[Recenzja] King Crimson - In the Court of the Crimson King (1969)



















Tracklista:

1. 21st Century Schizoid Man 7:24
  • Mirrors
2. I Talk to the Wind 6:05
3. Epitaph 8:47
  • March for No Reason
  • Tomorrow and Tomorrow
4. Moonchild 12:12
  • The Dream
  • The Illusion
5. The Court of the Crimson King 9:22
  • The Return of the Fire Witch
  • The Dance of the Puppets
Rok wydania: 1969
Gatunek: Rock progresywny, Rock awangardowy, Art rock
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:

Robert Fripp – gitara, melotron
Ian McDonald – instrumenty dęte, instrumenty klawiszowe, wokal
Greg Lake – gitara basowa, wokal
Michael Giles – instrumenty perkusyjne, wokal

Krążek "In the Court of the Crimson King" zespołu King Crimson uznawany jest za jeden z najbardziej wpływowych dzieł rocka progresywnego, a także za jeden z najbardziej znaczących debiutów w historii muzyki. To na nim grupa odrzuciła bluesowe podstawy zastępując je mieszanką jazzu oraz muzyki poważnej.

Jedną z głównych cech tego dzieła jest jego eklektyzm. King Crimson w niebywały sposób łączył i nadal łączy muzykę poważną ze współczesnymi elementami muzyki rozrywkowej. Na wydawnictwie znajdzie się miejsce zarówno na awangardowy jazz czy jazz rocka, jak i na raczkujący wtedy heavy rock. Doskonałym tego przykładem jest utwór "21st Century Schizoid Man", którego rozpoczyna złowieszczy i ciężki jak na owe czasy riff. Być może był on podwaliną tego, co w późniejszym czasie nagrywali Black Sabbath. Wśród ciężaru gitary i sekcji rytmicznej usłyszeć można także instrumenty dęte. Swoistej agresji dodaje dźwięk saksofonu puszczony przez piec Marshala. Intrygujący jest "bałagan instrumentalny" mający miejsce w środkowej i końcowej części utworu. Klimatu dodaje również zniekształcony głos Grega Lake'a. Według Roberta Frippa, założyciela zespołu, to właśnie "Schizoid Man" jest pierwszym heavy metalowym utworem.

"I talk to the Wind" to przeciwieństwo poprzednika. Jest to bowiem delikatna ballada cechująca się beztroską. Harmonijne głosy oraz melotron pozwalają się zadumać i w spokoju słuchać tych pięknych, delikatnych dźwięków. Ballada ta jest doskonałym wyciszeniem po dość mocnym poprzedniku. Uroku temu wszystkiemu dodaje sugestywna gra na flecie. Niesamowicie wypada tutaj "Epitaph". Ten kapitalny numer brzmi dość niepokojąco za sprawą melotronu w stylu dziewiętnastowiecznej muzyki symfonicznej, delikatnej partii akustycznej, sekcji rytmicznej, przejmującego wokalu i wielu innych wspaniałych dźwięków. 

Przychodzi czas na istną perełkę w postaci "Moonchild". Główna część utworu trwa nieco ponad 2 minuty, jednak sam kawałek zawiera jeszcze 2 części ("The Dream" oraz "The Illusion") stanowiące długie jazzowe improwizacje. Nie jest to raczej utwór do słuchania na co dzień, ale ze zdumieniem słucha się popisów solowych muzyków jak i samej delikatnej części głównej. Wydawnictwo zamyka "The Court of the Crimson King" utrzymany w stylistyce rocka progresywnego, zawierający wahania nastrojów od smutnego, czy wręcz przygnębiającego po radosny i pełen nadziei.

Nie podlega dyskusji ze "In the Court of the Crimson King" to arcydzieło muzyki rozrywkowej. King Crimson stworzył niewiarygodnie eklektyczną płytę na wysokim poziomie artystycznym. Takie produkcje są ponadczasowe i jestem pewien, że płyta nigdy nie przestanie robić wrażenia.


10/10

Komentarze

  1. Bardzo podoba mi się okładka

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny blog tylko szkoda, że posty nie pojawiają się systematycznie... ale super muza, uzupełnia mi inny kawałek świata - http://isolations.blogspot.com/ widziałeś? niezła jazda.
    Patryk

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz