[Recenzja] Tokyo Blade - Blackhearts and Jaded Spades (1985)


























(zobacz również--> "10 zespołów NWOBHM wartych uwagi")



Tracklista:
1. Dirty Faced Angel 03:26
2. Make it Throught The Night 03:58
3. Always 03:31
4. Lovin'You Is An Easy Thing To Do 03:08
5. Undercover Honeymoon 04:09
6.You Are The Heart 04:56
7. Blackhearts and Jaded Spades 03:57
8. Tough Guys Tumble 03:26
9. Dancng In Blue Moonlight 04:20
10.Playroom Of Poison Dreams 05:20
11.Monkey's Blood 03:04

Rok wydania: 1985
Gatunek: Hard rock
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Vic Wright - śpiew
Andy Boulton - gitara
John Wiggins - gitara
Andy Wrighton - bas
Steeve Pierce - perkusja
Nick Coler-klawisze



Od czasu dołączenia Wrighta do ekipy Tokyo Blade jasne było, że ich styl muzyczny ulegnie zmianie. Wokalista ten chciał pokierować zespół w stronę lżejszego, melodyjnego metalu podsiąkniętego glamem. Album "Blackhearts & Jaded Spades" pokazał, że reszta członków zespołu przystała na jego propozycję i nagrali album, który miał się sprzedać rockowej publiczności. Cel został osiągnięty tylko w kraju - na rynkach japońskich i amerykańskich, gdzie tą płytę sprzedać planowano o Tokyo Blade nie było słychać.
Album jest zdecydowanie adresowany do ludzi oczekujących przebojowego grania. Znaleźć tu można pełno nieskomplikowanych, przebojowych utworów jak "Dirty Faced Angel", "Always" czy "Undercover Honeymoon". Budowa ich jest prosta, a wręcz banalna, zwłaszcza jeśli chodzi o kawałek "Always". Melodie natomiast są tu bardzo chwytliwe i chociaż nie jest to płyta oryginalna i można bez problemu znaleźć wiele albumów utrzymanych w takiej stylistyce i to na wyższym poziomie, to ta płyta ma prawo się podobać. Nie tylko prostota świadczy o porywających na swój sposób utworach. Klarowna produkcja również do tego się przyczyniła. O wysokiej klasy muzykach chyba wspominać nie trzeba, na dwóch poprzednich albumach pokazali na co ich stać, a Vicky James Wright po raz kolejny udowodnił, że jest po prostu stworzony do melodyjnego, wysoko-oktawowego śpiewania.

Na albumie obecny jest również interesujący, psychodeliczny "Make It Throught The Night". Na wstępie słyszymy dość niepokojący, klawiszowy wstęp Nicka Colera. To dzięki Colerowi brzmienie płyty jest bardziej wyraziste i głębsze. Te klawisze bardzo dobrze odgrywają swą rolę w dwóch zawartych tu balladach. Pierwszą z nich jest "You Are The Heart". Posiada on ckliwy, romantyczny charakter, jest wręcz idealny do grania na weselach. W drugiej balladzie - "Dancing In Blue Moonlight" - ujawnia się melancholia i ekspresja. Nie zabrakło też ostrzejszych kawałków, tj. "Blackhearts And Jaded Spades", "Monkey's Blood" czy "Playroom Of Poison Dreams". Z tych trzech wymienionych utworów najbardziej interesujący jest ten ostatni. Epicki, klawiszowy wstęp, toporny riff i niezwykły trans, w którym tkwi się od początku do końca. Kompozycja ta najbardziej udała się twórcom.

Płyta wywołała kontrowersje wśród fanów. W końcu to nie taki Tokyo Blade pokochali. Niemniej jednak skok na kasę, choć nie tak wielką jak grupa planowała, udał się. Rockowi odbiorcy oraz krytycy byli zachwyceni, a płyta zbierała pozytywne recenzje.

7,5/10

Komentarze