[Po pierwszym odsłuchu...] #3

Metallica - Hardwired... To Self-Destruct

Po 8 latach milczenia wreszcie przyszedł czas na nowy album Metaliki. Grupa podobnie jak zespół opisywany tutaj, postanowiła powrócić do lat swej świetności i zaproponowała album zawierający bardzo klasyczny thrash metal. Co charakterystyczne, album ten składa się z dwóch dysków, chociaż jego czas trwania (80 min.) pozwala na wydanie go na jednej płycie CD. Ładnie rzężące gitary wybijają się tu na pierwszy plan i przejścia, zagrywki są tu doskonale dopracowane i spójne. Pierwsze, co zwraca uwagę, to nawiązanie do klasyków. Już w pierwszym utworze można dostrzec gitarowe frazy nawiązujące do utworów z "Kill'em All",  "Master of Puppets" i "Czarnego Albumu". Kawałek ten jest zwięzły, i choć można być złośliwym i posądzić zespół o delikatny autoplagiat, przyjemnie się go słucha. Bardziej rozbudowany jest "Atlas, Rise!" i tam również można odnaleźć dużo nawiązań do szczytowego okresu Mety. W "Now That We're Dead" też wyczuwalny jest klimat "Seek and Destroy". Jak widzimy, tych nawiązań jest sporo, jednak utwory te trzymają poziom, choć wiadomo, że nie dorównają klasykom. "Dream No More" bardzo nużący i niestety, nie dzieje się tam nic, co mogłoby przykuć uwagę. Dla mnie bardziej przekonujący jest pierwszy dysk. Zawiera on solidne, gitarowe granie i liczne zagrywki, które są bardzo urozmaicone. Same kompozycje są również lepsze niż na dysku drugim, gdzie te jednak są już męczące.Mnie osobiście album (jako całość - 2 dyski) nieco zmęczył, lecz sądzę, że fani thrash metalu nie będą zawiedzeni - utworom nie można zarzucić niesolidności czy niedopracowania, w większości są to dobre kompozycje. Mnie jednak bardziej przekonał nowy Megadeth.

Komentarze

  1. Jestem fanem thrashu od prawie 20 lat i jak dla mnie ten album nie ma niczego ciekawego do zaoferowania. Reszta gatunkowej elity(Slayer, Anthrax, Megadeth, Death Angel itp.) wypada tu o niebo lepiej;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam Twoje zdanie, mocno zmieszałeś ten album z błotem ;) Sądzę, że dużo zależy od podejścia. Jeśli ktoś wobec tego albumu miał zbyt duże oczekiwania, to z pewnością się rozczaruje. Jednak częściej spotkałem się z opiniami pozytywnymi wygłoszonymi przez osoby podchodzące do nowego wydawnictwa Mety z dystansem ;)

      Usuń
  2. Do tego albumu nie da się podejść inaczej niż z dystansem;)
    Powiem Ci tak: znam osobiście kilka osób, którym też podoba się "Hardwired...". Ale! Dla większości z nich pierwsze skojarzenie z Metą to "Nothing Else Matters" lub ewentualnie "Unforgiven". Na temat wcześniejszych albumów mają blade pojęcie bo to np. "za mocne i zbyt bałaganiarskie". Tacy ludzie w "Hardwired..." odnajdą się bez problemu (chociaż taki gniot jak "Confusion" ciężko przełknąć komukolwiek).
    Znam też ludzi, którzy przygodę z Metą zaczęli od pierwszych albumów. Ich zdanie na temat nowego albumu jest podobne do mojego albo jeszcze bardziej radykalne. Dla nich i dla mnie na chwilę obecną Metallica to instytucja żerująca na starej sławie.
    Na szczęście dla ludzi, którzy Metę szanują np. do "....And Justice..." grają zespoły, które wymieniłem w poprzednim komentarzu plus jeszcze Testament, o którym jakimś cudem zapomniałem;) A o tych zespołach mało kto z "grupy chwalącej" w ogóle wie:)
    2016 rok był dla thrashu piękny. Wyszedł nowy Anthrax, Megadeth, Death Angel, Testament, Sodom, Destruction (a niedługo będzie Overkill i Kreator) także jako fan starego podejścia nie mogę narzekać. A "Hardwired..." kupiłem tylko z czystego sentymentu do daaaaaaaaaaaaaawnych czasów;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przedstawię Ci moją sytuację i stanowisko :) Znam doskonale Metalikę z wczesnych albumów. I uważam, że są znakomite, jednak nigdy nie pałałem miłością do thrashu. Zgadzam się, że Meta od XXI wieku żeruje na starej sławie. Nie mówię, że mi się "Hardwired..." podoba. Uważam jednak, że może się podobać. Sam obawiałem się, że otrzymam asłuchalnego gniota i ciężko mi będzie przez niego przebrnąć, a jednak nie było aż tak źle :)

      Usuń

Prześlij komentarz