[Recenzja] Black Sabbath - Master Of Reality (1971)


Tracklista:
1.Sweet Leaf 5:05
2.After Forever 5:26
3.Embryo 0:28
4.Children Of The Grave 5:17
5.Orchid 1:31
6.Lord Of This World 5:26
7.Solitude 5:02
8.Into The Void 6:12

Rok wydania:1971
Gatunek:Heavy Metal
Kraj:Wielka Brytania

Skład zespołu:
Ozzy Osbourne – wokal,
Geezer Butler – gitara basowa
Tony Iommi – gitara,flet,dzwonki,fortepian
Bill Ward – perkusja



Po sukcesie "Paranoid" grupa wypuściła rok później jeszcze jeden LP o nazwie "Master Of Reality", oferujący nam sporo niespodzianek. Niewątpliwie, jest on pewną odskocznią od poprzednika. Mniej tu majstersztyków w stylu "Paranoid" czy "Iron Man", poza tym pojawiły się utwory akustyczne. Gitary są tu nastrojone jeszcze niżej niż na "Paranoid", dzięki czemu na płycie mamy ponury, mroczny klimat, który stał się inspiracją dla grunge'owych kapel, tj. Nirvana czy Soundgarden. Charakterystyczną cechą albumu jest ciągłe przeplatanie się cięższych utworów z lżejszymi, służącymi zapewne jako przerywniki. Zaskakuje też fakt, że w smutnym Solitude, wbrew przesądnym informacjom, śpiewa Ozzy, a nie perkusista Bill Ward. Dowodzi to tylko, że Ozzy, mimo swej niekiedy irytującej maniery, potrafi również zaśpiewać delikatnie i z wyczuciem.

Krążek rozpoczyna się żartobliwym utworem "Sweet Leaf", opowiadającym o miłości do marihuany. Legenda głosi, że kaszel na wstępie należał do Tony'ego Iommi'ego, który zaciągając jointa, prawie się nim udusił, co zostało udokumentowane na nagraniu. Świetnie spisali się tu Ward i Butler, bowiem jest to jeden z kawałków, w którym sekcja rytmiczna pełni istotną rolę. Następnie dynamiczny "After Forever", jedyny kawałek, w którym mamy do czynienia z melorecytacją Ozzy'ego. Instrumentalny "Embryo", trwający zaledwie 28 sekund, pełni tu funkcję przerywnika, przypuszczalnie jest to wstęp do "Children Of The Grave". Ten mroczny kawałek opowiada o nadchodzącym zagrożeniu nuklearnym, jest przestrogą przed niebezpieczeństwem. Kolejny tekst Black Sabbath o tematyce, jakiej w ich twórczości dostatek. Jeden z najważniejszych utworów grupy, nie tylko na albumie, ale w całej ich twórczości, w którym mamy budowę napięcia, po czym wchodzi szybki i agresywny jak na tamte czasy riff, z charakterystycznym niskim brzmieniem. Po raz kolejny sekcja rytmiczna spisała się brawurowo. Ten numer był obowiązkowym elementem koncertów grupy, a także solowej działalności Ozzy'ego. Chwila wyciszenia w delikatnym "Orchid", granym tylko przez Iommi'ego. Rewelacyjny i niejednorodny stylistycznie "Lord Of This World", zwróćmy uwagę na ciekawą pracę basu obsługiwanego przez Butlera. Znów odpoczynek w "Solitude", panuje tu niesamowity klimat, oprócz basu i gitary, słychać też cichy flet, dzwonki i fortepian. Na koniec posępny "Into The Void", utwór doceniany w doom metalowym gronie, możliwe, że prekursor gatunku.

Black Sabbath po raz kolejny pokazuje swój olbrzymi potencjał muzyczny. Album ten zawiera sporo okazji do pokazania się każdego z członków bandu od strony technicznej. Każdy z nich wspiął się na wyżyny swoich możliwości, czego rezultatem stał się tak bardzo różnorodny krążek.


10/10

Komentarze