[Recenzja] Tank - Filth Hounds of Hades (1982)


























(zobacz również--> "10 zespołów NWOBHM wartych uwagi")

Tracklista:
1. Shellshock 3:10
2. Struck by Lightning 3:09
3. Run Like Hell 3:39
4. Blood, Guts and Beer 3:42
5. That's What Dreams are Made of 5:25
6. Turn Your Head Around 3:21
7. Heavy Artillery 3:24
8. Who Needs Love Songs 3:05
9. Filth Hounds of Hades 3:56
10. (He Fell in Love with a) Stormtrooper 5:17

Rok wydania: 1982
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania


Skład zespołu:
Algy Ward - wokal, bas
Mark Brabbs - perkusja
Peter Brabbs - gitara



Kiedy w 1982 roku pojawił się Tank, od razu w muzyce zespołu zauważono wpływy Motorhead, jednak nie było to całkowite odzwierciedlenie ich muzyki. Lider grupy, Algy Ward, nie przeczy, że to właśnie twórczość Motorhead skłoniła go do założenia zespołu, jednak wcale nie zamierzał on konkurować ze swoimi idolami. Tak jak wiele zespołów z nurtu NWOBHM, muzycy Tank nie byli wirtuozami. Ich gra była prostoduszna, niezbyt wyrafinowana i ograniczona - na co dowodem jest, że na płycie brakuje obowiązkowej wręcz na płytach brytyjskich tamtego okresu, wysublimowanej ballady. Jednak właśnie ta prostolinijność, satysfakcja z grania i pełen luz, bez silenia się na popisy gitarowe powoduje, że album "Filth Hounds Of Hades" wręcz kipi mocą i energią.

Grupa świetnie sprawdzała się w krótkich i prostych, ale niezwykle dynamicznych utworach, z głośną sekcją rytmiczną i zwykle krótkimi, szybkimi solówkami gitarowymi. Z przykładów można czerpać garściami - "Shellshock", Run Like Hell", czy Heavy Artillery"  to kawałki, które nie grzeszą wyrafinowaniem, ale słucha się ich z wielką przyjemnością. Solidną dawkę energii otrzymujemy w bardzo swoistym dla grupy utworze "Blood ,Guts And Beer" . Kawałek zaczyna się od ciekawej i chwytliwej zagrywki gitarowej. Posiada również nieco wolniejsze tempo od poprzednich kompozycji. Utwór ten mógłby pełnić rolę hymnu New Wave of British Heavy Metal. Płyta zawiera również perełkę w postaci "Turn Your Head Around". Jest to zdecydowanie największy killer na tym wydawnictwie okraszony dynamiczną solówką na wstępie, szybką perkusją i szorstkim wokalem Warda. Utwór szybko zdobył dużą popularność, doczekał się również coverów (Sodom), a sam Ward przyznaje, że wiedział, że ten numer wypali.

Rock'n' rollowy klimat mamy w "That's What Dreams are Made of". Niestety, ten utwór jest wyraźnym dowodem na to, że to w krótkich i szybkich numerach Tank sprawdzał się najlepiej. Utwór po pewnym czasie trochę nuży. Nie można natomiast powiedzieć tego samego o  kończącym płytę, rozbudowanym "Stormtrooper", w którym istotną rolę pełni bas, nadający utworowi charakterystyczny klimat. Mimo, że utwór trwa trochę ponad 5 minut, wrażenia są rewelacyjne. Z pewnością najbardziej wyrazisty, dojrzały, ambitny i wyróżniający się kawałek na tym albumie

Produkcja z pozoru archaiczna i niedbała. Perkusja wysunięta do przodu, gitary jakby nieco schowane, wokal w tle. Był to jednak efekt zamierzony. Płytę produkował nie kto inny, tylko sam Eddie Clarke. Musiał on ukryć pewne niedoróbki czy niedoskonałości w grze muzyków. Dzięki temu dostajemy muzykę przesiąkniętą brudem i spalinami, bardzo analogiczną do brzmienia płyt Motorhead. Ciężko natomiast zarzucić Tankowi brak oryginalności. Mimo, że utwory klimatem nawiązują do twórczości Motorhead, to pomysły na albumie z całą pewnością powstały w głowach muzyków grupy Tank.

Przyjęty styl funkcjonował jeszcze na drugiej płycie zespołu "Power of the Hunter". Tam niestety słychać już kompozycyjne wypalenie, co przyczyni się w przyszłości do zatrudnienia nowego gitarzysty.

8,5/10



Komentarze