozmaicone partie basu, które w takiej muzyce są kluczowe. Pełno niepokojących akcentów jak choćby sugestywne smyczki, czasem urokliwe, czasem niepokojące instrumenty klawiszowe i efekty przytłumionego wokalu. Płyta niesamowita, która pewnie niejednokrotnie będzie mi towarzyszyć.</p>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-47383173089029387022020-10-28T19:46:00.000+01:002020-10-28T19:46:01.541+01:00[Recenzja] Van Halen - Women and Children First (1980)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZYhE9ViaOvA_dx97juf8Q2EwHqbD7bcE_HkpH1XpSJ_lvAMyVYAIPgee_GPnl1ioOwwSDAEfPREC2Lqzf82XMyOB46eKnQlEg24hpy1sGFxH_PtcHl-tI3tqtUMU2FKcBhjgAIBITvCs/s600/i-van-halen-women-and-children-first-remastered-cd.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="595" data-original-width="600" height="448" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZYhE9ViaOvA_dx97juf8Q2EwHqbD7bcE_HkpH1XpSJ_lvAMyVYAIPgee_GPnl1ioOwwSDAEfPREC2Lqzf82XMyOB46eKnQlEg24hpy1sGFxH_PtcHl-tI3tqtUMU2FKcBhjgAIBITvCs/w452-h448/i-van-halen-women-and-children-first-remastered-cd.webp" width="452" /></a></div><br /><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div> </div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;">T</b><b>racklista:</b></div><div>1. And The Cradle Will Rock... 3:33<div>2. Everybody Wants Some!! 5:08<br />3. Fools 5:56<br />4. Romeo Delight 4:19<br />5. Tora! Tora! 0:56<br />6. Loss Of Control 2:38<br />7. Take Your Whiskey Home 3:11<br />8. Could This Be Magic? 3:09<br />9. In A Simple Rhyme 4:19<br />10. Growth (ukryty utwór) 0:17</div><div><br /><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1980</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Hard Rock/Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> USA</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></b></div><div><div style="text-align: justify;">David Lee Roth – śpiew</div><div style="text-align: justify;">Eddie Van Halen – gitara prowadząca</div><div style="text-align: justify;">Michael Anthony – gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Alex Van Halen – perkusja</div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po wydaniu dwóch świetnych krążków Van Halen był u szczytu popularności. Jego trzecia propozycja nieco różni się od dwóch poprzednich. Zespół postawił bowiem urozmaicić swoje granie, wobec czego krążek "Women and Children First" jest zdecydowanie bardziej różnorodny.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">"And The Cradle Will Rock... " to przebojowe hard rockowe granie wykonane właściwie jeszcze w starym dobrym stylu formacji. Otwiera go zadziorny riff, zaś sekcja rytmiczna gra tu prostolinijnie. "</span><span style="text-align: left;">Everybody Wants Some!!" już nieco różni się od dotychczasowych utworów grupy. Rozkręca się dość powoli i choć następuje riff dość typowy dla Van Halen, to jednak jest on jakby cięższy, zagrany w dość niskiej tonacji. Dodaje mu to toporności. Podczas zwrotek gitara przestaje grać, a podkład stanowi niepokojący bas i perkusja. </span>David Lee Roth natomiast bardziej recytuje niż śpiewa. Po każdej wyrecytowanej przez niego frazie gitara jakby wtrąca się i dopowiada coś od siebie. Refreny są tu wykrzyczane, niemalże skandowane. <span style="text-align: left;">Takiego zabiegu nie spotykaliśmy we wcześniejszej twórczości zespołu. "Fools" również zaczyna się nietypowo, bowiem od bluesowych popisów Eddiego Van Halena i potrzebuje dużo czasu na rozkręcenie się. Po około półtorej minuty wchodzi właściwy motyw przewodni, którym jest prosty, lecz agresywny riff na tle buntowniczego wręcz rytmu. Szybkim i dynamicznym utworem jest "</span><span style="text-align: left;">Romeo Delight" i przypomina on już wcześniejsze dokonania formacji. Utrzymany jest bowiem w żwawym tempie i zawiera dawkę hard rockowych riffów. "Tora! Tora!" to złowieszczy wstęp do "</span><span style="text-align: left;">Loss Of Control". Ten z kolei jest bardzo pokręcony, kompozycja ta to totalny odjazd... Ciężko ją nawet sklasyfikować gatunkowo, bowiem znaleźć można tu trochę rock'n'roll'a, trochę bluesa, hard rocka, a nawet i thrash metalu! Bardzo specyficzny to utwór, ale właśnie dlatego przykuwa uwagę. "</span><span style="text-align: left;">Take Your Whiskey Home" to ukłon w stronę bluesa. "</span><span style="text-align: left;">Could This Be Magic?" zaś to kolejna nowość. Van Halen i country? Wydawałoby się, że to niemożliwe. A jednak! "</span><span style="text-align: left;">In A Simple Rhyme" zaczyna się od balladowego wstępu, jednak później przekształca się w przebojowego hard rocka. Płytę kończy 17 sekundowy agresywny "</span><span style="text-align: left;">Growth", który jest ukrytym utworem na krążku, dlatego też nie jest uwzględniany, a połączony z <span>"</span><span>In A Simple Rhyme"</span>. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Płyta jest bardzo zróżnicowana. Mamy tu bowiem trochę starego Van Halena grającego przebojowy i dynamiczny hard rock, jednak pojawiło się tu trochę eksperymentów z innymi gatunkami. Eksperymenty te wyszły zespołowi na dobre, jednak wciąż, podobnie jak na poprzedniku, brakuje jakiegoś hitu z prawdziwego zdarzenia. Mimo to, albumu dobrze się słucha.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><h3 style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">7/10</span></h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-16476132524350394422020-10-23T21:43:00.002+02:002020-10-23T21:51:57.150+02:00[Recenzja] Van Halen - Van Halen II (1979)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhks07yRDkXjhuaAmEy6KTzdXi8EbdzSD1LNWeYJBKecypNwZ6h_HWS1OEqehAenWrc9mV7b0Afj3xe3Ilozk1uBK9QxNM-cEjHXsD7rz0iP2W5lQNFTY788JhCQAgXXIj40DiakTObz24/s700/34e8d37ce1a0bb691ff125330d91ad78.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="700" data-original-width="700" height="481" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhks07yRDkXjhuaAmEy6KTzdXi8EbdzSD1LNWeYJBKecypNwZ6h_HWS1OEqehAenWrc9mV7b0Afj3xe3Ilozk1uBK9QxNM-cEjHXsD7rz0iP2W5lQNFTY788JhCQAgXXIj40DiakTObz24/w481-h481/34e8d37ce1a0bb691ff125330d91ad78.jpg" width="481" /></a></div> <p></p><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;"><br /></b></div><div><b style="text-align: justify;">T</b><b>racklista:</b></div><div>1. You Are No Good 3:17<br />2. Dance The Night Away 3:09<br />3. Somebody Get Me A Doctor 2:54<br />4. Bottoms Up! 3:06<br />5. Outta Love Again 2:53<br />6. Light Up The Sky 3:13<br />7. Spanish Fly 1:12<br />8. D.O.A. 4:11<br />9. Women In Love 4:09<br />10. Beautiful Girls 3:55<div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rok wydania:</b> 1979</div><div style="text-align: justify;"><b>Gatunek:</b> Hard Rock/Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b>Kraj:</b> USA</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></b></div><div><div style="text-align: justify;">David Lee Roth – śpiew</div><div style="text-align: justify;">Eddie Van Halen – gitara prowadząca</div><div style="text-align: justify;">Michael Anthony – gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Alex Van Halen – perkusja</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Drugi album Van Halen jest kontynuacją konwencji przyjętej na poprzedniku. Co prawda nie dorównuje on poziomem do znakomitego debiutu formacji, jednak płyty "Van Halen II" również słucha się z przyjemnością. Zespół ciągle stawia na przebojowego hard rocka, w którym nie brakuje odniesień do bluesa czy rock'n'roll'a. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div>Pierwszym utworem jest "<span style="text-align: left;">You Are No Good", pierwotnie</span> wykonywanym przez soulową wokalistkę Dee Dee Warwick. Van Halen zagrał tę kompozycję we właściwym dla siebie stylu, dzięki czemu zyskuje ona nowe, mocniejsze oblicze. Podobnie czynił to na poprzedniku z utworami "You Really Got Me" oraz "Ice Cream Man". Lżejszym i znacznie bardziej radiowym utworem jest optymistyczny "Dance The Night Away". Mamy w nim bardzo lekką i nośną melodię i przebojowe zagrywki gitarowe. Całość zdobią liczne na albumie chórki. Brakuje tu nawet wirtuozerskiego sola, co dowodzi, że grupa nie chciała tu stawiać na popisy techniczne, a na radiową przebojowość. Przeciwnie grupa poczyniła w "Somebody Get Me A Doctor", gdyż zawarła w nim sporą dawkę zadziornych i z lekka niepokojących riffów oraz krótką i treściwą solówkę. Utwór jest krótki i zwięzły, a w takich formacja sprawdza się znakomicie. "Bottoms Up!" to już porcja rock'n'roll'a, kojarząca się nieco z utworem ZZ Top "La Grange". "Outta Love Again" to z jednej strony kompozycja zahaczająca o heavy metal, z drugiej jednak obecna jest w niej jakby nutka psychodeliki. Riff jest dość pokręcony, a <span style="text-align: justify;">David Lee Roth wydaje z siebie nietypowe zaśpiewy i okrzyki. Szybkim i dynamicznym kawałkiem jest "</span>Light Up The Sky" i to jeden z ciekawszych momentów albumu.</div><div><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div><span>"Spanish Fly" to miniaturka w stylu legendarnego "Eruption", jednak tym razem popisy gitarowe Eddiego Van Halena zagrane są na gitarze klasycznej. Ciekawy motyw, choć od "Eruption" nieco odstaje. "</span><span>D.O.A", czyli <i>Dead or Alive</i> to powrót do zadziornego riffowania. Utwór ma w sobie mnóstwo hard rockowej energii. Podobnie sprawa ma się z dwoma kolejnymi kawałkami. "</span><span>Women In Love" oraz</span><span> "Beautiful Girls" posiadają przebojowe riffy, są utrzymane w umiarkowanym tempie i okraszone są charakterystycznymi chórkami typowymi dla Van Halen.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Płyta "Van Halen II" to solidna dawka hard rocka z domieszką innych starszych rockowych gatunków. Chociaż nieco odstaje od swego poprzednika i brakuje na niej hitów na miarę "</span>Ain't Talkin' 'Bout Love", to jednak wciąż słucha się jej wyśmienicie.</div><h3><span style="text-align: left;">7/10</span></h3><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9050157972752964804.post-70731134642019126292020-10-20T18:52:00.002+02:002020-10-20T18:56:17.073+02:00[Recenzja] Van Halen - Van Halen (1978)<p style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2wICdkgEnRwtPibR9gdC-skOM7FZjOV4Nn7iJ-2k8Zpg9dT7ONMNI5fx1IRG2IecYH5bNAn3LgaR7wm8e6Hw3Cq7iTs6i7OMtmC0tva49_Wxd7kYcSbadOZMhucJauX40C4fRAG29Uy8/s2048/i-van-halen-van-halen-winyl.webp" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="2048" height="422" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2wICdkgEnRwtPibR9gdC-skOM7FZjOV4Nn7iJ-2k8Zpg9dT7ONMNI5fx1IRG2IecYH5bNAn3LgaR7wm8e6Hw3Cq7iTs6i7OMtmC0tva49_Wxd7kYcSbadOZMhucJauX40C4fRAG29Uy8/w422-h422/i-van-halen-van-halen-winyl.webp" width="422" /></a></p><div style="text-align: left;"><b style="text-align: justify;">T</b><b>racklista:</b><br /><div style="text-align: justify;">1. Runnin' with the Devil 3:32</div><div style="text-align: justify;">2. Eruption 1:42</div><div style="text-align: justify;">3. You Really Got Me 2:37</div><div style="text-align: justify;">4. Ain't Talkin' 'bout Love 3:47</div><div style="text-align: justify;">5. I'm the One 3:44</div><div style="text-align: justify;">6. Jamie's Cryin 3:30</div><div style="text-align: justify;">7. Atomic Punk 3:00</div><div style="text-align: justify;">8. Feel Your Love Tonight 3:40</div><div style="text-align: justify;">9. Little Dreamer 3:22</div><div style="text-align: justify;">10. Ice Cream Man 3:18</div><div style="text-align: justify;">11. On Fire 3:01</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Rok wydania:</b> 1978</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Gatunek:</b> Hard Rock/Heavy Metal</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Kraj:</b> USA</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><b><div style="text-align: justify;"><b>Skład zespołu:</b></div></b></div><div><div style="text-align: justify;">David Lee Roth – śpiew</div><div style="text-align: justify;">Eddie Van Halen – gitara prowadząca</div><div style="text-align: justify;">Michael Anthony – gitara basowa</div><div style="text-align: justify;">Alex Van Halen – perkusja</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Eddie Van Halen uznawany był za jednego z najlepszych gitarzystów wszech czasów. Jego śmierć wstrząsnęła całym muzycznym światem. To w końcu on rozpowszechnił gitarową technikę gry zwaną tappingiem, która miała wielu naśladowców. Wraz z bratem Alexem założył grupę Genesis przemianowaną później na Mammoth i jeszcze raz na Van Halen. Początkowo to Eddie miał zasiąść za perkusją, zaś Alex chwycić za wiosło, jednak okazało się, że Eddie ma większe predyspozycje do gry na gitarze, Alex natomiast do bębnienia, dlatego też bracia zdecydowali się na zamianę. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W 1978 roku Van Halen wydał swą debiutancką płytę "Van Halen". Możemy na niej znaleźć sztandarowe kompozycje zespołu takie jak "Eruption" z popisami gitarowymi Eddiego czy jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów grupy "Ain't Talkin' 'bout Love", który posiada bardzo prosty i zapamiętywalny riff. Mógłby on być hymnem każdego gitarzysty i znakiem rozpoznawczym marki Van Halen. Oprócz oczywistych hitów znajdziemy starannie wykonany cover grupy The Kinks "You Really Got Me". Zespół wykonał go z niesamowitą precyzja i dodał iście hard rockowej energii. "I'm the One" i "Jamie's Cryin" to utwory nieco w klimacie funku czy bluesa, jednak podobnie jak w "You Really Got Me", mocne gitarowe przestery dodają hard rockowego a nawet z lekka heavy metalowego zabarwienia. Energiczny "Atomic Punk" to już numer z heavy metalowymi konotacjami, co podkreśla ostrość i zadziorność riffu oraz szybkie tempo tej kompozycji. "Feel Your Love Tonight" to ukłon w stronę rock'n'rolla. W takim przebojowym graniu grupa również, a może przede wszystkim w nim czuje się dobrze. Niezwykle interesującym i wyróżniającym się na płycie jest utwór "Little Dreamer" z ciekawym i jakby nieodgadnionym riffem. Cały klimat kompozycji jest bardzo tajemniczy, co zwraca uwagę. Całość urozmaicają świetne chórki, co jest zaletą całego albumu.</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Van Halen skorzystał z wielu różnych gatunków rocka - od bluesa i funka czy rock'n'rolla aż po hard rock i heavy metal. Słyszymy niekiedy pobrzmiewania w stylu Jimiego Hendrixa, który dla Eddiego był inspiracją, to wszystko jednak jest zagrane ostrzej, z większym pazurem. Ekipa jest bardzo zgrana, a na pierwszy plan wysuwają się partie gitarowe Eddiego Van Halena, którego umiejętności są imponujące. Reszta członków prezentuje poziom dobry, choć jest ona raczej w cieniu gitarzysty. Sekcja rytmiczna gra prosto, ale precyzyjnie, wokalista David Lee Roth nie popisuje się i raczej nie posiada wysokooktawowego głosu, ale jego umiejętności wystarczą, by śpiewać na tle takiego materiału. Płyta "Van Halen" to dobra porcja solidnego i prostolinijnego gitarowego grania. Żegnaj, Eddie i dzięki za muzykę, jaką nam dałeś.</div><h3 style="text-align: justify;"><br />8/10</h3>Tomasz Raszkohttp://www.blogger.com/profile/17180684050241618222noreply@blogger.com0