[Recenzja] Demon - The Unexpected Guest (1982)


























Tracklista:
1. An Observation 1:24
2. Don't Break The Cirlce 4:43
3. The Spell  3:41
4. Total Possesion 3:51
5. Sign of a Madman 4:31
6. Victim of Fortune 4:41
7. Have We Been Here Before 4:42
8. Strange Institution 4:47
9. The Grand Illusion 3:44
10. Beyond the Gates of Hell 4:20
11. Deliver Us from Evil 4:41
12. Outro 0:41

Rok wydania: 1982
Gatunek: Hard Rock, AOR, Melodic metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Dave Hill - śpiew
Mal Spooner - gitara rytmiczna
Les Hunt - gitara prowadząca
Chris Ellis - gitara basowa
John Wright - perkusja
Andy Richards - klawisze

Podczas eksplozji ruchu NWOBHM, gdzieś w podziemiu żył sobie zespół Demon, prezentując muzykę nieco inną niż w owym czasie dominowała. Nie był jednak to zespół, który w tym podziemiu zaginął, bo mimo wszystko udało mu się zyskać pewne grono słuchaczy, u których kapela miała duży respekt.
Co dobrego ten band oferuje? Z pewnością charyzmatyczny głos Dave'a Hilla, który przepełniony jest energią. Już po pierwszych sylabach zaśpiewanych przez niego słychać, że jest to wokalista uzdolniony i bardzo charakterystyczny. Swoim "zachrypniętym" głosem operuje do perfekcji. Duet gitarzystów Spooner i Hunt także spisuje się świetnie, zarówno pod względem riffowania jak i wirtuozerskich solówek. Gdzieś tam w tle obecne są również klawisze obsługiwane przez Andy'ego Richardsa, które stanowią tło do zawartych tu utworów. Album wyprodukowany jest dobrze - wszystko słychać jak należy, natomiast łatwo odczuć pewien archaizm i to brzmienie nieco przypomina takie z lat 70-tych.

W porównaniu z pierwszym albumem, muzycy zrobili duże postępy. Niby ten sam styl i poziom, jednak tutaj utwory są bardziej porywające, a Hill śpiewa z większą ekspresją. Album jest pełen hitów, a jednym z nich zdecydowanie jest mocny, ale przepełniony hard rockowym ciepłem "The Spell". Bardzo dobry "Sign Of A Madman", który otwiera ostry riff, ale melodyjna solówka. Mamy też dynamiczny "The Grand Illusion", kipiący energią i szaleństwem. "Deliver Us From Evil" to również wielki przebój na płycie, w którym wpada w ucho zawadiacki refren, zadziorny riff i po raz kolejny świetne solówki.

Oprócz szaleństwa, entuzjazmu i frajdy znalazło się też trochę miejsca na nostalgię, co pokazuje mistrzowski "Strange Institution". To tutaj na pierwszy plan wysuwa się Hill, który śpiewa niezwykle urzekająco. Partie gitarowe rewelacyjne. Jest też interesujący "Beyond The Gates From Hell" o apokaliptycznym charakterze. W "Have We Been Here Before?" zbyt dużo skocznego, wesołkowatego klimatu i ten kawałek niestety jest tu przesłodzony.

Płyta pełna wirtuozerii i pomysłów, zawierająca jednak nutkę mroku i tajemniczości. Niewątpliwie drzemie tu wysoki potencjał, który jednak poprzez dominacje heavy metalu na brytyjskim rynku nie został należycie doceniony. Demon miał jednak ogromny szacunek u innych brytyjskich grup tego okresu. Krótko mówiąc jest to materiał, którego nigdy nie ma się dość i można go słuchać w nieskończoność.

9/10

   

Komentarze