[Recenzja] InDespair - Time To Wake Up (2012)


























Tracklista:
1. Destined To Fall  3:41
2. Break His Spell 4:49
3. Vexilla Regis Prodeunt Inferni 4:24
4. A Ripper, A Butcher, A Demon 4:38
5. Tonight We Die Free 5:30
6. To The Weak Ones 4:06
7. Time To Wake Up 4:53
8. A Scent Of Fear 4:00
9. Blessed Are The Fallen 5:06
10. An Inch From Our Demise 5:15

Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy / Thrash metal
Kraj: Polska

Skład zespołu: 
Daniel Bartosik – gitara 
Sergiusz Ciskowski – gitara
Sebastian Jarus – perkusja
Piotr Krawczyk – wokal
Wojciech Fojcik – bas



Jeżeli twierdzisz, że w Polsce współczesny dobry metal nie istnieje, z pewnością nie słyszałeś InDespair. Ten wrocławski zespół w swej muzyce łączy melodyjność heavy z agresją thrash metalu. Grupa ma już na swoim koncie koncerty u boku takich zespołów jak Sabaton, Turbo, Tyr oraz dwukrotny występ z Blaze'em Bayley'em. W 2007 roku ukazała się pierwsza EP-ka zespołu o nazwie "No Escape", która spotkała się z uznaniem przez recenzentów m.in. na serwisie MetalSide. Pięć lat później pojawił się jego pierwszy longplay, który może narobić niemałego zamieszania w polskiej scenie metalowej.
Kluczową rolę pełnią tu gitary o mięsistym brzmieniu, nadające muzyce ciężkości. Jedną z zalet albumu jest agresywny i złowieszczy wokal, który tylko potęguje jego moc. Już od pierwszych sekund dostajemy solidnego kopa w postaci "Destined To Fall". Świetne riffy, dynamiczna perkusja, mocny bas i drapieżny wokal - czego chcieć więcej? Z niepokojem (pozytywnym oczywiście) oczekujemy na utwór następny. Leci "Break His Spell". Przyznam, że to mój faworyt na płycie. Nie jest już on tak ciężki jak poprzedni numer. Wprawdzie warstwa instrumentalna nadal jest mocna, ale w wokalu jest więcej melodyjności. Zwrotki kojarzą się nieco z manierą śpiewania Ozziego Osbourna. W trakcie kawałka następuje przejście, które jest cięższe, a wokal niepokojący. Ponadto mamy chwytliwy, zapamiętywalny refren oraz rewelacyjne solo pod koniec utworu. Dynamicznie i żwawo rozpoczyna się "Vexilla Regis Prodeunt Inferni", znalazło się w nim kilka świetnych zagrywek i po raz kolejny niezła melodia w refrenie. Po trzech dobrych numerach byłem pozytywnie nastawiony, jednak przyszło rozczarowanie. "A Ripper, A Butcher, A Demon" zawiódł niestety moje oczekiwania. Wyrażnie odstaje on reszty i brzmi bardziej metalcorowo. Ponadto jest niespójny, wokalista niepotrzebnie ryczy we zwrotkach, a łagodnie śpiewa w refrenach. Mam jednak nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy i słucham dalej. Wrażenia poprawiły się w "Tonight We Die Free", ładnie chodzą gitarki, trochę na wzór "Rock Is Our Life" Saxona. Zdecydowanie eliminuje niesmak po poprzedniku. Niepokojące zagrywki w "To The Weak Ones", utwór zdobią także wirtuozerskie, porywające sola. Nieco nudzi jednakowe tempo wszystkich tracków i tutaj wyróżnia się ostatni kawałek. Pasuje on na sam koniec, jest też łagodniejszy i bardziej ekspresyjny od reszty zawartych tu utworów.

Panowie z Dolnego Śląska zaserwowali nam solidny debiut, który z pewnością docenią fani ciężkich brzmień. Przywraca wiarę w to, że w Polsce nadal powstają zespoły, które mają chęć i zapał do tworzenia świetnej muzyki. Jest to także dowodem, że te rzekomo "przestarzałe" i "niemodne" gatunki ciągle żyją i jak widać na powyższym albumie - mają się dobrze. Nadzieja polskiego heavy i thrash metalu.                                                                       

8.7/10


         

Komentarze