[Artykuł] 10 zespołów NWOBHM wartych uwagi: Zapomniane zespoły

W pierwszej części artykułu 10 zespołów NWOBHM wartych uwagi skupiłem się na zespołach dobrze znanych koneserom tego nurtu. Są to grupy, które zdołały wydać kilka płyt w latach 80-tych. Owe zespoły do dziś regularnie koncertują i wydają płyty z większym lub mniejszym powodzeniem. Uznałem, że należy poświęcić na tym blogu miejsce również tym mniej znanym i zapomnianym zespołom, które były przecież nie gorsze od tych zauważonych i uznanych. Ich problemy z przebiciem się do świadomości słuchaczy były rozmaite - a to konflikt z wytwórnią, a to prasa muzyczna niszcząca dobre zespoły, czy też wydanie płyty w niewłaściwym dla siebie czasie. Niektórym z nich nie udało się nagrać pełnego LP. Mam świadomość, że nie opiszę tu wszystkich niedocenionych grup tamtego okresu, dlatego tak jak w poprzedniej części artykułu ograniczę się do zespołów, które lubię. Prosiłbym więc o niepisanie komentarzy odnośnie "brakujących" zespołów, chyba, że w celu dyskusji o niewymienionej tu formacji.

1. Bleak House



















Bleak House to zespół znany z bycia inspiracją dla  Metalliki. Chodzi oczywiście o utwór "Rainbow Warrior", na którego bazie powstał słynny metallikowy "Welcome Home (Sanitarium)". Hetfield mówi: "(...) riff do kawałka jest podwędzony jakiemuś innemu zespołowi, który powinien pozostać anonimowy". Nie od dziś jednak wiadomo, że Lars Ulrich jest wielkim maniakiem NWOBHM, dlatego fani szybko zorientowali się, o który zespół i utwór może chodzić.

Bleak House został założony w 1972 roku, a ich członkowie pochodzą z St. Albans i Hertfordshire. Wcześniej znany był pod nazwami Rasputin, Rock Bottom oraz Ripper. Zespół nie zdołał niestety nagrać pełnego albumu. Wydał jedynie dwie EP'ki w 1980 i 1982 roku, a były to "Rainbow Warrior" i "Lions in Winter". Ponadto, w 2000 roku ukazał się live album "Live 1980" oraz 3 kompilacje: "Suspended Animation" w 2009 roku, "Bleak House" w 2013 oraz "Chasing the Wind" w 2018 roku. Muzyka zespołu to granie bliskie rocka lat 70-tych, choć z nieco większym pazurem. Nie wiadomo jak potoczyły się losy członków formacji, ale w 2009 roku grupa Roxxcalibur wystąpiła na Keep It True XII Festival razem z wokalistą Bleak House, Grahamem Shawem. Wykonała ona wspomniany wcześniej "Rainbow Warrior".


2. Dark Star

















Można się spierać czy zespół Dark Star można zaliczyć do nurtu NWOBHM, czy raczej jest on reprezentantem melodyjnego rocka lat 70-tych. O przynależności do tego nurtu zadecydował zapewne wydany w 1980 roku singiel "Lady of Mars", który znalazł się na legendarnej składance "Metal for Muthas", prezentującej najlepsze dokonania z okresu New Wave of British Heavy Metal. To on przesądził sprawę i nic dziwnego, bo utwór doskonale wpisuje się w tę ideę. Dzięki niemu Dark Star osiągnął pewną popularność w tamtym czasie, zatem utworu nie mogło zabraknąć na debiutanckiej płycie zespołu. 

Dark Star powstał w 1978 roku w Birmingham, początkowo pod nazwą Berlin. Działał on do roku 1982, kiedy to nastąpił jego rozpad podczas pisania materiału na drugi album z powodu bankructwa wytwórni. W 1987 roku członkom zespołu udało się ukończyć prace nad albumem, jednak nie jest on już tak zadowalający jak poprzednik.

Przy wysłuchiwaniu twórczości formacji jest wrażenie, że grupa ma zapędy niekiedy bluesowe, wyraźnie za to kieruje się w stronę melodyjnego rocka. Produkcja albumów nie zachwyca, ale jest obecny w niej klimat końca lat 70-tych, zupełnie jakby czas dla Dark Star się zatrzymał. Nie przeszkadza ona jednak w odbiorze takich kąsków jak "Kaptain America" czy "Backstreet Killer" z debiutu.

Po rozpadzie wszyscy członkowie oprócz wokalisty Stainesa utworzyli blues rockowy zespół Poker Alice. Staines przez krótki czas występował w zespole Marshall Law.

Recenzja

3. Maineeaxe

















Maineeaxe powstał w roku 1981, jednak swój debiut wydał dopiero w 1984 roku, a więc w okresie, gdy zainteresowanie NWOBHM zaczęło spadać.

Zespół prezentował granie typowe dla NWOBHM. Wykonywał utwory krótkie i zadziorne, okraszone ciętymi solówkami i ostrym wokalem. Muzycy zdecydowanie preferowali granie spod znaku Saxon, a więc zmetalizowany hard rock czy rock'n'roll, bo tego najwięcej znajdzie się w muzyce Maineexe. Na wyróżnienie bez wątpienia zasługuje wokalista Mike Adamson. Był to jeden z najlepszych głosów NWOBHM, śpiewał czysto i z wyczuciem. Najbardziej pokazuje to świetna ballada "The Game" z debiutanckiej płyty zespołu "Shout it Out", w której to zaśpiewał delikatnie i z niezwykłym wyczuciem, co dowodzi, że potrafił on nie tylko się wydrzeć w bardziej dynamicznych utworach. Jeden z niewielu wokalistów NWOBHM, który miał zdolność prowadzenia głosem całości. 

Maineeaxe zdołał wydać jeszcze jeden LP "Going For Gold" w 1985 roku, jednak nie spotkał się on z wystarczającym zainteresowaniem, wobec czego zespół się rozpadł i odszedł w niebyt. Część jego członków występowała w zespole Syar.

Wytwórnia Lemon przypomniała o płycie "Shoot it Out" z 1984 roku wydając ją po raz pierwszy na CD w 2010 roku z dwoma utworami bonusowymi.  


4. Omega



Omega jest zespołem stworzonym początkowo jako Apocalypse w 1980 roku w Londynie. Grupa pod tym wcieleniem nie osiągnęła jednak sukcesu, dlatego została przemianowana na Omegę i pod tym szyldem wydała jedyną w dorobku płytę "The Prophet" w 1985 roku. Ponieważ był to już schyłek zainteresowania nową falą brytyjskiego heavy metalu, wydawnictwo nie zyskało należytego uznania, co doprowadziło do rozwiązania zespołu. Po kilku latach grupa spróbowała swych sił powtórnie jako Apocalypse, jednak mimo, że - jak podaje Encyclopaedia Metallum - jest wciąż aktywna,  znów nie odnosi sukcesów. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych członkowie kilkukrotnie odwiedzili studio nagraniowe, jednak nie koncertowali w tym czasie. W 2005 roku Steve Grainger (gitarzysta, keyboardzista i wokalista grupy) po raz kolejny reaktywował Apocalypse, lecz bez Nicka Brenta (gitara, wokal). Grupa do dziś nie nagrała żadnego albumu studyjnego.

Kompozycje Omegi zdecydowanie różnią się od kompozycji większości artystów NWOBHM, gdyż są one rozbudowane, przypominające momentami bardziej granie progresywne aniżeli heavy metalowe. Obecne są w nich wybrzmiewania psychodeliczne, kojarzące się z art rockiem lat 70-tych. Warto zwrócić uwagę na wokalistę dysponującym dość surowym głosem, jednak idealnie wpisującym się również w delikatniejsze klimaty. Zespół intrygujący, w przeciwieństwie do wielu sztampowych kapel tamtego okresu.

5. Oxym

























Zespół Oxym swą muzyczną przygodę rozpoczął już w 1976 roku, a w 1980 roku wydał singiel "Music Power", prezentujący granie przywołujące na myśl dokonania Black Sabbath czy Angel Witch. Po jego wydaniu zamilknął i przepadł wśród plagi zespołów NWOBHM powstających w tym czasie. Po trzydziestu sześciu latach nieobecności na rynku muzycznym Oxym powrócił z pełnometrażowym albumem, który jest ewidentnym nawiązaniem do okresu NWOBHM. Z oryginalnego składu zostali tylko Nigel Tolly Talbot oraz Mike Wilson. Na miejsce reszty członków przyszli znakomici gitarzyści Pete Gardiner i Doz McCarthy oraz charakterystyczny gardłowy Peter Joe Hulmes. W 2017 roku zespół zawiesił działalność.

Oprócz utworów "Music Power" oraz "Mind Key" znanych z singla "Music Power" kompozycją zachowaną z tamtych czasów jest "Hot Rain", która ukazała się po raz pierwszy w kompilacji "New Electric Warriors" z 1980 roku.


6. Spartan Warrior


Spartan Warrior jest zespołem niesłusznie skrzywdzonym przez prasę muzyczną, która w tamtym czasie była potęgą kreującą gusta słuchaczy. Kapeli zarzucano brak własnych pomysłów, wtórność i słabe wykonanie, wobec czego słuchacze jej płyty zlekceważyli. 

Zespół powstał w 1980 roku, a jej członkowie pochodzą z Sunderland i  Tyne and Wear. Muzycznie oferowali granie hard/heavy przypominające dokonania wczesnego Saxon. Muzyka bowiem opiera się na ataku dwóch gitar zapodających ostre, cięte riffy na tle których wybija się rock'n'roll'owy wokal kojarzący się z manierą śpiewania Biffa Byforda. Charakterystyczną cechą jest też głośna sekcja rytmiczna. Zespół doskonale się sprawdzał w tworzeniu "hymnów metalowych" czego dowodem jest "Breaking Sweet" niczym nieustępujący "And The Bands Played On" Saxona.

Grupa wydała albumy "Steel n' Chains" w 1983 roku oraz "Spartan Warrior" w 1984, po czym rozpadała się. W 2006 roku nastąpiła reaktywacja formacji i w 2010 zaprezentowała album "Behind Closed Eyes". W 2018 ukazał się kolejny album grupy "Hell to Pay". 




7. Virtue




Virtue to kapela powstała w 1983 roku w Oxford. Pierwsze demo zespołu zostało wydane na kasecie  (jako Virtue-Defenders) w 1984 roku. W tym czasie zespół składał się z braci Sheldon, Matta (gitara) i Tudora (wokal), Adriana Metcalfe'a (gitara), Briana Readera (bas) i Iana Lewingtona (perkusja). Ponieważ nagrania nie były satysfakcjonujące, zespół prawie się rozpadł. Skład został prawie całkowicie odnowiony, a jedynymi pozostałymi członkami byli bracia Sheldon. W 1985 roku Virtue wydało singiel "We Stand to Fight" zawierający utwory "We Stand to Fight" oraz "High Treason". Dwa lata później ukazało się demo "Fools Gold" z utworami "Fools Gold", "Hideway" i "Seek and Destroy". W 2013 roku została wydana kompilacja "We Stand to Fight", która zawiera kompozycje zespołu z singla i demo.

Virtue to heavy metal w najczystszej postaci. Utwór "We Stand to Fight" przedstawia całą esencję grania zespołu i mógłby być swoistym hymnem całego nurtu. Technicznie bardzo sprawne granie, a  wokalista obdarzony jest świetnym, mocnym, ale i czystym głosem. Zespół rozpadł się w 1987, prawdopodobnie z braku sukcesu, gdyż na takową muzykę już wtedy malało zapotrzebowanie.

8. White Spirit





Założony w 1975 roku w Hartlepool White Spirit nagrał w 1980 roku tylko jedną płytę "White Spirit", która zdecydowanie różniła się od różnej maści amatorskich płyt nurtu. Co ciekawe, Janick Gers (gitara) pojawił się później w zespołach Gillan, Gogmagog oraz solowym zespole Bruce'a Dickinsona i dołączył do Iron Maiden na początku lat 90. Hard rockową muzykę wzbogacają klawisze obsługiwane przez Malcolma Pearsona i jest to element, który wyróżnia White Spirit od wielu artystów NWOBHM. Nie sposób nie wspomnieć o Brusie Ruffie, obdarzonym nieskazitelnie czystym głosem. White Spirit prezentował granie bliskie rocka końca lat 70-tych. Słychać wyraźne pobrzmiewania Deep Purple czy Rainbow, ale mamy i "Midnight Chaser", który jest jakby zapowiedzią grania, które w późniejszym czasie oferował będzie Iron Maiden. Zespół był o tyle intrygujący, że potrafił budować napięcie i nastrój jak w przypadku ekspresyjnego "Fool For Gods". Nie było to częste wśród brytyjskich kapel, które w większości prezentowały granie ostre, zadziorne i prostolinijne.

Świetna produkcja albumu również jest tu atutem. Brzmienie jest dość ugładzone, ale zapewne takie miało być, gdyż White Spirit czerpał z rocka lat 70-tych. Niestety, taka muzyka nie miała siły przebicia i płyta "White Spirit" została niezauważona wśród nagrań zespołów spod znaku Iron Maiden i Saxon. Formacja przygotowała jeszcze demo w 1981 roku, ale nie udało się podpisać kontraktu z żadną wytwórnią, wobec czego zespół przestał istnieć.

9. Wildfire

























Wildfire, a zwłaszcza jego drugi album zatytułowany "Summer Lightning" z 1984 roku to jeden z niedoszłych markowych produktów, mający się sprzedawać w porządnych sklepach muzycznych. Niestety w latach 80-tych los dla brytyjskich zespołów był okrutny i nie pozostawiający na nich suchej nitki. O trudnej sytuacji może świadczyć fakt, iż płyta została wydana przez belgijską wytwórnię Mausoleum, która raczej nie sympatyzowała z lżejszymi odmianami metalu. Na obu płytach perfekcyjnie zaśpiewał pierwszy, oryginalny wokalista Iron Maiden - Paul Mario Day, występujący wcześniej również w zespołach Crimzon Lake i More. Muzyka zawarta na albumach prezentuje melodyjne, rockowo-metalowe granie, mające trafić głównie do rockowej publiczności. 

Produkcja nie jest najlepszej jakości, ale zważywszy na czas powstania i fundusze jest dość solidna. Album doskonale zrealizowany i może gdyby grupę stać było na lepszą promocję, dziś byłaby uznaną marką. Przede wszystkim należy tu pochwalić świetną sekcję rytmiczną sprawującą się fantastycznie szczególnie w szybkich numerach. Reszta muzyków również prezentuje się doskonale. Mimo rewelacyjnych umiejętności technicznych muzyków album nie zyskał sławy i uznania.

Zespół rozwiązał się w 1985 roku. Paul Mario Day śpiewał jeszcze przez jakiś czas w grupie Sweet, basista Jeff Brown rozpoczął granie w tej samej kapeli tuż po odejściu Paula i grał w niej do 2003 roku. Perkusista Bruce Bisland bębnił w innych zespołach NWOBHM, w tym w Praying Mantis, Weapon czy Tank, gitarzysta Jeff Summers występował w różnych brytyjskich grupach, w tym również w Weapon, a gitarzysta Martin Bushell do dziś gra w formacji Statetrooper.


Recenzja

10. Wolf

























Wyjątkowego pecha miał brytyjski Wolf, zespół prezentujący granie bliższe tradycyjnego rocka lat 70-tych niż nowofalowego heavy metalu. Uzyskanie kontraktu w tamtym czasie już było ogromnym wyczynem, nie dziwi więc fakt, że zespół działający od 1977 roku, wydał swój debiut dopiero kilka lat później. Nie powinno też dziwić, że dzisiaj o grupie nie wie prawie nikt, a właściwie tylko zapaleńcy NWOBHM. Jednak nie jest to jedyna kapela w Wielkiej Brytanii, którą okrył mrok zapomnienia. Irracjonalne jest natomiast to, że w ostateczności ich jedyną w dorobku płytę wydała belgijska wytwórnia Mausolem stanowiąca raczej opozycję dla wytwórni z Wysp Brytyjskich. Nawet dla Anglii grupa została anonimowa, bowiem w tym kraju ten LP się nie ukazał. Nie wspominając już o tym, że grupa była zmuszana do parokrotnego zmieniania nazwy. Z początku funkcjonowała pod nazwą Leviathan, następnie przemianowała się na Battle Axe i pod tym szyldem nagrała singla 
"Highway Rider with Red Lights", który ukazał się w 1980 roku, po czym w związku z problemami z wytwórnią, zmieniła ją na Wolf. Pod taką nazwą wydała swój debiutancki i jedyny album, "Edge of The World" w 1984 roku.

Album nie ma w sobie pazura i rockowego polotu, jego produkcja również jest słaba. Kompozycyjnie jednak płyta bardzo udana, co słychać szczególnie w utworach z dominacją klawiszy. Pochwalić również należy świetny wokal English'a oraz niezłe sola gitarowe. Riffy natomiast są tu bardzo ograne i typowe dla końca lat 70-tych i początku 80-tych. Dowodem na to może być "Highway Rider" czy "Heaven Will Rock'n'Roll". Prawdziwy potencjał muzyków dostrzegamy szczególnie w utworze "A Soul For The Devil". Na wstępie słyszymy ciekawe partie klawiszowe nadające tajemniczości i epickości utworu. Również English w zwrotkach śpiewa tajemniczo, przygotowując nas zarazem na prawdziwą eksplozję emocji w refrenie. Istotną rolę pełni tu melodia, jak zresztą już w otwierającym "Edge Of The World". 

Ogólnie to grupa niczego oryginalnego nie prezentowała, ale niewątpliwie pewne umiejętności posiadała. Niestety niskobudżetowa produkcja, problemy z wytwórniami, jak i niemodny już wtedy styl grania zaważył o małej popularności tego zespołu. 









Los bywa okrutny i nierzadko zdarza się, że godna uwagi kapela nie wybije się i odejdzie w zapomnienie. Warto więc przypominać o dobrej muzyce, by nie umarła całkowicie i by była obecna w naszej świadomości. W tym miejscu szczerze polecam playlistę NWOBHM Ultimate Playlist dostępną pod tym linkiem. Jest ona bowiem znacznie lepiej przygotowanym zbiorem nagrań niż większość wydanych składanek New Wave Of British Heavy Metal. Pozwoli ona na gruntowne zapoznanie się z muzyką tego nurtu osobom, które swą przygodę z nim dopiero zaczynają. 

Komentarze

  1. Niestety, spośród wymienionych zespołów znam tylko Dark Star, ale podrzucę parę innych grup z obszaru NWOBHM, które były całkiem dobre, a nie przebiły się wśród konkurencji (choć niektóre z nich nadal prowadzą działalność): Chariot, Blitzkrieg, Chateaux, Quartz, A-II-Z, Elixir, Cloven Hoof, Witchfynde, Chasar, Dark Heart czy Girlschool (to akurat jedna z bardziej znanych kapel NWOHBM, ale mimo początkowego powodzenia w UK ogólnie jakiegoś wielkiego sukcesu nie odniosła).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przypomnienie Dark Heart, szukałem tej kapeli, bo swego czasu trochę jej słuchałem, ale nazwa wyleciała mi z głowy. Niewykluczone, że przyjdzie mi o niej coś napisać. Pozostałe wymienione kapele znam, są świetne, choć osobiście nie przypadły mi do gustu. Ogólnie to jest temat-rzeka, można by wymienić jeszcze np. Samson, Bitches Sin, Avenger, Atomkraft, Jaguar...Niestety, nie da pisać o wszystkim...Z tego, co mi wiadomo, Quartz oraz Cloven Hoof nadal nagrywają płyty, choć nie jest to już ten poziom. Girlschool faktycznie jest bardziej znany i w sumie pasowałby do pierwszej części artykułu.

      Usuń

Prześlij komentarz