[Recenzja] Van Halen - Van Halen (1978)

Tracklista:
1. Runnin' with the Devil 3:32
2. Eruption 1:42
3. You Really Got Me 2:37
4. Ain't Talkin' 'bout Love 3:47
5. I'm the One 3:44
6. Jamie's Cryin 3:30
7. Atomic Punk 3:00
8. Feel Your Love Tonight 3:40
9. Little Dreamer 3:22
10. Ice Cream Man 3:18
11. On Fire 3:01

Rok wydania: 1978
Gatunek: Hard Rock/Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
David Lee Roth – śpiew
Eddie Van Halen – gitara prowadząca
Michael Anthony – gitara basowa
Alex Van Halen – perkusja

Eddie Van Halen uznawany był za jednego z najlepszych gitarzystów wszech czasów. Jego śmierć wstrząsnęła całym muzycznym światem. To w końcu on rozpowszechnił gitarową technikę gry zwaną tappingiem, która miała wielu naśladowców. Wraz z bratem Alexem założył grupę Genesis przemianowaną później na Mammoth i jeszcze raz na Van Halen. Początkowo to Eddie miał zasiąść za perkusją, zaś Alex chwycić za wiosło, jednak okazało się, że Eddie ma większe predyspozycje do gry na gitarze, Alex natomiast do bębnienia, dlatego też bracia zdecydowali się na zamianę. 

W 1978 roku Van Halen wydał swą debiutancką płytę "Van Halen". Możemy na niej znaleźć sztandarowe kompozycje zespołu takie jak "Eruption" z popisami gitarowymi Eddiego czy jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów grupy "Ain't Talkin' 'bout Love", który posiada bardzo prosty i zapamiętywalny riff. Mógłby on być hymnem każdego gitarzysty i znakiem rozpoznawczym marki Van Halen. Oprócz oczywistych hitów znajdziemy starannie wykonany cover grupy The Kinks "You Really Got Me". Zespół wykonał go z niesamowitą precyzja i dodał iście hard rockowej energii. "I'm the One" i "Jamie's Cryin" to utwory nieco w klimacie funku czy bluesa, jednak podobnie jak w "You Really Got Me", mocne gitarowe przestery dodają hard rockowego a nawet z lekka heavy metalowego zabarwienia. Energiczny "Atomic Punk" to już numer z heavy metalowymi konotacjami, co podkreśla ostrość i zadziorność riffu oraz szybkie tempo tej kompozycji. "Feel Your Love Tonight" to ukłon w stronę rock'n'rolla. W takim przebojowym graniu grupa również, a może przede wszystkim w nim czuje się dobrze. Niezwykle interesującym i wyróżniającym się na płycie jest utwór "Little Dreamer" z ciekawym i jakby nieodgadnionym riffem. Cały klimat kompozycji jest bardzo tajemniczy, co zwraca uwagę. Całość urozmaicają świetne chórki, co jest zaletą całego albumu.

Van Halen skorzystał z wielu różnych gatunków rocka - od bluesa i funka czy rock'n'rolla aż po hard rock i heavy metal. Słyszymy niekiedy pobrzmiewania w stylu Jimiego Hendrixa, który dla Eddiego był inspiracją, to wszystko jednak jest zagrane ostrzej, z większym pazurem. Ekipa jest bardzo zgrana, a na pierwszy plan wysuwają się partie gitarowe Eddiego Van Halena, którego umiejętności są imponujące. Reszta członków prezentuje poziom dobry, choć jest ona raczej w cieniu gitarzysty. Sekcja rytmiczna gra prosto, ale precyzyjnie, wokalista David Lee Roth nie popisuje się i raczej nie posiada wysokooktawowego głosu, ale jego umiejętności wystarczą, by śpiewać na tle takiego materiału. Płyta "Van Halen" to dobra porcja solidnego i prostolinijnego gitarowego grania. Żegnaj, Eddie i dzięki za muzykę, jaką nam dałeś.


8/10

Komentarze