[Recenzja] Demon - The Plague (1983)

























Tracklista:
1. The Plague 6:17
2. Nowhere to Run 4:59
3. Fever in the City 7:27
4. Blackheath 2:55
5. Blackheath Intro 1:50
6. The Writings on the Wall 5:49
7. The Only Sane Man 5:34
8. A Step Too Far 6:23

Rok wydania: 1983
Gatunek: Melodic rock, AOR, Hard rock
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Dave Hill - wokal
Chris Ellis - bas
Les Hunt - gitara
Mal Spooner - gitara
John Wright - perkusja

Muzycy sesyjni:
Lorne Balfe - wokal
Andy Richards - keyboard

"The Plague" to album wyciszony i bardziej subtelny niż poprzednie dokonania Demon. Zespół postawił na melancholię, przez co nie wypada dobrze. Owszem, są ciekawe, intrygujące kompozycje jak "Nowhere to Run", "Fever in the City" czy "Blackheath", jednak album jako całość brzmi strasznie mdło. Utwory nie mają tego polotu, co te z poprzednich dokonań zespołu. Mam wrażenie, że członkowie grupy chcieli ujawnić swą psychodeliczną stronę i pokazać,że oprócz melodyjnego, hard rockowego grania potrafią grać ambitniej. Bo takie wrażenie nasuwają np. "Fever in the City" czy "The Only Sane Man". Oba te utwory rozpoczynają się od klawiszowych wstawek i potrzebują dużo czasu na wpadnięcie w szybsze obroty. Nie, nie potrafią grać ambitniej, to co prezentują, to jakieś miałkie smęty robione pod miłośników sofciarskiego grania. Nie przeczę, że muzycy są utalentowani. Jednak oprócz talentu potrzebne są dobre pomysly. Tutaj tego nie ma. Niewątpliwy wpływ na albumie miał Andy Richards, bowiem instrumenty klawiszowe na tym albumie zdecydowanie wybijają się na pierwszy plan i to w każdym utworze. Gitary są natomiast bardziej schowane i jedyną kompozycją, gdzie są one trochę bardziej słyszalne jest zadziorny "The Writings on the Wall". Co z tego, kiedy utwór jest nijaki.

Płyta zrobiona chyba na siłę, pod czyimś naciskiem. Członkowie jakby się zagubili, jakby chcieli coś grać, tylko sami nie wiedzą co. Kawałki w większości są nieskonkretyzowane, z nieudanymi melodiami, a raczej pojękiwaniami Dave'a Hilla. Nie ma żadnego motywu przewodniego, niczego, co mogłoby poruszyć słuchacza. Przebłyski w paru miejscach i tyle.

3,5/10



Komentarze

  1. Chłopie nie wiesz o czym piszesz, płyta jest doskonałą. Jak ktoś lubi prostą rąbankę to faktycznie nie dla niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wiem, o czym piszę, bo siedzę w takiej muzyce od lat. Ale oczywiście łatwiej stosować argumenty ad personam zamiast napisać merytoryczny komentarz. Znacznie ciekawszą propozycją Demon jest "Taking the World by Storm", tam jest i dynamicznie, i refleksyjnie, i epicko.

      Usuń
  2. Totalnie nie podzielam recenzji. Ten album to perełka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie perełką jest "Taking the World by Storm".

      Usuń

Prześlij komentarz