[Relacja] 04.03.2016 Scorpions, Kraków



















TAURON Arena to wielofunkcyjna hala widowiskowo-sportowa w Krakowie, która została otwarta w maju 2014 roku. W ciągu tych niespełna 2 lat odbyły się już liczne wydarzenia sportowe (Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2014, Mistrzostwa Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn 2016) czy muzyczne (koncerty Queen, Eltona Johna czy Slasha). Rok 2016 zapowiadał i zapowiada się bardzo pomyślnie dla krakowskich fanów rocka i metalu. W lipcu do Tauron Areny zawita Black Sabbath, a ostatnio koncert w niej dała niemiecka formacja Scorpions.

Po 2010 roku i wydanej przez zespół "ostatniej" płyty "Sting in the Tail" grupa zorganizowała pożegnalną trasę koncertową. Jednak miłość do muzyki okazała się silniejsza, czego dowodem jest wydany w 2015 roku krążek "Return to Forever". Ponieważ wtedy to minęło 50 lat od powstania Scorpions, trasa promująca wydawnictwo została nazwana trasą jubileuszową. Zespół zapowiedział, że 4 marca odwiedzi Kraków, rodzinne miasto Pawła Mąciwody.

W napięciu oczekiwałem na koncert, gdy wreszcie kurtyna z koroną znaną z okładki "Return to Forever" opadła. Legenda rocka rozpoczyna swoje show "Going out with a Bang". Z początku byłem zawiedziony nagłośnieniem, z czasem jednak uległo ono poprawie. Drugim utworem był już klasyk, czyli "Make it Real". Dobrze było móc usłyszeć go na żywo. Ze zdumieniem i podziwem odkryłem, że Klaus zna aż 7 słów po polsku - "Dobry wieczór Kraków, jak się macie?" oraz "Dziękuję" .  Jednak najważniejszy był występ, a ten oceniam pozytywnie. Nie obyło się oczywiście bez sztandarów grupy, tj. "Send me an Angel" czy "Wind of Change", podczas którego chwilowo znalazłem się pod wielką biało-czerwoną flagą - świetna inicjatywa. Najwięcej frajdy dostarczyły jednak dynamiczne kąski, czyli "Blackout", "Dynamite", "The Zoo" czy zagrany na koniec "Rock You Like A Hurricane". Miało miejsce również mistrzowskie wykonanie "Still Loving You".

Jednym z punktów programu był show Jamesa Kottaka, które moim zdaniem trwało za długo. Zespół mógł przecież przez ten czas zagrać dużo więcej swoich przebojów, musiałem obejść się smakiem, jeśli chodzi o kilka z nich. Jednak spodobało mi się, kiedy Kottak uderzał w bębny, a na wizualizacjach pojawiały się kolejno studyjne płyty zespołu. Fascynujące widowisko.

Poważnym minusem była forma wokalna Klausa. Wokalista Scorpions niestety nie potrafi już tak wysoko wyciągnąć głosu jak kiedyś i przy wysokich dźwiękach ewidentnie nie wyrabia. Miejscami wyłapałem nawet fałsze. Cóż, wiek robi swoje.

Ku mojemu zdumieniu, publika była nad wyraz spokojna. Spodziewałem się pogo, przepychanek, podskakiwania i ogólnie szaleństwa. Scorpionsów jednak znają i słuchają nie tylko młodzi, ale i osoby w średnim wieku czy starsi, a takowych nie brakowało.

Scorpionsi grali stanowczo za krótko, odczuwam niedosyt. Półtorej godziny, jak na kapelę takiego formatu to stanowczo za mało. Niemniej jednak, jakiegoś wielkiego rozczarowania nie doznałem, warto było zobaczyć ich na żywo. Można śmiało powiedzieć, że zespół, mimo drobnych niedomagań na koncertach daje czadu.

Komentarze

  1. Kocham Scorpionsów! Jest to zespół, do którego mam ogromny sentyment :'). Jest to zespół, dzięki któremu pokochałam gatunek rock. Każda ich piosenka przywołuje u mnie piękne wspomnienia... :)
    Bardzo się bałam ich odejścia ze sceny, więc ogromnym pozytywnym zaskoczeniem był fakt nagrania świeżego albumu :D
    Kocham ich, tak jak kocham własną rodzinę, są mi bardzo bliscy.

    world-chinese-rat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. To był mój drugi koncert Scorpionsów oglądany na żywo, ale o wiele lepszy niż poprzedni przy wrocławskiej Zajezdni MPK.

    Zapraszam na mój punkt widzenia:
    http://przemuza.pl/2016/03/07/4-03-2016-scorpions-krakow-tauron-arena/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz