[Po pierwszym odsłuchu...] #18

Richard Benson - Madre Tortura


W ostatnim czasie głośno zrobiło się o gitarzyście Richardzie Bensonie, postaci bardzo specyficznej, ale przez to wzbudzającej zainteresowanie. Jednych irytuje, innych śmieszy, lecz nie sposób przejść obok niego obojętnie. Richard Benson jest angielskim gitarzystą, który w wieku 10 lat przeprowadził się do Włoch. W 1971 roku nagrał z progresywnym zespołem rockowym Buon Vecchio Charlie płytę, która ukazała się dopiero w 1990 roku. W 1992 roku zagrał w filmie Carlo Verdone "Maledetto il giorno che t'ho incontrato". Benson nagrał kilka filmów instruktażowych dla młodych gitarzystów, na których przede wszystkim demonstrował sprawną i szybką grę na gitarze. Znany jest przede wszystkim ze swoich występów w klubach, na których notorycznie obrzucany jest jajkami, oblewany jogurtem, a na jednym z występów ktoś rzucił w niego nawet... kurczakiem. Powodem jest nieudolna gra Bensona na gitarze, której to przyczyny ujrzały światło dzienne dopiero niedawno. Richard Benson cierpi bowiem na chroniczne zapalenie stawów obu rąk, przez co gra oraz codzienne życie sprawiają mu olbrzymi trud. Podczas występów często towarzyszy mu jego żona, Ester Esposito, grająca okazyjnie na bębnach lub wspierająca wokalnie. Oprócz niepełnosprawności fizycznej ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że Benson cierpi również psychicznie, co pokazują niektóre filmy dostępne w Internecie. Dobitnym dowodem na to jest nagranie z włoskiego programu Libero prowadzonym przez Maxa Giustiego, na którym Benson pojawił się w roli muzyka opiniotwórczego i w którym to prowadzący zrobił z niego pośmiewisko. Od czasu choroby - fizycznej, lecz być może również i psychicznej -  Richard Benson postrzegany jest przez wielu jako błazen i karykatura gitarzysty.

Jednak grubo mylą się ci, którzy twierdzą, że Benson nie ma nic ciekawego do zaoferowania. W 1999 roku wydał swoją pierwszą płytę, "Madre Tortura". Składa się ona z siedmiu utworów, z których trzy to utwory muzyczne, trzy kolejne to podkłady muzyczne poprzednich kompozycji, a jeden z nich to monolog. "Madre Tortura" powstała w ciągu zaledwie trzech dni pracy, a utwór tytułowy został nawet nagrany przy pierwszej próbie. We wszystkich utworach, z wyjątkiem trzeciego, który jest tylko mówiony, Bensonowi muzykę podkłada zespół Mizar. Obecna jest również Ester Esposito, przyszła żona gitarzysty, w roli żeńskiego głosu.

Album rozpoczyna się tajemniczym i intrygującym "Madre Tortura". Kompozycji słucha się wyśmienicie, głównie ze względu na podkład, ale i dość emocjonalny śpiew Bensona. "C'è ancora un colore nella notte" to przede wszystkim solowa improwizacja do bluesowego podkładu. "Adagio in re" to najbardziej melodyjny i najbardziej chwytliwy utwór w twórczości gitarzysty i trzeba przyznać, że pomimo swojej prostoty jest sprawnie zagrany i dobrze się go słucha.

Jeśli chodzi o sprawność techniczną Bensona to oczywiście był wtedy zdecydowanie sprawniejszy niż dziś, jednak już wtedy miał przekonanie, że im szybciej będzie grał, tym lepszy będzie utwór. Daje się to usłyszeć na tym albumie. Brakuje mu wyczucia, kiedy dźwięki wydłużyć, kiedy przyspieszyć i zachować przy tym spójność. Jego gra, chociaż sprawna, często jest bez ładu i składu. Daje się zauważyć również błędy techniczne w postaci "niemych dźwięków", co nie przystoi komuś, kto chce nauczać innych jak grać na gitarze. Ogólnie zaś, polecam album, zwłaszcza przeciwnikom i prześmiewcom Bensona.

Komentarze