[Recenzja] Ashbury - Endless Skies (1983)


















Tracklista:
1. The Warning 3:59
2. Take Your Love Away 3:49
3. Twilight 1:46
4. Vengeance 4:04
5. Madman 5:46
6. Hard Fight 4:20
7. No Mourning 2:44
8. Mystery Man 5:30
9. Endless Skies 7:36

Rok wydania: 1983
Gatunek: Hard Rock
Kraj: USA

Skład zespołu:
Randy Davis - wokal, gitara, bas, syntezatory, instrumenty perkusyjne
Rob Davis - wokal, gitara, syntezatory
Johnnie Ray - perkusja
Jerry Van Dielen - pianino (utwór nr 9)

Założony w 1982 roku w Arizonie Ashbury to jeden z tych zespołów, które nie zyskały należytego uznania przez zbyt późny czas wydania albumu. "Endless Skies" to wydawnictwo, które swoją stylistyką wpisuje się w lata 70-te, a w czasie jego wydania obrany przez muzyków gatunek był już dawno niemodny. Niewłaściwy czas pojawienia się albumu na rynku, a co za tym idzie, niewielka popularność, spowodował rozpad grupy jeszcze w roku jego wydania. Ashbury na wiele lat zamilkł, po czym reaktywował się w XXI wieku.

Muzyka Ashbury mocno kojarzy się z twórczością brytyjskich zespołów jak Jethro Tull czy Budgie albo amerykańskiego Kansas. Styl grupy można określić jako hard rock z elementami rocka progresywnego i folku. Oprócz zadziornych gitar elektrycznych obecne są liczne partie gitary akustycznej nadającej właśnie tego folkowego klimatu. Charakterystyczne dla twórczości grupy są też harmonijne wokale, bardzo typowe dla hard rockowych grup lat 70-tych. Oczywiste jest, że grupa, oferując taką muzykę nie miała siły przebicia w latach, gdy powstawały coraz to cięższe gatunki jak power metal czy thrash metal, które to zyskiwały na popularności. Pomimo tego, zespół składa z niezwykle utalentowanych muzyków, którzy potrafią poruszyć słuchacza przede wszystkim intrygującymi melodiami.

"The Warning" otwierający album od razu rusza na pełnej petardzie. Jest naprawdę chwytliwy za sprawą mocnych elektrycznych gitar oraz świetnej melodii. Klimatu dodaje gitara akustyczna w tle oraz harmonijne wokale. Całości słucha się rewelacyjnie. "Take Your Love Away" to utwór w podobnym klimacie, jednak zagrany jest w szybszym tempie. Również należy pochwalić za znakomitą melodię oraz unisona gitarzystów. Następnie mamy akustyczną miniaturkę "Twiligth", która może stanowić zapowiedź ociężałego "Vengeance". Kapitalny utwór w stylu Black Sabbath, momentami zbliżony wręcz do heavy metalu. Wrażenie robią znakomite sola gitarowe. Palce lizać.

"Madman" charakteryzuje się akustycznym wstępem i spokojnym wokalem. W pewnym momencie tempo utworu staje się szybsze. Ogólnie przyjemny numer. "Hard Fight" to mój faworyt na płycie. Jest to świetna rockowa ballada, której zwrotki są grane delikatnie na gitarze akustycznej i elektrycznej na cleanie, a refreny są mocniejsze, wzbogacone o przestery gitarowe. Podobnie jak w poprzedniku, panowie Davis śpiewają łagodnie i tempo utworu ulega przyspieszeniu. Znakomicie słucha się końcowego sola gitarowego. "No Mourning" to gitarowa miniaturka, której słucha się z przyjemnością. Dominują tu urokliwe sola gitarowe. "Mystery Man" jest typowym dla grupy, ale świetnym utworem o folkowych naleciałościach i delikatnym wokalu. Płytę kończy "Endless Skies", będący rozbudowaną kompozycją z partiami gitary akustycznej, hard rockowym riffowaniem oraz akompaniamentem pianina, do którego rozbrzmiewa gitarowe solo.

Jestem przekonany, że gdyby Ashbury wydali tę płytę 10-15 lat temu, osiągnęliby niebywały sukces. Zespół niezwykle utalentowany i intrygujący i szkoda, że nie zrobił kariery. Rynek muzyczny jest jednak nieubłagany i aby zyskać popularność, trzeba wydać odpowiednią płytę w odpowiednim czasie.

9,5/10

Komentarze

Prześlij komentarz