[Recenzja] Artur Rojek - Składam się z ciągłych powtórzeń (2014)


























(zobacz również--> Myslovitz czy Rojek? - Artykuł porównawczy)

Tracklista:
1.Lato 76 4:06
2.Beksa 4:01
3.Krótkie momenty skupienia 3:38
4.Czas,który pozostał 3:54
5.Kot i Pelikan 3:59
6.Kokon 2:38
7.To,co będzie 3:15
8.Syreny 3:36
9.Lekkość 3:41
10.Pomysł 2 2:08

Rok wydania: 2014
Gatunek: Rock alternatywny, indie rock
Kraj: Polska

Skład zespołu:
Artur Rojek - wokal, gitara akustyczna
Bartosz Dziedzic - bas, syntezator, programowanie, instrumenty perkusyjne, wokal
Lesław Matecki - gitary, toy piano, autoharp
Katarzyna Piszek - fortepian, syntezator, wokal
Marcin Ułanowski - perkusja, instrumenty perkusyjne
Piotr Łyszkiewicz - saksofon

Od premiery albumu "Składam się z ciągłych powtórzeń" Artura Rojka minęły już prawie 2 miesiące.Ciągle jednak obecny jest szum wokół tego krążka.Artysta, odchodząc z Myslovitz, wziął tym razem całą odpowiedzialność na siebie. Firmując własnym nazwiskiem grupę, z którą obecnie współpracuje, musi mierzyć się na co dzień z licznymi wywiadami, w których najczęściej opowiada o powstawaniu płyty. Muszę powiedzieć, że Rojka nigdy nie było tak wiele w mediach, jak ostatnimi czasy. To nie pierwsza odpowiedzialność, jaką muzyk wziął na swoje barki. W 2006 roku został dyrektorem OFF Festiwalu, w którym co roku biorą udział zespoły często mało znane, grające szeroko rozumianą muzykę alternatywną. Nie mówi się jednak wiele na ten temat w mediach - czasem wspomina się o tym mówiąc o artystycznej działalności Rojka.

Na płycie "Składam się z ciągłych powtórzeń" dostrzegamy melancholię i subtelność, jaką artysta prezentuje od zawsze. Płyta skłania do wielu refleksji i, co ważne, jest przemyślana i obfita w mnóstwo ciekawych pomysłów i aranżacji. To dojrzały album, w którym muzyk odsłania swoje oblicze.

Usłyszawszy po raz pierwszy "Beksę" po prostu oniemiałem z zachwytu. To niezwykle intrygujący utwór, który nie chce wyjść z głowy już po pierwszym odsłuchu. Urzekający przekaz, urzekająca muzyka i to zarówno pod względem muzycznym, jak i lirycznym. Bohater utworu przeżywa ciągłe zmiany nastroju - w jednym momencie czuje się zastraszony i zagubiony ("Mam dosyć wspomnień, że ktoś mnie goni, że brak mi tchu..."), po chwili coś buntuje się w nim ("wszystko, kurwa, skręca..."). Z początku wulgaryzm użyty w utworze był dla mnie rażący, jednak z czasem przekonałem się, że to m. in. dzięki niemu kawałek ma tak mocny przekaz. Rojek sam przyznaje, że to pierwszy utwór, w którym udało mu się zawrzeć tyle emocji naraz. W "Beksie" zawartych jest mnóstwo ciekawych zabiegów, tj. krzyk, chórki, a przede wszystkim - śpiew dzieci w refrenie. Ten ostatni osobiście kojarzy mi się z utworem Pink Floyd - "Another Brick In The Wall", w którym także pojawiają się dzieci. Krótko mówiąc, fantastyczna kompozycja, której każdy powinien posłuchać.

Interesującym utworem jest również "Lato 76", w którym artysta opowiada o tym, jak omal nie zginął pod kołami samochodu ("Gdybyś nie zahamował, nie byłoby mnie"). Kompozycja ta została napisana już w 2007 roku, którą Rojek wykonał w studiu Trójki. Na albumie jest ona inaczej zaaranżowana, choć słowa są te same. Osobiście wersja na płycie bardziej mi się podoba.

"Krótkie momenty skupienia" to kawałek, w której najbardziej uwidaczniają się wpływy elektroniki. Pierwsze tego typu wpływy mogliśmy już usłyszeć na płycie "Nieważne jak wysoko jesteśmy...", nagranej jeszcze z Myslovitz. Warty uwagi jest również "Czas, który pozostał" o niezwykłym ładunku emocjonalnym.

"Syreny" to drugi singiel na tej płycie. Myślę, że to ten utwór powinien promować album Rojka jako pierwszy, gdyż jest bardziej reprezentatywny (oczywiście nie ujmując nic prześwietnej "Beksie"). Niezwykle klimatyczna kompozycja, oparta na wstawkach fortepianowych, posiadająca ciepłą, delikatną melodię. Całość zdobią rewelacyjne chórki. Fantastyczny przebój, który spokojnie mógłby stać na równi z "50 tysięcy 881".

Warto również zwrócić uwagę na "Lekkość" - prostą, ale urzekającą, tęskną piosenkę. Tutaj mamy subtelne, elektroniczne brzmienie wraz z chwytliwą melodią. Można powiedzieć, że wraz z tym utworem artysta dojrzał, ujrzał w końcu świat oczami osoby dorosłej i mimo że żal mu niektórych ulotnych chwil, które już nie powrócą, godzi się na taki stan rzeczy.

Cieszy mnie fakt, że w Polsce powstają jeszcze tak magiczne, wysublimowane arcydzieła, jak powyższy album. Cieszy mnie również, że Artur Rojek, mimo ogromnego dorobku artystycznego, ciągle ma jeszcze coś do powiedzenia. To znakomity kompozytor, którego stać na bardzo wiele. Wierzę, że jeszcze niejednym utworem chwyci nas za serce...

8,5/10





Komentarze

  1. Dokładnie miałam te same odczucia o których piszesz w recenzji Panie Tomaszu Raszko. Aczkolwiek bede się upierać przy swoim i mówię ,ze Beksa była najlepszym startem płyty w roli singla promującego. Cieszy mnie solowy projekt Artura pokazał się kompletnie z innej strony. W dodatku zrobił coś czego w tej polskiej muzyce mi brakowało do tej pory i w sumie nadal brakuje... dlatego dobrze ,ze jest taki własnie artysta jak Rojek.

    Wracając do recenzji...fascynujące, ze ktoś ma tak bardzo podobne poglądy jak ja i tak dobrze pisze. Szkoda,ze u mnie na horyzoncie nie ma takich ludzi z ktorymi mozna by podyskutować, bo jest o czym i o kim.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej muzyki na przyszłość! :)
    Justyna Drozd

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za miłe słowa ;) Tak to już jest,że wysublimowana muzyka nie trafia do ogółu.O Rojku też nie mam z kim porozmawiać...Szanuję go nie tylko jako artystę,ale i jako człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i lepiej ,ze nie trafia do ogółu? Dla koneserów dobrej muzyki zostaje to co najlepsze i najcenniejsze. Po co się pchać w dziki tłum. Jednak problem w tym,ze koneser konesera szuka i momentami baardzo długo, dlatego dobrze chociaż o tym popisać :)

      Jeszcze wracając do Twoich słów: "Szanuję go nie tylko jako artystę,ale i jako człowieka." Ostatnio poirytował mnie jeden z wywiadów udzielony do gazety typowo damskiej? (no chyba tak moge to nazwać) Pytania po prostu tak "perfekcyjnie" zadawane, ze aż mnie "wszystko ku*wa skręca, straszna chała w głowie". Dlaczego ludzie doszukują się wokół niego sensacji? Czy to takie dziwne ,ze jest ojcem który ma czas dla dzieci i w ogole zmiana chociażby pieluch to żaden problem dla niego. Jednak gazete to dziwi dodatkowo doszukuje sie w nim jakiegos schizowanego kolesia który miałby niby jakieś stany lękowe,depresyjne czy inne gorsze rzeczy...Jedynie co pięknie wykonane przy tym dziadostwie to zdjęcia autorstwa Jacka Poremby.
      Moge jeszcze tak długo, ale bede już kończyć, Jeszcze raz pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Też to zauważyłem.Czytam wywiady z Rojkiem i w każdym praktycznie te same pytania,dotyczące właśnie jego lęków,wrażliwości.Przyczyną tego mogą być jego teksty,które w większości są depresyjne.Jednak to nie musi o niczym świadczyć,każdy czasem się czegoś boi,każdy ma swoje słabości,które nie są niczym nienaturalnym.Sam zainteresowany mówi,że po prostu nie potrafi pisać inaczej,że na co dzień jest szczęśliwym człowiekiem.Sam fakt,że posiada żonę i dzieci mógłby na to wskazywać.
      Szanuję gościa przede wszystkim za to,że mimo zrobienia sporej kariery nie uderzyła mu woda sodowa do głowy,nadal jest skromnym człowiekiem i pewnie takim pozostanie.Ponadto nie potrzebuje używek by tworzyć wspaniałą muzykę-mnóstwo "artystów" żuli się na scenie albo bez prochów nie potrafi napisać porządnego kawałka.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz