1. Just Like Something from Hell 8:30
2. Hot Lead, Cold Steel 5:46
3. This Means War 5:18
4. Laughing in the Face of Death 5:16
5. (If We Go) We Go Down Fighting 5:26
6. I (Won't Ever Let You Down) 4:40
7. Echoes of a Distant Battle 5:03
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Algy Ward - wokal, bas
Peter Brabbs - gitara
Mick Tucker - gitara
Mark Brabbs - perkusja
Po nieprzychylnym przyjęciu poprzedniego albumu "Power of the Hunter", grupa postanowiła zatrudnić drugiego gitarzystę. Był nim Mick Tucker, który przedtem bez większego powodzenia grywał w mało znanych bandach NWOBHM. Okazał się być gitarzystą idealnie pasującym do repertuaru grupy, a ponadto wzbogacił on i urozmaicił jej twórczość. Złamany został schemat 3 - minutowych utworów, a zespół zaczął dobrze odnajdywać się się w dłuższych utworach. Konwencja jest tu już zupełnie inna - grupa nie naśladuje już Motorhead tylko wreszcie znalazła swój unikatowy styl.
Otrzymujemy heavy metal w czystym wydaniu. Nie ma już tu żadnych punkowo - rock'n'rollowych naleciałości czy też brudu i spalin dobrze znanych z płyt Motorhead oraz pierwszego albumu Tank. Gdzieniegdzie można się doszukać pobrzmiewania w stylu Judas Priest, jednak mimo to grupa wciąż wypadała bardzo swoiście. Nie było chyba w owym czasie żadnej brytyjskiej kapeli, która wręcz hipnotyzowała swoimi brutalnymi riffami powtarzanymi w kółko na tle zmieniającej się partii basu. Zalążek takiego grania można już usłyszeć na "Filth Hounds of Hades", a konkretnie w utworze "Stormtrooper". Takie podejście zdecydowanie się sprawdza w rozpoczynającym album "Just Like Something from Hell", w którym możemy uświadczyć niezwykle harmonijne klawisze. Duet gitarzystów Brabbs -Tucker sprawdza się rewelacyjnie i doskonale się uzupełnia w swoich partiach. Bez wątpienia największym killerem z tej płyty jest kompozycja tytułowa z wyśmienitą, choć prostą melodią w refrenie. Po raz kolejny przykuwa uwagę pojedynek gitarowy między Brabbsem a Tuckerem.
Niezwykle dynamicznym numerem jest "Laughing in the Face of Death". Zwraca uwagę mistrzowski riff i szorstki śpiew Warda. Z pewnością nie jest to już Tank jakiego znaliśmy do tej pory. Kolejnym killerem jest "(If We Go) We Go Down Fighting", rozpoczynający się interesującą partią basu. To zdecydowanie najbardziej przebojowy i melodyjny numer na płycie.
Po samych niezawodnych kompozycjach niestety przychodzi czas na słabiznę w postaci "I (Won't Ever Let You Down)". Kawałek brzmi bardzo komercyjnie, niczym numer mający się sprzedawać w amerykańskich rozgłośniach radiowych. Co innego "Echoes of a Distant Battle", który jest idealnym zakończeniem albumu.
Dobrym ruchem było przyjęcie Micka Tuckera w swoje szeregi, gdyż prawdopodnie dzięki niemu "This Means War" jest tak wyśmienity. Płyta sprzedawała się bardzo dobrze, a Tank wreszcie wyrobił sobie swój własny styl.
Nigdy nie słyszałem o tym zespole, jednakże po Twoim opisie na pewno sprawdzę jak brzmią. Masz dobry styl pisania, dodaję do obserwowanych!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłem Cię do poznania tego znakomitego zespołu ;)
Usuń